Jestem na siebie zły - powiedział w czwartek poseł Koalicji Obywatelskiej Jerzy Borowczak, który jako jedyny parlamentarzysta tego ugrupowania głosował za odrzuceniem uchwały Senatu w sprawie głosowania korespondencyjnego. Wyjaśnił, że jego głos wynikał z błędu.
Sejm odrzucił w czwartek uchwałę Senatu w sprawie ustawy dotyczącej głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich 2020 roku. Za odrzuceniem uchwały Senatu opowiedziało się 236 posłów, przeciwko było 213, wstrzymało się 11. Do odrzucenia uchwały Senatu koniecznych było 231 głosów, ponieważ w głosowaniu wzięli udział wszyscy posłowie - łącznie 460.
"To był błąd"
W przypadku Koalicji Obywatelskiej przeciw odrzuceniu uchwały Senatu było 133 posłów, nikt się nie wstrzymał, a jeden parlamentarzysta - Jerzy Borowczak - zagłosował za jej odrzuceniem. - To był błąd. Jestem przeciwnikiem PiS. Przedobrzyłem - powiedział polityk po głosowaniu.
Poseł KO tłumaczył, że dla bezpieczeństwa głosowania, podłączył dwa komputery, a w jednym z nich wyciszył głos. - Niestety, na jednym z komputerów było opóźnienie transmisji o 7-8 sekund. I spojrzałem na komputer, który miał opóźnienie, a tam zobaczyłem, że Borys Budka trzyma rękę w górze. A to już było pytanie, kto jest przeciw odrzuceniu uchwały, a nie za. Zamiast patrzeć na ściągawkę, spojrzałem na komputer. Mój błąd. Jestem na siebie zły - powiedział Borowczak.
Zapowiedział, że podda się każdej ewentualnej karze w związku ze swoim głosowaniem.
Ustawa o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów powszechnych na Prezydenta RP zarządzonych w 2020 r. przewiduje, że głosowanie w tegorocznych wyborach prezydenckich ma być tylko korespondencyjne. Teraz ustawa trafi do prezydenta.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24