Platforma Obywatelska i Agrounia łączą siły - poinformował w środę Donald Tusk. Z list KO wystartuje m.in. lider ruchu Michał Kołodziejczak - barwna postać polskiej wsi. - Tu i Agrounia, i Platforma właściwie niewiele mają do stracenia - ocenił w TVN24 politolog Sławomir Sowiński. Pytanie, co mogą na tym zyskać. I za jaką cenę.
W części otwartej środowego posiedzenia Rady Krajowej PO, która ma zatwierdzić listy kandydatów Koalicji Obywatelskiej do Sejmu i kandydatów do Senatu, szef PO Donald Tusk poinformował, że środowisko Agrounii będzie startowało w wyborach parlamentarnych z KO. Na wspólnej liście Koalicji Obywatelskiej znajdzie się m.in. Michał Kołodziejczak, lider Agrounii, który wystartuje do Sejmu z 1. miejsca w Koninie.
Po co Platformie Obywatelskiej sojusz z Michałem Kołodziejczakiem, kontrowersyjnym działaczem i liderem rolników, nazywanym przez niektórych "młodym Lepperem"?
CZYTAJ WIĘCEJ: Wieś głosuje już tradycyjnie. I nie na PSL. A duże miasta?
Tusk: celem jest odsunięcie PiS-u od władzy
Częściowo odpowiedź na to pytanie padła z ust lidera PO podczas środowego przemówienia. - My w tej batalii nie zmarnujemy ani jednego głosu - podkreślił Tusk.
- Łączymy się ze środowiskami, z którymi nie zawsze było po drodze, z ludźmi, którzy mają na różne sprawy inne poglądy niż ja. Ale mają to samo przekonanie co większość Polek i Polaków. Wiedzą, że żeby przywrócić wartości, w Polsce potrzebna jest realizacja celu - a tym celem, tą drogą do odnowienia Rzeczpospolitej jest odsunięcie PiS-u i Kaczyńskiego od władzy - mówił lider PO.
Z kolei sam Kołodziejczak stwierdził, że dzisiaj "mamy stan wyższej konieczności". Choć przyznał, że decyzja o starcie w wyborach wspólnie z KO nie była łatwa. - Było wiele "za" i "przeciw". Ale żaden głos - po pierwsze - nie może się zmarnować, a po drugie - musimy pokazać wszystkim w Polsce, że mimo różnych spojrzeń patrzymy w jedną stronę – w stronę przyszłości Polski, która będzie silna, bogata i tutaj ludzie będą budowali ją razem. Jestem tutaj właśnie po to - powiedział, zabierając głos w części otwartej posiedzenia Rady Krajowej PO. - Wierzę w to i zrobię wszystko: wygramy z PiS-em, odbijemy wieś PiS-owi - zapowiedział Kołodziejczak.
"Wydaje mi się, że chodzi o antypisizm Michała Kołodziejczaka"
Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin z Kultury Liberalnej w TVN24 przyznała, że przeżyła ogromne zaskoczenie informacją, że Michał Kołodziejczak będzie startował w wyborach parlamentarnych z Koalicją Obywatelską. Zwróciła uwagę, że "całkiem niedawno Michał Kołodziejczak został odrzucony przez Trzecią Drogę, która o mało się nie rozpadła przez tę kandydaturę". - Teraz nagle zostaje przedstawiony na scenie uroczyście przez Donalda Tuska, do tego jako jedynka na liście wyborczej. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego Donald Tusk podjął taką decyzję - powiedziała dziennikarka.
W jej ocenie "chodzi o antypisizm Michała Kołodziejczaka". - Platforma Obywatelska nie potrzebuje aż tak bardzo tego niewielkiego poparcia, które on ma, więc zbieranie głosów chyba nie jest argumentem. Sądzę, że chodzi o jego zajadły sprzeciw wobec PiS-u. Być może jakiś pokaz siły, że ja, Donald Tusk, mogę wziąć go na listę - stwierdziła.
Wskazała, że argumentem, dla którego Kołodziejczak nie został przyjęty do Trzeciej Drogi, było to, że "nie wiadomo tak naprawdę, kto za nim stoi".
"Ta kampania wyborcza wymaga takich odważnych ruchów"
Zdaniem Klaudiusza Slezaka z Radia Nowy Świat to "bardzo odważny ruch" ze strony Donalda Tuska. Zwrócił uwagę, że Kołodziejczak "już próbował wiązać się chyba ze wszystkimi możliwymi środowiskami".
- Całkiem niedawno widziałem go fotografującego się z biało-czerwonymi krawatami, czyli jeszcze tym, co zostało po partii Samoobrona. I to było zaraz po tym, jak rozstał się z Magdaleną Sroką, czyli Porozumieniem, też w całkiem nie najlepszych nastrojach - mówił dziennikarz. Dodał, że po wszystkich politycznych związkach lidera Agrounii pozostawał "niesmak".
- No i teraz nagle Donald Tusk bierze go na swoje listy. (...) Odważnie, ale rozumiem, że ta kampania wyborcza wymaga takich odważnych ruchów - ocenił Slezak.
"Polityczna spółka z dość ograniczoną odpowiedzialnością"
W ocenie politologa Sławomira Sowińskiego z UKSW ogłoszenie wspólnego startu z Agrounią "da teraz Platformie Obywatelskiej dwa-trzy dni uwagi". - To jest też coś, co przykryje przez najbliższe dwa dni temat referendum - powiedział ekspert na antenie TVN24.
Jego zdaniem to, że Agrounia startuje z list PO, to "wyłącznie pewna taktyka, polityczna spółka z dość ograniczoną odpowiedzialnością, obliczona wyłącznie na wybory". - Myślę, że po wyborach drogi Agrounii i Platformy się rozejdą, ale tu i Agrounia, i Platforma właściwie niewiele mają do stracenia - stwierdził politolog.
Według niego "Agrounia nie ma wielkich szans, żeby zebrać w 21 okręgach wyborczych ponad 5 tysięcy głosów", dlatego "start w Platformie jest dla nich jedyną szansą, żeby pan Kołodziejczak dostał się do Sejmu".
- Z kolei Platforma nie ma zbyt wielu liderów, powiedziałbym, chłopskich, ludowych, więc to dla niej też, można powiedzieć, czysty zysk - ocenił.
Chwedoruk: PO zawsze borykała się z problemem stereotypu partii wielkomiejskiej
Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, zauważył w rozmowie z TVN24, że "Platforma Obywatelska zawsze borykała się z problemem stereotypu partii wielkomiejskiej i liberalnych wyborców". W jego ocenie sojusz z Agrounią to "próba znalezienia remedium" na tę niekorzystną polityczną łatkę.
- Po pierwsze dotyczyłoby to samej struktury społecznej, pokazania, że Platforma ma też różne kanały docierania do mieszkańców wsi związanych z produkcją rolną - powiedział politolog.
Wskazał także na "czynnik przestrzenny". Zwrócił uwagę, że okręg koniński, z którego będzie startował Kołodziejczak, "jest dość szczególny". - To teren, który, ze względu na różne migracje jeszcze w czasach zaborów, stanowił miejsce dość zaciętej rywalizacji różnych ugrupowań politycznych i dość słabej Platformy Obywatelskiej - zaznaczył.
Źródło: TVN24