W drugiej turze wyborów prezydenckich w skali całego kraju do godziny 17 głos oddało 52,1 procent osób uprawnionych do głosowania - poinformowała na konferencji prasowej Państwowa Komisja Wyborcza. Karty wydano 15 295 512 osobom. Frekwencja jest wyższa niż o tej samej porze w pierwszej turze głosowania, kiedy to wynosiła 47,89 procent.
O godzinie 7 rozpoczęło się głosowanie w drugiej turze wyborów prezydenckich. Zgodnie z przepisami lokale wyborcze będą czynne do godziny 21. Od północy z piątku na sobotę obowiązuje cisza wyborcza, która potrwa do zakończenia wyborów. Jeśli żadna z obwodowych komisji wyborczych nie przedłuży głosowania, cisza wyborcza zakończy się o godzinie 21.
Frekwencja na godzinę 17.
Na konferencji prasowej o godzinie 18.30 przewodniczący PKW sędzia Sylwester Marciniak poinformował o frekwencji na godzinę 17 na podstawie danych otrzymanych od wszystkich 25 423 (100 proc.) obwodowych komisji wyborczych powołanych w stałych obwodach głosowania na obszarze całego kraju. Zaznaczył, że są to "w dalszym ciągu dobre wiadomości".
- W wyborach prezydenta RP według stanu na godzinę 17. w dniu 12 lipca 2020 roku, liczba osób uprawnionych do udziału w wyborach, czyli liczba osób ujętych w spisach wyborców w obwodach, z których otrzymano dane, wyniosła 29 359 152 osoby. Wydano karty do głosowania 15 295 512 osobom uprawnionym do głosowania, co stanowi 52,1 procent w stosunku do liczby osób uprawnionych do udziału w tych wyborach - powiedział przewodniczący PKW.
Przed dwoma tygodniami, 28 czerwca, o godz. 17 frekwencja w pierwszej turze wyborów prezydenckich wynosiła 47,89 procent, co przełożyło się na 14 166 725 głosujących, a więc o ponad 1,1 miliona osób mniej.
Najwyższa frekwencja w województwie mazowieckim, najniższa - w opolskim
Jak przekazał Sylwester Marciniak, trzema województwami z najwyższą frekwencją o godzinie 17. były: woj. mazowieckie (55,55 procent), małopolskie (54,58 procent ) oraz łódzkie (52,96 procent).
Najniższą frekwencję odnotowano w województwach: opolskim (46,2 proc.), warmińsko- mazurskim (48,65 proc.) oraz lubuskim (49,91 proc.).
- Jeżeli chodzi o informacje na temat największych miastach, to największa frekwencja: Warszawa - 57,69 procent, drugie miejsce Zielona Góra - 57,24 procent, a trzecie Poznań - 55,80 procent - kontynuował Marciniak.
- Jeżeli chodzi o najniższą frekwencję, to pierwsze miejsce (zajmuje - red.) Gdańsk z frekwencją 50,98 procent, drugie miejsce od końca Katowice - 51,71 procent, i ex aequo trzecie miejsce od końca zajmuje Gorzów Wielkopolski i Łódź - 51,91 procent - dodał.
W stosunku do liczby uprawnionych najwięcej wyborców wzięło udział w głosowaniu w gminie Klwów, powiat przysuski, województwo mazowieckie - frekwencja wyniosła tam 81,52 procent - podał Marciniak. Z kolei do godziny 17 "najmniej wyborców wzięło udział w głosowaniu w gminie Kolonowskie, powiat strzelecki, województwo opolskie - frekwencja wyniosła tam 35,59 procent".
PKW: liczba wykroczeń związanych z wyborami wynosi 382
Przewodniczący poinformował też o 382 wykroczeniach związanych z wyborami. Jak dodał, są to "w zasadzie podobne sytuacje jak poprzednio".
Mówił, że do niepokojącego zdarzenia doszło w miejscowości Kochanowice, gdzie policjanci "w bezpośrednim pościgu zatrzymali mężczyznę, który ściągnął flagę państwową zamieszczoną na dachu budynku urzędu gminy i rzucił ją na ziemię". Uznano, że dokonał znieważenia flagi państwowej. - W toku dodatkowych czynności ustalono, że ten sam mężczyzna dokonał zerwania plakatu z wizerunkiem kandydata na urząd prezydenta - powiedział Marciniak.
Przewodniczący PKW jako kolejny przykład wymienił zdarzenie, do którego doszło w Częstochowie. - Wyborca po pobraniu karty do głosowania wyszedł z nią z lokalu wyborczego, twierdząc, że zastanowi się w domu nad wyborem kandydata i wypełnioną przyniesie z powrotem - podał.
Marciniak wspomniał także o sytuacjach w Ujściu, gdzie "około godziny 8 mężczyzna, będąc w stanie nietrzeźwości, krzycząc i nagrywając wyborców zakłócił pracę komisji wyborczej" oraz Sochaczewie, w którym "nieznany mężczyzna poruszający się samochodem osobowym zaproponował innemu mężczyźnie pieniądze w kwocie 50 zł, do tego butelkę piwa oraz wódkę w zamian za oddanie głosu na określonego kandydata".
- W toku podjętych czynności ustalono, że mężczyzna, w zamian za oddanie głosu zgodnie z oczekiwaniami innego mężczyzny, przyjął pieniądze w kwocie 10 zł, jedną butelkę piwa, hot doga i pół litra wódki - powiedział przewodniczący PKW.
Frekwencja na godzinę 12
Również na konferencji prasowej o godz. 13.30 sędzia Marciniak oświadczył, że "Państwowa Komisja Wyborcza ma dobre wiadomości".
Podał informację o frekwencji na godzinę 12 na podstawie danych otrzymanych od 25 423 obwodowych komisji wyborczych spośród ogólnej liczby 25 423 komisji obwodowych powołanych w stałych obwodach głosowania na obszarze całego kraju.
- W wyborach prezydenta RP według stanu na godzinę 12 w dniu 12 lipca 2020 roku - liczba osób uprawnionych do udziału w wyborach, czyli liczba osób ujętych w spisach wyborców w obwodach, z których otrzymano dane, wyniosła 29 147 064 osoby. Wydano karty do głosowania 7 209 052 osobom uprawnionym do głosowania, co stanowi 24,73 procent w stosunku do liczby osób uprawnionych do udziału w tych wyborach - powiedział przewodniczący PKW.
Przed dwoma tygodniami (28 czerwca) w pierwszej turze wyborów frekwencja wyborcza podana przez PKW na godzinę 12.00 wyniosła 24,08 procent uprawnionych do głosowania, czyli była większa o 0,65 punktu procentowego. Jak zaznaczył Marciniak, oznacza to, że w drugiej turze do południa głosowało o około 100 tysięcy osób więcej niż dwa tygodnie temu. Jak informowała dwa tygodnie temu PKW, w pierwszej turze do godziny 12 wydano 7 109 803 kart do głosowania.
Pięć lat temu w drugiej turze głosowania w wyborach prezydenckich, które odbyły się 24 maja 2015 roku, frekwencja na godzinę 12 wyniosła 17,40 procent.
Jak przekazał Marciniak, trzy województwa z najwyższą frekwencją na godzinę 12 to woj. mazowieckie (26,92 proc.), małopolskie (26,53 proc.) oraz podlaskie (26,37 proc.). Najniższą frekwencję odnotowano w województwach: opolskim (21,06 proc.), lubuskim (22,72 proc.) oraz wielkopolskim (23,36 proc.).
- Jeżeli chodzi o informację na temat wybranych miastach, tych największych, to pierwsze miejsce zajmuje Warszawa - 28,72 procent, drugie miejsce Zielona Góra - 28,17 procent, a trzecie Toruń - 28,01 procent. Jeżeli chodzi o najniższą frekwencję, to ostatnie miejsce zajmuje Gdańsk z frekwencją 21,37 procent, drugie miejsce od końca Rzeszów - 23,95 procent, a trzecie Gorzów Wielkopolski - 26,10 procent - wskazał szef PKW.
Jak poinformował Marciniak, z dokonanych zgłoszeń wynika, że o 150 tysięcy osób wzrosła liczba wyborców wyrażających chęć głosowania za granicą korespondencyjnie lub bezpośrednio. - To jest około 25-30 procent więcej niż w pierwszej turze - podkreślił szef PKW. Zastrzegł, że nie jest to ostateczna liczba. - Dlatego, że są jeszcze kraje, na przykład USA, Wielka Brytania, Francja, gdzie wyłącznie korespondencyjnie (można głosować - red.). Pytanie, ile tych pakietów zostanie zwróconych - dodał sędzia Marciniak. Szef PKW pytany o doniesienia o kolejkach do lokalu wyborczego w chorwackim Splicie, poinformował, że blisko dziesięciokrotnie zwiększyła się liczba osób, które chcą zagłosować w tamtej komisji wyborczej w porównaniu z pierwszą turą. - Stąd te kolejki - wyjaśnił.
"Mamy nadzieję, że kart nie zabraknie"
Podczas niedzielnej konferencji Magdalena Pietrzak odpowiedziała na pytanie, czy w miejscowościach turystycznych w Polsce zostały uruchomione rezerwowe karty do głosowania. - Na tę chwilę rezerwa nie została uruchomiona. Jest na to troszkę za wcześnie - powiedziała. - Natomiast widząc w mediach kolejki, jakie są w nadmorskich miejscowościach, przekazaliśmy informację do okręgowych komisji, żeby przekazały też do obwodowych komisji, gdzie mają bardzo dużą liczbę turystów do obsługi, czy nie istnieje potrzeba zwiększenia liczby członków komisji obwodowych. Zobaczymy, jaka będzie zwrotna informacja, czy w ogóle była taka potrzeba - tłumaczyła.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tłumy przed lokalami wyborczymi w nadmorskich miejscowościach. Nawet kilkaset osób w kolejce
Wypowiedź sekretarz PKW uzupełnił przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak, który poinformował, że w tygodniu PKW "kilkanaście razy podjęła decyzję" o zwiększeniu limitu kart do głosowania w miejscowościach turystycznych - nadmorskich i górskich. - Mamy nadzieję, że kart nie zabraknie. W dalszym ciągu jest pewna rezerwa przygotowana - zaznaczył.
PKW: w lokalach wyborczych bez zakłóceń porządku
Szef PKW powiedział, że na godzinę 13:40 nie ma informacji o sytuacjach, które miałyby wpływ na przedłużenie ciszy wyborczej. - Miejmy nadzieję, że nie będzie żadnych zdarzeń, które by powodowały taką konieczność - dodał Marciniak.
Mówiąc o przebiegu głosowania w lokalach wyborczych szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak przekazała, że do tej pory nie pojawiły się informacje o nietypowych zdarzeniach, "poza informacjami pojedynczymi, że gdzieś była nieostemplowana karta".
Przy okazji zaapelowała do wyborców, by zwracali uwagę, czy karty do głosowania mają pieczęć obwodowej komisji wyborczej. - Jeśli jej nie ma, trzeba zwrócić się do komisji, aby taką kartę wydała. I taką informację mamy, że ta świadomość wśród wyborców jest dosyć duża i sami potrafią to zauważyć - stwierdziła.
Pietrzak przypomniała również, że karta do głosowania dla wyborców, którzy głosują na terenie Polski ma ścięty prawy górny róg. Natomiast poza granicami kraju karta nie jest w ten sposób oznaczana. - To nie jest uszkodzona karta. Cały czas jeszcze do nas napływają takie zapytania, więc informuję: bez obaw, to nie jest uszkodzona, nieprawdziwa, nieważna karta - dodała.
Incydenty wyborcze na godzinę 10
Na konferencji po godzinie 10 przewodniczący PKW mówił, że w całym kraju otworzono o godzinie 7 ponad 27 tysięcy lokali wyborczych, a także "na świecie w blisko 90 krajach w 171 obwodach rozpoczęło się ponowne głosowanie" w wyborach prezydenckich. - Nie otrzymaliśmy informacji o istotnych problemach związanych z otwarciem lokali wyborczych i rozpoczęciem głosowania - przekazał.
- Jeżeli chodzi o informacje z działań policyjnych, to mamy wzrost (liczby) zdarzeń związanych z wyborami w porównaniu do pierwszej tury, bo w dniu dzisiejszym mamy 253 zdarzenia, a poprzednio 167 o tej samej porze - mówił o godzinie 10 Marciniak. - Dotyczy to przede wszystkim takich wykroczeń, jak niedozwolone umieszczenie plakatów - 21 przypadków, naruszenie ciszy wyborczej - 41 spraw i 148 uszkodzeń ogłoszeń - dodał.
Szef PKW mówił między innymi, że "11 lipca w Białymstoku ujawniono uszkodzone plakaty wyborcze kandydatów na prezydenta". - Z jednej strony stwierdzono zniszczenie 18 plakatów jednego z kandydatów, a z drugiej strony podobną liczbę zniszczonych plakatów drugiego kandydata - dodał.
- Z kolei 10 lipca w Katowicach ujawniono zerwaną plombę oraz otwarte drzwi pomieszczenia hali magazynowej, w której przechowywane były worki z kartami do głosowania. Ale przedstawiciele zespołu wyborczego dokonali komisyjnego sprawdzenia paczek z kartami do głosowania, żadna paczka nie została naruszona, wszystkie są oryginalne, zamknięte i poplombowane - przekazał.
Szef PKW: zasada pierwszeństwa nie powodowała żadnych problemów
Marciniak zaapelował do wyborców o zachowanie wymogów sanitarnych. - Czyli kwestia maseczek, odkażania rąk, bezpiecznej odległości - mówił. - Jednocześnie przepraszam wszystkich wyborców, bo mamy wiadomości, że czekają w kolejkach, żeby oddać głos, ale sądzę, że będzie podobna sytuacja jak dwa tygodnie temu, że w godzinach południowych czy popołudniowych, a nie wieczornych, będzie można swobodnie, bez dłuższego okresu oczekiwania również oddać kartę do głosowania - powiedział.
Szef PKW powiedział, że zasada pierwszeństwa, zgodnie z którą w pierwszej kolejności swój głos oddać mogą osoby powyżej 60. roku życia, niepełnosprawni, kobiety w ciąży oraz osoby z dziećmi do trzech lat, "nie powodowała żadnych problemów technicznych czy organizacyjnych".
- Liczę też na życzliwość wyborów, którzy mogą poczekać dłużej. Na pewno nie są to takie kolejki, jak dwa tygodnie temu - zaznaczył Marciniak.
Wyraził też zdanie, że "nie warto zabierać dziecka do lokalu wyborczego, niepotrzebnie narażać". - Lepiej zostawić (dziecko w domu - red.), jeżeli oczywiście jest taka możliwość - przekonywał.
Szefowa KBW: obserwatorem społecznym można zostać jeszcze w dniu wyborów
Szef PKW przypomniał, że w wyborach uczestniczą nie tylko członkowie komisji wyborczych. - W lokalu mogą również przebywać osoby zaufania. Są to osoby delegowane przez komitety wyborcze kandydatów na urząd prezydenta. Mogą również uczestniczyć obserwatorzy społeczni, czyli osoby, które zostały wskazane przez organizacje, w których, w ramach działalności statutowej, jest również dbałość o prawa człowieka i kwestie związane z wyborami - wymienił.
Dodał, że w wyborach uczestniczą również obserwatorzy międzynarodowi.
- Od dwóch tygodni przebywa w Polsce misja Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Pierwsze sprawozdanie zostało wydane w poniedziałek po pierwszej turze, gdzie stwierdzono, że administracja wyborcza w sposób profesjonalny, zachowując terminy ustawowe, dochowała wszystkich czynności - stwierdził Marciniak.
Szefowa Krajowego Biura Wyborczego Magdalena Pietrzak podkreśliła, że obserwatorem społecznym można zostać jeszcze w dniu wyborów. - Zachęcamy do obserwowania wyborów przez ten czynnik społeczny – zaapelowała.
Przewodnicząca KBW wyjaśniła także, co stanie się w momencie, kiedy wyborca przybędzie do lokalu wyborczego tuż przed godziną 21. Jak przekonywała, w takiej sytuacji obwodowa komisja wyborcza ma obowiązek umożliwić mu oddanie głosu. - Jeżeli kolejka będzie poza siedzibą komisji, poza lokalem, wówczas albo gospodarz lokalu, albo ktoś z członków komisji stanie na końcu kolejki i będzie pilnował, aby kolejne osoby do tej kolejki nie stawały. Natomiast wszystkie, które przybyły przed godziną 21, będą mogły wejść do lokalu i oddać głos - zapewniła.
Kolejna konferencja PKW odbędzie się o godz. 18.30.
Liczba uprawnionych do głosowania
Według danych, jakie przekazał 10 lipca szef Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak, liczba uprawnionych do głosowania w niedzielnych wyborach to 29 937 795 osób, w tym 519 431 wyborców głosujących za granicą. W porównaniu do pierwszej tury jest to blisko 150 tysięcy osób więcej za granicą.
Wyborcy mogą oddać głos na jednego z dwóch kandydatów. Aby głos był ważny, należy postawić jeden znak X w jednej kratce przy nazwisku wyłącznie jednego kandydata.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Supernak/PAP