Poczta Polska zażądała od samorządów spisów wyborców na podstawie prawa, które jeszcze nie istnieje, a pocztowcy chcą ustawiać skrzynki pocztowe na głosy m.in. w szpitalach zakaźnych, gdzie przebywają pacjenci chorzy na COVID-19. Zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz budynków.
Od wczoraj prezydenci i burmistrzowie miast w całej Polsce otrzymują coraz to nowe pisma od Poczty Polskiej. To właśnie ta instytucja, według ustawy przygotowanej przez Prawo i Sprawiedliwość i uchwalonej na razie tylko przez Sejm (Senat zajmie się nią na początku maja - red.), ma obsługiwać wybory prezydenckie zaplanowane na 10 maja. Według tych przepisów głosowanie miałoby się odbyć w formie korespondencyjnej. Poczta miałaby dostarczyć wyborcom zestawy kopert, zawierające m.in. kartę wyborczą.
Mail od poczty o godz. 2.26
Żeby to było możliwe, na niecałe trzy tygodnie przed głosowaniem Poczta Polska poprosiła o spisy wyborców. Do prezydentów i burmistrzów trafiły wnioski rozesłane mailowo. A w nich prośba o udostępnienie aż 17 danych o każdym obywatelu, w tym takich jak numer PESEL, dokładny adres, imiona i nazwiska.
Na wnioski poczty natychmiast zareagowali samorządowcy wielu miast, informując, że nie zamierzają wyjawiać jakichkolwiek danych o mieszkańcach.
Wydanie ponad 100 tysięcy adresów i numerów PESEL mieszkańców firmie pocztowej stanowiłoby naruszenie prawa i interesu opolan
Prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz poinformowała, że w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa wyłudzenia danych osobowych powiadomi prokuraturę. W podobnym tonie wypowiadali się prezydenci innych miast.
Skąd ich obawy? Otóż w piśmie, które otrzymali od Poczty Polskiej (anonimowym, wysłanym w środku nocy, Gdańsk otrzymał maila o 2.26), autor powołuje się na art. 99 specustawy, przyjętej przy okazji walki z wirusem SARS-CoV-2. Mówi on, że operator, czyli w tym przypadku Poczta Polska, może otrzymać dane wyborców, "jeżeli są one potrzebne do realizacji zadań związanych z organizacją wyborów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej".
Prawo, którego nie ma
Ale na dziś takich potrzeb nie ma, bo ustawa o wyborach korespondencyjnych nie obowiązuje. Utknęła w Senacie. A według obecnego prawa, wybory prezydenckie należy przeprowadzić w tradycyjny sposób.
Zapytaliśmy rzecznik Poczty Polskiej, dlaczego firma powołuje się w pismach do samorządów na nieistniejące prawo. Rzecznik Justyna Siwek nie odpowiedziała na zadane pytanie. Powtórzyła jedynie podstawę prawną z pisma wysłanego do samorządowców i zapewniła, że PP dba o ochronę danych osobowych.
Skrzynki na głosy w środku zakażonych szpitali
W czwartek część samorządowców dostała kolejne maile od Poczty Polskiej. Tym razem z prośbą o "udostępnienie powierzchni na posadowienie skrzynek pocztowych wyborczych". Takie pismo otrzymały m.in. władze Radomia. Co ciekawe, czytamy w nim, że "lokalizacja miejsca na skrzynkę pocztową wyborczą może być wewnątrz budynku lub na zewnątrz".
Pocztowcy proszą też o użyczenie urn wyborczych wykorzystywanych do tej pory przez samorządy. Do pisma dołączona jest lista lokalizacji, gdzie przedstawiciele PP chcieliby ustawić skrzynki na głosy. Wśród nich są dwa radomskie szpitale, które są w centrum walki z epidemią COVID-19. Radomski Szpital Specjalistyczny po tym, jak stwierdzono w nim liczne przypadki zakażenia koronawirusem, został przekwalifikowany na szpital jednoimienny, tylko dla pacjentów z COVID-19. Z kolei w drugim szpitalu na radomskim Józefowie zanotowano już ponad 200 zakażeń, a niedawno na COVID-19 zmarł fizjoterapueta, który pracował na tamtejszym oddziale rehabilitacji.
- Nie mam pojęcia, jak ktoś chce tu bezpiecznie zorganizować wybory - zastanawiają się pracownicy szpitali w rozmowach z tvn24.pl.
Wydania urn Poczcie Polskiej nie wyobraża sobie Związek Miast Polskich, skupiający ponad 310 miast, w których mieszka ponad 73 proc. miejskiej ludności kraju.
- Oczekiwanie od nas, że oddamy urny, które mamy obecnie przygotowane na głosowanie w normalnym trybie, jest absurdalne. My się szykujemy przecież do normalnych wyborów, bo do tego obligują nas przepisy. One zakładają też, że mamy wystrzegać się działań, które mogą zakłócić wybory, a oddanie urn poczcie z pewnością jest takim działaniem. To namawianie do łamania prawa - mówi Marek Wójcik, pełnomocnik ZMP ds. legislacyjnych.
Stanowisko Państwowej Komisji Wyborczej
Głos w sprawie działań Poczty Polskiej zabrała Państwowa Komisja Wyborcza, która wprowadzonymi przez specustawę przepisami została pozbawiona w znacznym stopniu wpływu na wybory.
PKW wydała stanowisko, że na podstawie specustawy w sprawie koronawirusa, dane z rejestru PESEL lub innego będącego w dyspozycji organu administracji publicznej, mogą być wydane operatorowi publicznemu - którego określa Prawo pocztowe - między innymi " w celu wykonania obowiązków nałożonych na niego przez organy administracji rządowej". Zauważono, że możliwość taka dotyczy także danych ze spisu wyborców.
"Jednakże w ocenie Państwowej Komisji Wyborczej podstawą do wydania danych ze spisu wyborców przez gminę może być wyłącznie wniosek podpisany podpisem elektronicznym przez osobę upoważnioną do reprezentowania operatora wyznaczonego. Do wniosku powinna być dołączona kopia rozstrzygnięcia organu administracji rządowej o nałożeniu na operatora wyznaczonego obowiązku, z którym wiąże się konieczność pozyskania danych ze spisu wyborców" - oświadczono. Państwowa Komisja Wyborcza "prosi o pilne przekazywanie niniejszych wyjaśnień wójtom, burmistrzom i prezydentom miast".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24