Jak podają źródła CNN, Melania Trump miała doradzić mężowi, by uznał swoją porażkę w wyborach prezydenckich. Wcześniej stacja donosiła, że o zaakceptowanie wyników głosowania zaapelował do Donalda Trumpa jego zięć i doradca Jared Kushner. Sztab przywódcy USA twierdzi, że informacje o Kushnerze to nieprawda, a pierwsza dama napisała na Twitterze, że "Amerykanie zasługują na uczciwe wybory". CNN podtrzymuje jednak swoje doniesienia.
Największe amerykańskie media przekazały w sobotę, że kandydat Partii Demokratycznej Joe Biden wygrał wybory prezydenckie. Według ich projekcji wyborczych, demokrata za sprawą zwycięstwa w Pensylwanii zapewnił sobie 273 głosy elektorskie (CNN informuje także o sześciu kolejnych z Nevady). Do objęcia urzędu wymagane jest uzyskanie minimum 270 głosów. Nie są to jednak ostateczne wyniki.
Zwycięstwa swojego wyborczego przeciwnika nie akceptuje urzędujący prezydent Donald Trump, który twierdzi, że doszło do fałszerstw wyborczych. Jego prawnicy składają pozwy kwestionujące wyniki wyborów w poszczególnych stanach.
>> Zobacz przemówienie Joego Bidena oraz Kamali Harris z Wilmington
CNN: bliscy radzą Trumpowi, by uznał wynik wyborów
Stacja CNN, powołując się na swoje źródła, podaje, że kolejne osoby z bliskiego kręgu oraz rodziny republikanina doradzają mu, by przyznał się do porażki. W niedzielę dołączyć miała do nich Melania Trump. Pierwsza dama publicznie nie skomentowała wyników wyborów, ale stacja podaje, że prywatnie miała doradzić mężowi, by uznał zwycięstwo Joego Bidena i Kamali Harris.
Także zięć i doradca Donalda Trumpa Jared Kushner miał zaapelować do prezydenta o uznanie wyniku wyborów prezydenckich - podają źródła CNN.
Miało do tego dojść po wydanym przez Trumpa oświadczeniu, w którym napisał: "Wszyscy wiemy, dlaczego Joe Biden tak bardzo się spieszy, aby nieuczciwie ogłosić się zwycięzcą i dlaczego jego sojusznicy w mediach starają się pomóc mu za wszelką cenę: nie chcą, aby prawda wyszła na jaw".
Rzecznik kampanii Trumpa Jason Miller w niedzielę na Twitterze zaprzeczył, jakoby Kushner omawiał z prezydentem taki krok. "Ta historia nie jest prawdziwa" - podkreślił. "Jared doradził Donaldowi Trumpowi skorzystanie ze wszystkich dostępnych środków prawnych, by zapewnić dokładność (w liczeniu głosów oddanych w wyborach - red.)" - dodał.
Mimo to CNN podtrzymuje w niedzielę swoje doniesienia.
Pierwsza dama nie odniosła się bezpośrednio do doniesień CNN. Zamieściła jednak wpis na Twitterze, w którym stwierdza, że "Amerykanie zasługują na uczciwe wybory".
"Każdy legalny - nie nielegalny - głos powinien być policzony. Musimy chronić naszą demokrację w sposób całkowicie przejrzysty" - apeluje w tweecie Melania Trump.
Trump zapowiada postępowania sądowe
Zdaniem Trumpa "prawda jest taka, że te wybory wcale się jeszcze nie zakończyły". "Joe Biden nie został certyfikowany jako zwycięzca w żadnym ze stanów, a już na pewno nie w jednym ze stanów wysoce niepewnych, w których odbywać będą się przymusowe przeliczenia głosów, czy też stanów, gdzie nasze sztaby mają zasadne i istotne wątpliwości prawne, które mogą wpłynąć na to, kto będzie ostatecznym zwycięzcą" – zaznaczył Trump.
Jak przekazał Donald Trump, "od poniedziałku nasz sztab zacznie postępowanie sądowe, aby zagwarantować pełne przestrzeganie procedur wyborczych oraz umocowanie prawomocnego zwycięzcy". "Naród amerykański ma prawo do uczciwych wyborów, co oznacza przeliczenie wszystkich legalnych kart do głosowania oraz nieprzeliczanie głosów nielegalnych. To jest jedynym sposobem zapewnienia pełnego zaufania ludzi dla naszych wyborów" – napisał.
"Jest to nieustannie szokujące, że sztab Bidena nie chce podporządkować się tej podstawowej zasadzie i chce zliczania kart, nawet jeśli te są sfałszowane, podrabiane albo oddawane w imieniu osób nie mających prawa do głosowania lub zmarłych" – zauważył prezydent USA.
"Kluczowa będzie tutaj rola Senatu"
Słowa Donalda Trumpa oraz jego przyszłość analizował na antenie TVN24 Piotr Kraśko, który relacjonuje przebieg wyborów prezydenckich ze Stanów Zjednoczonych. Jak mówił, "kluczowa będzie tutaj rola Senatu".
- Donald Trump ma zarzuty do przebiegu wyborów w tych kluczowych stanach. Tylko że w stanie Arizona, gdzie przewagę ma teraz Joe Biden, gubernatorem jest republikanin. W stanie Georgia, gdzie przewagę ma Biden, gubernatorem, sekretarzem stanu, komisarzem wyborczym też jest republikanin - wyliczał Kraśko.
Jak mówił, "w Pensylwanii, gdzie ogłoszono zwycięstwo Joe Bidena, gubernatorem jest demokrata". - Ale w Legislaturze stanowej, czyli takim sejmiku wojewódzkim, tam większość mają republikanie - wyjaśniał dziennikarz.
- W waszyngtońskim Senacie kluczową osobą jest republikanin z Kentucky Mitch McConnell - dodał.
Kraśko: tak to zadziałało w 1974 roku, kiedy do dymisji podał się Richard Nixon
- Gdyby Donald Trump dłużej niż przez tydzień nie chciał uznać swojej porażki i zwycięstwa Joe Bidena, to prawdopodobnie za tydzień do Białego Domu uda się delegacja amerykańskiego Senatu, która powie: panie prezydencie, naprawdę to jest moment, żeby pan to zrobił - powiedział Kraśko.
Jak zwrócił uwagę, "tak to zadziałało w 1974 roku, kiedy do dymisji podał się Richard Nixon". - Przyszło do niego dwóch senatorów i powiedziało: panie prezydencie, to jest czas, żeby odejść - mówił.
O procesie przejmowania władzy w Stanach Zjednoczonych mówił też w TVN24 profesor Andrzej Mania z Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Źródło: CNN, TVN24, tvn24.pl