O te głosy politycy walczą najbardziej, bo chodzi o półtora miliona nowych wyborców. Dorosłość zastała ich w trudnym momencie, po pandemii, a w trakcie wojny za naszą granicą. Dodatkowo słyszą o katastrofie klimatycznej. Czy w ogóle obchodzi ich, kto będzie rządził? Tylko 43 procent z nich "zdecydowanie" pójdzie głosować. 30 procent mówi, że to nie ma sensu, a tyle samo, że nie ma dla nich partii. Materiał magazynu "Polska i Świat".
To debiut wagi państwowej. 15 października do urn, aby wybrać posłów i senatorów, po raz pierwszy w życiu będzie mogło pójść prawie 1,5 miliona osób.
- Z nich deklaruje, że pójdzie głosować 43 procent, ale nie dlatego, że bardzo chcą, ale raczej z poczucia obowiązku, bo w ich domach tak się robi i tak po prostu trzeba - ocenia Marta Marczuk z agencji "Lata Dwudzieste".
Raport "Debiutanci'23" przygotowany przez agencję pokazuje, że młodzi wyborcy do urn raczej się nie garną. Mniej niż połowa pójdzie głosować na pewno, co czwarty raczej tak, a nieco ponad jedna piąta w wyborczą niedzielę planuje zostać w domu.
- Mimo że są bardzo sfrustrowani obecną sytuacją w Polsce, aż 80 procent tak deklaruje, to nie wierzą, że wybory coś zmienią. Nie wierzą, że wybory zostaną przeprowadzone uczciwie. I w tym wszystkim nie widzą dla siebie alternatywy, nie bardzo mają na kogo głosować - mówi Marczuk.
Czego obawiają się młodzi Polacy?
Dla Nadii Polisiakiewicz z Gniezna będą to pierwsze wybory i od razu trudne, bo jej zdaniem politycy są przede wszystkim oderwani od rzeczywistości. - Wielu polityków nie ma za bardzo zrozumienia, jak wygląda życie przeciętnych obywateli. Nie potrafią odpowiadać na te potrzeby - mówi.
Wśród spraw, które niepokoją dzisiejszych młodych dorosłych najbardziej, są: - inflacja i koszty życia; - osobista sytuacja finansowa; - kondycja psychiczna społeczeństwa.
- Zmagamy się rosnącymi kosztami życia, mieszkamy z rodzicami, bo nie stać nas na wynajem mieszkania. Boimy się o zdrowie nasze i naszych bliskich, bo kolejki do specjalistów nie mają końca, a panowie w garniturach dobrze się bawią - mówi mieszkaniec Szczecinka Wiktor Chęciński z grupy Wschód. - Szukam teraz pokoju na wynajem, widzę te ceny. Sprawy ekonomiczne są dla mnie ważne, ale te światopoglądowe też, chociażby prawo do aborcji czy prawo do decydowania o swoim ciele - dodaje Polisiakiewicz.
CZYTAJ WIĘCEJ: "To jest pokolenie permanentnego kryzysu". Jak zagłosują na jesieni wyborczy debiutanci?
"Młodzi nie kupują ściemy"
Radomir Wit, reporter TVN24, który w swoim programie "Kampania #BezKitu" rozmawia z młodymi ludźmi, nie ma wątpliwości, że nie dadzą się nabrać na polityczne słodkie przedwyborcze obiecanki.
- Młodzi nie kupują ściemy. Czują, kiedy ktoś ma nieczyste intencje (...), i że politycy i polityczki nadal są głusi na to, co jest realnie problemem młodych - mówi dziennikarz.
A sprawami najważniejszymi w najbliższej przyszłości dla wyborczych debiutantów są przede wszystkim dobre relacje z rodziną i przyjaciółmi, zdrowie własne oraz najbliższych, zarobki, a także dobrostan psychiczny. Na kolejnych miejscach m.in spokój i poczucie bezpieczeństwa, dobra praca i możliwość realizacji pasji.
- Partie polityczne nie tylko nie mają dla nich oferty, ale w ogóle nie potrafią do nich mówić. Jeden z uczestników naszego badania powiedział, że Polska to kraj rządzony przez dziadów wybieranych przez dziadów, natomiast tymi młodymi nikt się nie interesuje - podkreśla Marczuk.
- Zmiany frekwencyjne mogą się wydarzyć tylko wtedy, kiedy ci starsi politycy, a tacy dominują, będą rozmawiali z młodymi ludźmi jak równy z równym - ocenia dziennikarka "Krytyki Politycznej" Agnieszka Wiśniewska.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP