Jesienią 2023 roku przy urnach będzie miało okazję stanąć niemal półtora miliona osób, które dopiero uzyskały prawa wyborcze. Jaki jest ich system wartości? Czy ruszą do urn? Na jakich polityków będą głosować? I które polityczne postulaty są dla nich najważniejsze? Organizacja Lata Dwudzieste we współpracy z agencją Profeina przygotowała raport "Debiutanci '23", który pozwoli zrozumieć, jak jesienią zachowają się świeżo upieczeni wyborcy.
W raporcie zwrócono uwagę, że pokolenie wchodzące właśnie w dorosłość od dzieciństwa dorastało w napięciu politycznego starcia pomiędzy PO i PiS. "Nie wierzą w spełnienie obietnic wyborczych przez polityków. Są przytłoczeni poziomem dyskusji publicznej. Przyzwyczaili się do tego, że rzeczy nie są nazywane po imieniu, do przesady, do kłótni, do populizmu, do oszustw. Zrozumieli, że to jest część rzeczywistości i starają się od niej odwrócić, niespecjalnie wierząc, że mogą ją zmienić" - czytamy.
To również pokolenie kryzysów. "Dorastali co roku słysząc o rekordach: temperatury latem i smogu zimą oraz o nadciągającej katastrofie klimatycznej. Gdy poszli do szkół średnich, zostali zamknięci na długie miesiące w domu w wyniku pandemii. Kiedy weszli w dorosłość, za naszą granicą wybuchła wojna i zaczęła szaleć inflacja" -zauważają autorzy raportu. Jak te realia przekładają się na ich system wartości i poglądy polityczne?
Respondenci jako najważniejsze wartości wskazali miłość, zdrowie, rodzinę oraz przyjaźń. 80 procent z nich wyraziło frustrację sytuacją polityczną w kraju. 62 procent przyznało się do lęku i niepokoju przed wejściem w dorosłe życie. Grubo ponad połowa udzieliła odpowiedzi, że troszczy się o przyrodę, klimat oraz powietrze. Ponad jedna trzecia pytanych wskazała także na kondycję psychiczną ludzi jako ważny dla nich temat.
Poglądy polityczne "wyborczych debiutantów"
Jakiej frekwencji możemy spodziewać się ze strony "debiutantów" podczas jesiennych wyborów? Niestety, tylko 43 procent zadeklarowało, że "zdecydowanie" zagłosuje w wyborach, 25 procent wybrało odpowiedź "raczej tak". Jedna trzecia deklarujących udział mówi, że "trudno powiedzieć", na kogo odda głos.
Spośród niegłosujących 38 procent uważa, że "to nie ma sensu", a 30 procent, że nie ma dla nich partii. Tyle samo poszłoby na wybory, gdyby partie podjęły istotne dla nich tematy.
W kwestionariuszu badawczym poproszono respondentów o stworzenie programu hipotetycznej partii marzeń, na którą na pewno oddaliby głos. Badani zostali poproszeni o wybór siedmiu postulatów, które stworzyłyby program idealny.
W pierwszej dziesiątce najczęściej wskazywanych odpowiedzi znalazły się:
obniżenie podatków (53 proc.), lepsze wsparcie psychologiczne i psychiatryczne dla młodzieży (43 proc.), złagodzenie prawa aborcyjnego (41 proc.), tańsza i dostępna komunikacja publiczna (35 proc.), podniesienie płacy minimalnej (32 proc.), rozdział państwa od Kościoła katolickiego (28 proc.), ograniczenie wycinki lasów (28 proc.), dopłaty państwa do zakupu pierwszego mieszkania dla młodych (27 proc.), krótszy tydzień pracy (25 proc.), przyspieszenie przechodzenia na zieloną energię (24 proc.).
"To jest pokolenie permanentnego kryzysu"
Wyniki badania komentowali w środę goście programu "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Marta Marczuk współzałożycielka Lat Dwudziestych oraz Adam Traczyk, politolog i dyrektor More in Common Polska, inicjatywy działającej na rzecz wzmocnienia demokracji oraz zmniejszania polaryzacji politycznej i światopoglądowej.
- Młodzi ludzie są bardzo przytłoczeni przyziemną rzeczywistością, która ich otacza. To są ludzie, którzy dorastając pamiętają ze świata politycznego już tylko wojnę PO i PiS. Dorastali w momencie, kiedy byliśmy już w Unii Europejskiej. W sytuacji, kiedy powinni wziąć czynny udział w życiu społecznym, spotykać się ze znajomymi po szkole, to zamknięto ich w domach, za chwilę potem wybuchła wojna, a w konsekwencji urosła inflacja - powiedziała Marczuk. Jak oceniła, z tych powodów są oni zagubieni i "martwią się, że nie mają startu w dorosłość, bo ich na to nie stać", a także o swoje zdrowie psychiczne. - Polityka jest gdzieś z tyłu. W tym momencie młodzi ludzie są przerażeni tym światem najbliżej nich i nie wierzą, że politycy mogą coś zmienić - powiedziała.
- To jest pokolenie permanentnego kryzysu - zauważył Traczyk. Wskazał na wspólne dla tej grupy wiekowej "poczucie bezsilności". - Czują pewien brak mocy sprawczej, brak siły. Reakcją jest właśnie wycofanie się i skupienie na bardzo pragmatycznych, przyziemnych rzeczach. Chcą sobie zaprojektować życie, mając te ograniczone możliwości, w możliwie bezwstrząsowy sposób, bo potrzebują wytchnienia od tych wszystkich kryzysów, które ich otaczają - stwierdził politolog.
Marczuk zwróciła uwagę, że "młodzi ludzie to najczęściej wyborcy Konfederacji, którzy są przeciwko rozdawnictwu". - Oni przede wszystkim chcieliby obniżyć podatki - wskazała.
Zdaniem Traczyka "kluczowe jest to, że młodzi nie znają innego języka sprzeciwu wobec aktualnej sytuacji". - Za każdym razem, kiedy mieliśmy jakiekolwiek problemy gospodarcze, to opinia publiczna i politycy zawsze winili rozdawnictwo, zbyt hojną politykę socjalną. Mówimy o pokoleniu, które jeszcze podatków nie płaci i nie będzie płacić przez kilka lat - zaznaczył. Dodał, że "młodym brakuje języka protestu i uciekają się do tego jednego języka, który znają". - Ten język obsługuje dzisiaj w dużej mierze Konfederacja. To jest taka spuścizna ostatnich 30 lat III RP, która tak mówiła właśnie o gospodarce i finansach państwa - ocenił.
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock