Nie wiem, na jakiej podstawie i w jaki sposób zostanie mi dostarczona przesyłka wyborcza i również, w jaki sposób mam ją odesłać - mówiła w TVN24 Anna Moszczyńska, Polka mieszkająca w Holandii. Jak dodała, w propozycji ustawy o wyborach korespondencyjnych, jest "tyle znaków zapytania, że ciężko mi się zaczepić jakiegokolwiek stałego i pewnego elementu w tej całej układance".
6 kwietnia Sejm głosami posłów PiS uchwalił ustawę, która przewiduje, że wybory odbędą się w pełni korespondencyjnie. Przeciwko takim rozwiązaniom protestuje opozycja i wielu ekspertów. Ustawą zajmuje się obecnie Senat, który ma czas do 6 maja, by zająć stanowisko.
"To moje pierwsze wybory, w których nie wiem, w jaki sposób mam zagłosować"
Do rządowych propozycji zmian w przepisach wyborczych w rozmowie z TVN24 odniosła się Polka mieszkająca w Holandii, Anna Moszczyńska. - Dotychczasowe moje doświadczenie związane z wyborami za granicą jest raczej pozytywne. One wymagają trochę więcej działania ze strony wyborcy, bo trzeba się dopisać do rejestru wyborców, trzeba udać się do komisji wyborczej, która wcale nie jest za rogiem – przyznała.
Jak jednak dodała, "to są moje pierwsze wybory, a mieszkam tu od trzech lat, w których nie wiem, w jaki sposób będę miała zagłosować". - Pomijam też fakt, że nie wiem, na jakiej podstawie, w jaki sposób zostanie mi dostarczona przesyłka wyborcza i również w jaki sposób ja mam ją odesłać – tłumaczyła.
Według pani Anny "ustawa jest bardzo niejasna". - Mówi się, że muszę przekazać konsulowi na własny koszt tę przesyłkę w dniu wyborów, nie wiem, jak to jest fizycznie możliwe. Jest tyle znaków zapytania, że ciężko mi się zaczepić jakiegokolwiek stałego i pewnego elementu w tej całej układance - powiedziała.
"W tych wyborach komisje znajdują się wyłącznie w jednym mieście"
Anna Moszczyńska zwróciła uwagę na niewielką liczbę komisji wyborczych utworzonych w Holandii. - W tej chwili w Holandii utworzono dwie komisje wyborcze. Jest to trudne do skomentowania, patrząc na poprzednie wybory, kiedy to mieliśmy w Holandii, w pięciu różnych miastach kilka komisji wyborczych - mówiła.
- W tych wyborach komisje znajdują się wyłącznie w jednym mieście, w Hadze, czyli tam, gdzie jest ambasada - dodała.
- W Holandii zamieszkuje prawie 200 tysięcy Polaków. W zeszłych wyborach parlamentarnych udział wzięło 130 czy 140 tysięcy Polaków (13-14 tys. - red.). Ja stałam dwie godziny w kolejce po kartę do głosowania, a komisje były w pięciu różnych miastach - opowiadała pani Anna.
Według niej "przy takiej liczbie ludzi, w takiej sytuacji, w utrudnieniach w przemieszczeniu się, w gromadzeniu się, wydaje mi się, że naprawdę niewiele osób zada sobie ten trud, żeby zagłosować". - Już nie wspominając o tym, że trzeba być naprawdę bardzo na bieżąco, żeby widzieć, jak prawo się zmienia i móc spełnić wszystkie warunki do głosowania korespondencyjnego - dodała.
Co przewiduje ustawa o wyborach korespondencyjnych
Jak i kiedy wybierzemy prezydenta? Pewności nie ma, choć czasu jest mało.
Przyjęta przez Sejm ustawa - niebędąca jeszcze obowiązującym prawem, bo prace nad nią trwają w Senacie - zakłada, że wybory prezydenckie w 2020 r. zostaną przeprowadzone wyłącznie w drodze głosowania korespondencyjnego. To samo rozwiązanie miałoby zastosowanie w drugiej turze wyborów.
Przepisy stanowią też, że w stanie epidemii marszałek Sejmu może zarządzić zmianę terminu wyborów, określonego wcześniej w postanowieniu. Nowy termin wyborów prezydenta, określony przez marszałka Sejmu, musi odpowiadać określonym w konstytucji terminom przeprowadzenia wyborów. Ostatni możliwy konstytucyjnie termin, jeśli nie zostanie wprowadzony żaden ze stanów nadzwyczajnych, to sobota 23 maja.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24