Cezary Tomczyk i Marcin Kierwiński, posłowie Koalicji Obywatelskiej, pokazali uzyskaną w wyniku kontroli poselskiej decyzję premiera z 16 kwietnia. Premier zlecił w niej Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych oraz Ministerstwu Spraw Wewnętrznych i Administracji druk kart do głosowania. Zdaniem posłów KO decyzja premiera jest "bezprawna".
Posłowie Koalicji Obywatelskiej w minionym tygodniu przeprowadzili kontrolę poselską w związku z mailem Poczty Polskiej do samorządowców o udostępnienie spisu wyborców w ich gminach. Cezary Tomczyk i Sławomir Nitras odwiedzili Kancelarię Premiera, a Jan Grabiec i Zbigniew Konwiński siedzibę zarządu Poczty Polskiej.
Czytaj więcej na Konkret 24: Wybory prezydenckie 2020. Najważniejsze pytania i odpowiedzi
Kolejny etap kontroli poselskiej w związku z wyborami korespondencyjnymi posłowie Koalicji Obywatelskiej zapowiedzieli we wtorek, informując, że zamierzają sprawdzić udział MSWiA, którym kieruje Mariusz Kamiński, w procesie organizacji majowych wyborów prezydenckich.
"Ta decyzja jest bez żadnego trybu"
W czwartek podczas konferencji prasowej posłowie Cezary Tomczyk i Marcin Kierwiński przedstawili wyniki kontroli w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Potwierdzili informacje tvn24.pl, że premier Mateusz Morawiecki powierzył druk kart do głosowania Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych. Z ustaleń tvn24.pl wynika, że PWPW nie drukuje jednak sama tak zwanych kart do głosowania, lecz zostało to zlecone prywatnej firmie.
Cezary Tomczyk zaprezentował decyzję "Prezesa Rady Ministrów, który zleca Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych oraz MSWiA druk kart do głosowania". - Decyzja jest datowana na 16 kwietnia 2020 roku, podczas gdy Państwowa Komisja Wyborcza z druku kart wyborczych została wyłączona dopiero ustawą, która weszła w życie 18 kwietnia - zauważył poseł KO. Jego zdaniem, "decyzja o druku 30 milionów kart wyborczych jest absolutnie bezprawna". - Jest wydana bez ustawy, jest wydana na podstawie wadliwej podstawy prawnej i nie może być stosowana - oświadczył.
Zacytował fragment dokumentu, który mówi, że premier "zleca realizację działań w zakresie przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się wirusa". - Jak ma to zapobiegać rozpowszechnianiu się koronawirusa? Jak to się ma w tej decyzji? - pytał poseł. - Otóż Prezes Rady Ministrów poleca wydrukować odpowiednią liczbę kart do głosowania, instrukcji głosowania oraz oświadczeń o osobistym i tajnym oddaniu głosu na karcie do głosowania niezbędnych do przeprowadzenia głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenta RP w roku 2020 - podkreślił Tomczyk. - Ta decyzja jest bez żadnego trybu, bez podstawy prawnej, w czasie kiedy PKW zajmowała się drukiem kart do głosowania - zauważył.
Według Kierwińskiego, "polecanie wydruku kart wyborczych według bliżej nieokreślonego wzoru, jednej ze spółek Skarbu Państwa jest ewidentnym przejawem łamania polskiej konstytucji oraz Kodeksu karnego, jeśli chodzi o przestępstwo przeciwko wyborom".
Jak dodał, w trakcie kontroli poselskiej "ministrowie rządu Mateusza Morawieckiego bardzo chętnie odcinali się od tych decyzji". - Podkreślają, że nie mają z tym nic wspólnego, to nie są ich decyzje, a Mateusza Morawieckiego - dodał. - Na sam koniec jedynymi odpowiedzialnymi za tę kwestię będą pracownicy Poczty Polskiej oraz pracownicy Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych - zaznaczył Kierwiński. Jego zdaniem "Mateusz Morawiecki nie uniknie odpowiedzialności".
Kolejny etap kontroli i wyciek kart
Kierwiński poinformował, że w czwartek posłowie KO umówieni są w PWPW na czwarty etap kontroli poselskiej, "aby sprawdzić, czy jest jakiekolwiek realne zlecenie realizowane w Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych dotyczące wydruku kart do głosowania". - To będzie kolejny materiał dowodowy w przestępstwie przeciwko wyborom - zapowiedział. - Będziemy we wszystkich instytucjach, które zajmują się tym procederem, aby zebrać wystarczająco dużo dokumentów na to, aby pokazać, z jak patologicznym systemem mamy do czynienia - poinformował poseł.
Kierwiński odniósł się również do informacji o wycieku kart do głosowania. W czwartek portal RMF24.pl poinformował, że wyciekł pakiet wyborczy, który listonosze mają dostarczać przed prezydenckimi wyborami korespondencyjnymi. Jak ustalili dziennikarze, Poczta Polska zawiadomiła o tym Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
Według Kierwińskiego fakt, że "jedna z takich kart wyciekła prawdopodobnie od podwykonawcy Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych pokazuje, z jak skrajnym bałaganem mamy do czynienia". - Niedługo może się okazać, że te karty na rynku się pojawią - dodał. - Jeżeli na 10 dni przed wyborami wyciekła jedna karta, to może się okazać, że tych kart wyciekło tysiące - uważa poseł.
- Jeśli Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych podzleca ten wydruk do innych podmiotów, podmiotów niepublicznych i to tam będą pakowane te karty, tam będą te pakiety niejako wysyłane, to przecież mamy do czynienia z całkowitym rozszczelnieniem systemu wyborczego - ocenił. Według posła, prywatna firma może wydrukować o tysiąc kart więcej na swój użytek albo o dwa tysięcy więcej na użytek jakiejś partii politycznej. - Może tymi kartami po prostu obracać - zaznaczył.
Według Kierwińskiego, "do tej pory dobrym standardem był nadzór nad wydrukiem kart wyborczych przez niezależną instytucję". - Jeżeli ten proces został zupełnie rozszczelniony, jeżeli w tym procesie, tak naprawdę, nie ma jednego nadzorcy, który chciałby wziąć odpowiedzialność, to będzie dochodziło do masowych fałszerstw - stwierdził.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24