Czy Joe Biden jest przywódcą w sensie lidera na dwudziesty pierwszy wiek? Czy on ma dynamikę, energię, charyzmę? Czy on pociągnie za sobą naród? - pytał w "Faktach po Faktach" amerykanista, profesor Zbigniew Lewicki. Drugi gość programu, dziennikarz Bartosz Węglarczyk, zwrócił uwagę, że przewidywana przegrana Donalda Trumpa jest wydarzeniem "absolutnie historycznym", a Joe Biden "wygrał, bo ludzie nie chcieli Trumpa".
Największe amerykańskie media (CNN, Fox News czy NBC) informują, że kandydat Partii Demokratycznej Joe Biden wygrał wybory prezydenckie. Według ich projekcji wyborczych, demokrata za sprawą zwycięstwa w Pensylwanii zapewnił sobie 273 głosy elektorskie (CNN informuje także o sześciu kolejnych z Nevady). Do objęcia urzędu wymagane jest uzyskanie minimum 270 głosów. Nie są to jednak ostateczne wyniki. Sztab Donalda Trumpa zapowiedział już pozwy wyborcze w kilku stanach.
>> Zobacz przemówienie Joe Bidena oraz Kamali Harris z Wilmington
Lewicki: Trump był dobrym prezydentem, ale ma paskudną osobowość
Profesor Zbigniew Lewicki, amerykanista z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, w "Faktach po Faktach" ocenił, że Donald Trump "był naprawdę dobrym prezydentem". - Miał bardzo wiele sukcesów, ale oczywiście ma paskudną osobowość. U większości wyborców zadecydowały emocje, zadecydował fakt, że nie lubią go i nie znoszą, raczej niż fakt, że Ameryka jest w lepszym stanie gospodarczym i politycznym, niż była przed czterema laty - stwierdził.
- Najważniejsze pytanie brzmi: co dalej? - pytał dalej. - Czy Joe Biden jest przywódcą w sensie lidera na dwudziesty pierwszy wiek? Czy on ma dynamikę, energię, charyzmę? Czy on pociągnie za sobą naród? - zastanawiał się Lewicki. - On ma doświadczenie w Senacie, cały życie, od 29. roku życia spędził w Senacie. Potem był wiceprezydentem. Czy to mu daje doświadczenie życiowe? Nie jestem pewien - ocenił. - On wygrał, bo ludzie nie chcieli Trumpa, to jest zupełnie oczywiste - stwierdził amerykanista.
Według Lewickiego, Joe Biden "nie sprosta zadaniu" bycia prezydentem Stanów Zjednoczonych. - On (podczas kampanii - red.) nie wyglądał na człowieka, który ma siłę, chęć i który ma energię - argumentował. - Ameryka potrzebuje przywódcy, świat potrzebuje przywódcy, niekoniecznie kogoś dobrze wychowanego i gentlemana. To miłe, kiedy ktoś jest dobrze wychowany, ale czasami musi być to ktoś niekoniecznie zwracający uwagę na dobre maniery, a za to potrafiący nadać kierunek narodowi - przekonywał.
- Widząc Bidena w noc wyborczą miałem poczucie bardzo zmęczonego, niewyspanego, prawie zniechęconego kandydata. Teraz się cieszy, każdy by się cieszył - zauważył. Zwrócił jednak uwagę, że praca prezydenta USA to "koszmarna praca". - Średnio dwie godziny dziennie to samo podpisywanie dokumentów. Nie mówię o innych sprawach. Ta praca wykańcza fizycznie, trzeba mieć mnóstwo energii i siły. Czy Biden ją ma? - pytał i sam odpowiadał: - Nic na to nie wskazuje.
Harris "tchnęła energię w tę kampanię", "ma szansę, aby wystartować na prezydenta za cztery lata"
Bartosz Węglarczyk, redaktor naczelny portalu Onet i były waszyngtoński korespondent "Gazety Wyborczej", ocenił, że dzisiejszy dzień to historyczne wydarzenie. - Donald Trump jest wydarzeniem bez precedensu, tak samo jak jego wygrana cztery lata temu była wydarzeniem absolutnie historycznym, tak samo jego przegrana jest teraz wydarzeniem historycznym - ocenił.
Węglarczyk zwrócił także uwagę, że po raz pierwszy Stany Zjednoczone będą miały za wiceprezydenta "kobietę, osobę czarnoskórą, i osobę pochodzenia azjatyckiego". Ocenił, że wybór Kamali Harris na kandydatkę na wiceprezydenta był dla Joe Bidena "bardzo dobry". - Ona tchnęła energię w tę kampanię, świetnie radziła sobie w prawyborach i naprawdę była blisko, aby sama zostać kandydatką na prezydenta - mówił.
- Ona ma duże szansę, żeby wystartować na prezydenta za cztery lata. Jest możliwe, że Joe Biden nie będzie chciał startować za cztery lata. Wówczas ona jest naturalnym kandydatem Partii Demokratycznej - przekonywał.
Węglarczyk zwrócił uwagę, że Kamala Harris jako amerykańska wiceprezydent "będzie bardzo szczegółowo obserwowana". - Prasa będzie komentować wszystkie jej poczynania. My też będziemy się jej przyglądać, bo na pewno ona będzie często jeździć za granicę, z tego powodu, że Joe Bidenowi po prostu się nie będzie chciało. Ona będzie osobą, która często zawita do Europy, zobaczymy, jak szybko zawita do Polski, do Berlina i jak sobie radzi w tych rozmowach - mówił.
- Ona będzie obserwowana jako pierwszy kandydat demokratów na prezydenta, jeśli nie za cztery lata, to na pewno za osiem lat - podsumował dziennikarz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24