Helsińska Fundacja Praw Człowieka wydała w czwartek oświadczenie w sprawie terminu wyborów prezydenta RP. "Porozumienie dwóch szefów partii nie stanowi źródła prawa, mnożenie kolejnych niezgodnych z Konstytucją rozwiązań nie może zaś być uzasadniane interesem ojczyzny" - oceniła.
W czwartek rano Sejm ostatecznie przyjął - odrzucając stanowisko Senatu - ustawę dotyczącą głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich w 2020 roku. Trafi ona teraz na biurko Andrzeja Dudy. Oficjalnie obowiązująca data wyborów prezydenckich to nadal 10 maja, a ewentualnej drugiej tury - 24 maja. Jednak w środę wieczorem prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński oraz lider Porozumienia Jarosław Gowin we wspólnym komunikacie oświadczyli, że "po 10 maja 2020 r. oraz przewidywanym stwierdzeniu przez SN nieważności wyborów, wobec ich nieodbycia, Marszałek Sejmu ogłosi nowe wybory prezydenckie w pierwszym możliwym terminie".
"Obecnie nie istnieje inny zgodny z prawem sposób przesunięcia terminu wyborów"
"Porozumienie dwóch szefów partii nie stanowi źródła prawa, zaś mnożenie kolejnych niezgodnych z Konstytucją rozwiązań nie może być uzasadniane interesem ojczyzny, zwłaszcza gdy można go skutecznie chronić zgodnie z obowiązującą Konstytucją" – stwierdził Zarząd Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka w wydanym w czwartek oświadczeniu.
Helsińska Fundacja Praw Człowieka to jedna z najstarszych i największych europejskich organizacji pozarządowych działających na rzecz praw człowieka. Zajmuje się m.in. monitorowaniem działalności różnych instytucji, od których zależy poziom praworządności w Polsce.
W oświadczeniu organizacja podkreśla, że "obecnie nie istnieje inny zgodny z prawem sposób przesunięcia terminu wyborów Prezydenta RP niż wprowadzenie stanu klęski żywiołowej”.
Dlaczego PiS nie chce wprowadzić stanu klęski żywiołowej?
O wprowadzenie tego stanu nadzwyczajnego opozycja apeluje do partii rządzącej niemal od początku epidemii. Oznaczałoby to konieczność przełożenia wyborów prezydenckich i - zdaniem zwolenników tego rozwiązania, wśród których jest wiele autorytetów prawniczych - rozwiązywało chaos prawny. Zgodnie z konstytucją bowiem w czasie trwania stanów nadzwyczajnych oraz w okresie 90 dni od ich zakończenia nie mogą być w Polsce przeprowadzane jakiekolwiek wybory.
CZYTAJ WIĘCEJ: Dlaczego PiS nie chce wprowadzić stanu nadzwyczajnego? Dwa argumenty i nowy "scenariusz"
Według prawników ograniczenia wprowadzone przez rząd rozporządzeniami w związku z pandemią, takie jak zawieszenie działalności określonych przedsiębiorców, zakaz prowadzenia działalności gospodarczej określonego rodzaju, obowiązek poddania się kwarantannie czy zakaz przebywania na określonych obszarach, są wprost przepisane z ustawy o klęskach żywiołowych.
Prawo i Sprawiedliwość konsekwentnie powtarza jednak, że nie zamierza wprowadzać w kraju stanu klęski żywiołowej. Tłumacząc tę decyzję, politycy PiS z reguły posługują się dwoma argumentami. Pierwszy to brak konstytucyjnych przesłanek wprowadzenia tego stanu nadzwyczajnego. Drugi to ryzyko bankructwa kraju w następstwie ewentualnych roszczeń odszkodowawczych, które przewiduje ustawa.
Źródło: tvn24.pl