- Ci, którzy chcą być wybrani, będą używali przeróżnych trików i sztuczek, żeby opowiadać nie wiadomo o czym, ale tak naprawdę prezydent Polski ma bardzo określone prerogatywy - powiedział w "Faktach po Faktach" politolog, profesor Radosław Markowski z Uniwersytetu SWPS, komentując trwającą kampanię wyborczą. Socjolog, doktor Łukasz Pawłowski z "Kultury Liberalnej" ocenił, że "najważniejsze jest to, żeby opowiedzieć, dlaczego chce się być tym prezydentem".
O trwającej kampanii przed tegorocznymi wyborami prezydenckimi rozmawiali w "Faktach po Faktach" w TVN24 socjolog, doktor Łukasz Pawłowski z tygodnika "Kultura Liberalna" oraz politolog, profesor Radosław Markowski z Uniwersytetu SWPS.
Markowski zauważył, że na obecnym etapie kampanii "skandali brak". - Niektórzy mieliby trochę pretensji do niektórych kandydatów, że nie wyszli jeszcze z monumentalną wizją tego, co by chcieli robić - powiedział.
"Straciliśmy wiarę w to, że prezydent broni konstytucję"
Wskazywał także, że kandydaci powinni pamiętać, "że startują w wyborach prezydenckich" i aby ich program był "adekwatny do tego, jak konstytucyjna pozycja prezydenta w tym kraju wygląda".
- Ostatnie pięć lat zostało zmarnowanych. Trochę straciliśmy wiarę w to, że prezydent broni konstytucję czy reprezentuje akurat te dziedziny, które powinien. W związku z tym jest bardzo dużo do nadrobienia także w sensie socjalizacyjnym, żeby przekonać Polaków do tego, czym prezydent Polski powinien być i zajmować się - przekonywał.
Ocenił także, że "fundamentalny błąd jest taki, że kampanię do Parlamentu Europejskiego prowadzi się na temat kwestii regionalnych w Polsce". - Namawiam rodaków do tego, żeby pilnowali tego, w jakich wyborach w ogóle uczestniczą. Oczywiście ci, którzy chcą być wybrani, będą używali przeróżnych trików i sztuczek, żeby opowiadać nie wiadomo o czym, ale tak naprawdę prezydent Polski ma bardzo określone prerogatywy - dodał politolog.
"Najważniejsze jest to, żeby opowiedzieć, dlaczego chce się być tym prezydentem"
Pawłowski przekonywał natomiast, że "w kampanii Prawa i Sprawiedliwości mamy jednoznaczne sklejenie pana prezydenta z tą partią". - Więc sympatie partyjne przekładają się na wybór prezydenta - wskazywał.
- Ta opowieść kandydata na prezydenta, nawet jeśli ona wychodzi poza jego kompetencje, jest czymś, co może przyciągać. Oczywiście w Polsce ograniczone jest to, co prezydent może zrobić, ale kandydaci się nie przejmują - kontynuował.
Zdaniem socjologa, przykładem może być lider Polskiego Stronnictwa Ludowego i kandydat tego ugrupowania na prezydenta Władysław Kosiniak-Kamysz, który - jak wskazywał Pawłowski - "mówi, że po prostu zakaże importu rosyjskiego węgla, choć nie ma żadnych możliwości, żeby to zrobił".
- Najważniejsze jest to, żeby opowiedzieć, dlaczego chce się być tym prezydentem i jaka ta Polska pod naszymi rządami ma być - ocenił Pawłowski.
Markowski: mam nadzieję, że Platforma Obywatelska doskonale sprawdziła, jaki jest "efekt Donalda Tuska"
Przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej i były premier Donald Tusk spotkał się w niedzielę z kandydatką Platformy Obywatelskiej na prezydenta, wicemarszałek Sejmu Małgorzatą Kidawą-Błońską. W mediach społecznościowych przekazał, że zameldował "pełną gotowość bojową" do zaangażowania się w jej kampanię wyborczą.
- Donald Tusk jest na tyle doświadczonym politykiem, że wydaje mi się, że może być pozytywną siłą w kampanii każdego polityka, którego będzie popierał - komentował w "Faktach po Faktach" dr Pawłowski.
Zaznaczył jednak, że "w pewnej formie". - Nie wszędzie, nie zawsze, nie na każdym spotkaniu, nie w każdej sytuacji i nie na każdy temat. Ale nie ulega żadnej wątpliwości, że to jest polityk z tak ogromnym doświadczeniem, że wydaje mi się, że może być pomocny - dodał.
Profesor Markowski wyraził nadzieję, że "Platforma Obywatelska (...) doskonale sprawdziła, jaki jest 'efekt Donalda Tuska' i w jakiej roli on będzie występował". - Dlatego że dla bardzo wielu Polaków Donald Tusk i jego decyzja podjęta w taki sposób i w tym momencie była dużym rozczarowaniem - dodał, nawiązał do ogłoszonej w listopadzie ubiegłego roku decyzji byłego premiera o niestartowaniu w wyborach prezydenckich.
Zdaniem politologa, "argument, że ktoś ma negatywny elektorat, jeśli się jest globalnym politykiem, jest po prostu śmiesznym argumentem". - Trudno byłoby mi ocenić, jaki jest prawdziwy efekt Donalda Tuska. Niewątpliwie on może pomóc, ale w niektórych środowiskach może też zaszkodzić - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24