Wysoka frekwencja oraz reżim sanitarny przyczyniły się do powstawania długich kolejek przed lokalami wyborczymi. We Wrocławiu jeden z takich "ogonków" utrzymywał się przez cały dzień. - Nigdy nie widziałam tu tylu ludzi - mówiła zastępczyni przewodniczącego komisji nr 51 we Wrocławiu.
Nawet półtorej godziny – tyle trzeba było czekać, by oddać głos w lokalu wyborczym przy ul. Swojczyckiej we Wrocławiu. "Ogonek" utrzymywał się przez całe popołudnie i tak było aż do zamknięcia lokalu.
- Nigdy nie widziałam tu tylu ludzi. Nie miałam czasu ani na herbatę, ani na posiłek. Cały dzień było pełno głosujących. Bardzo się cieszę, że ludzie głosują – mówiła Zofia Sokołowska-Jabłońska, zastępczyni przewodniczącego komisji obwodowej nr 51 we Wrocławiu.
Niektórzy, tak jak pan Andrzej Popowicz, pojawiali się tam kilka razy. Mimo to kolejki nie udało się uniknąć. - Byłem dwa razy, ale nie chciałem stać w tak długiej kolejce. Teraz mniejsza nie jest, ale nie ma już wyjścia, więc poczekam – opowiada Popowicz.
Skąd te kolejki?
Państwowa Komisja Wyborcza tłumaczyła kolejki przede wszystkim wymogami sanitarnymi związanymi z przeciwdziałaniem rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
- Pandemia nie jest zależna od komisji wyborczych, natomiast wprowadzenie rygorów sanitarnych spowodowało, że szybkość oddania głosu jest znacznie zmniejszona – przyznał na konferencji prasowej po godzinie 12 przewodniczący PKW Sylwester Marciniak.
W lokalu wyborczym w tym samym czasie mogła przebywać nie więcej niż jedna osoba na cztery metry kwadratowe jego ogólnodostępnej powierzchni z wyłączeniem członków obwodowej komisji wyborczej, mężów zaufania, obserwatorów społecznych i międzynarodowych i gospodarza lokalu.
Nie bez znaczenia była też frekwencja. Według Ipsos w pierwszej turze wyborów prezydenckich wyniosła ona 62,9 procent. Jeśli wyniki tego badania się potwierdzą, to będzie to najwyższa frekwencja od 1995 roku.
Z danych sondażowych wynika, że najwięcej osób do urn poszło w województwach: mazowieckim (68,1 proc.), lubuskim (65,7 proc.) i małopolskim (64,8 proc.). Na przeciwnym biegunie znalazły się województwa: opolskie (58,3 proc.), warmińsko-mazurskie (58,4 proc.) i świętokrzyskie (58,5 proc.).
Źródło: TVN24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24