To najbadziej demagogiczna kampania wyborcza od 1989 roku - mówił w "Rozmowie Piaseckiego: czas decyzji" profesor Klaus Bachmann, historyk, politolog z SWPS. Odnosząc się do antyniemieckiej retoryki w kampanii, ocenił, że "to nie jest polityka, która jest skierowana przeciwko Niemcom". - Ona też Niemcom specjalnie nie szkodzi. To jest polityka, która jest skierowana do tego, żeby zdezawuować czy zdyskredytować polską opozycję - powiedział.
Profesor Klaus Bachmann, historyk, politolog z SWPS, odniósł się we wtorek w "Rozmowie Piaseckiego: czas decyzji" do trwającej kampanii wyborczej. Ocenił, że to jest "najbardziej demagogiczna kampania, którą pamięta". - A pamiętam wszystkie od 1989 roku - dodał.
- Koń, jaki jest, każdy widzi - powiedział Bachmann. Jego zdaniem jest "bardzo dużo kłótni o nic właściwie". - Nie ma żadnej kłótni o te sprawy, które faktycznie byłyby warte przedyskutowania przy takiej okazji - ocenił.
Bachmann: ta polityka Niemcom specjalnie nie szkodzi
Prof. Bachmann zapytany został, czy kiedy pan patrzy na to, jak figura Niemca i niemieckości jest obecna w polskiej kampanii wyborczej, to myśli, że to jest naturalna cena, jaką płacimy za polsko-niemieckie historyczne doświadczenia z ostatniego stulecia.
- Nie, myślę, że to akurat nie ma nic wspólnego z tym - stwierdził. Bachmann ocenił, że "to nie jest polityka, która jest skierowana przeciwko Niemcom". - Ona też Niemcom specjalnie nie szkodzi. To jest polityka, która jest skierowana do tego, żeby zdezawuować czy zdyskredytować polską opozycję - mówił.
Dopytywany był następnie, dlaczego Niemcy są tą figurą, do której rządzący odwołują się i w którą postanawiają, jak w "laleczkę voodoo", wbijać kolejne szpileczki. - Myślę, że to się wiąże z tym, że to jest temat, którym można poruszać albo przynajmniej, powiedzmy sobie, liderzy PiS-u wierzą w to, bo nie wszystko, w co oni wierzą odnośnie własnego elektoratu, faktycznie takie jest, ale wierzą w to, że pewną część żelaznego elektoratu PiS można w ten sposób poruszać - powiedział gość TVN24.
Bachmann: pierwszy raz od lat temat związany z Polską odgrywa rolę w kampanii w Niemczech
Prowadzący program Konrad Piasecki zauważył, że "można by z polskiej perspektywy odnieść wrażenie, że dzisiaj w Niemczech, także dla życia politycznego Niemiec, Polska w kontekście czy afery wizowej, czy kanałów przemytniczych, staje się istotna, jest jakimś przedmiotem sporu".
- Po raz pierwszy od nie wiem ilu lat faktycznie można powiedzieć, że temat Polski czy temat związany z Polską odgrywa jakąś rolę w kampanii wyborczej - powiedział Bachmann. - To jest właśnie historia tych kontroli granicznych, ponieważ ministra spraw wewnętrznych, pani (Nancy) Faeser, która jednocześnie kandyduje do jednego z landów i chce tam zostać premierem, postanowiła to właśnie przed jej wyborami. I tutaj od razu można tłumaczyć, że to nie jest związane z tym, że w Polsce są wybory. To jest związane z tym, że w Hesji są wybory, gdzie ona kandyduje. To się akurat zbiega w czasie i ze względu na to podjęła tę decyzję, bo ona też chciałaby wyglądać jak silna kobieta, która sobie radzi - wyjaśnił.
Szefowa MSW Niemiec chce "ustanowienia krótkoterminowo stacjonarnych punktów kontrolnych" na granicach z Polską i Czechami. Według niej służyłoby to "bardziej zdecydowanemu zwalczaniu przestępczości przemytniczej". - Tak jak kiedyś austriacki kanclerz wysłał czołgi na granicę z Włochami, żeby chronić Austrię przed uchodźcami, tak ona będzie teraz wprowadzać kontrole. Oczywiście te kontrole mają trochę większy sens niż ten czołg - mówił.
Dodał, że "faktycznym problemem, który się za tym kryje, jest to, że bardzo dużo tych uchodźców z Białorusi, z Rosji, ale też ze szlaku bałkańskiego teraz przedostaje się przez Polskę i Polska bardzo mało z nich przyjmuje z powrotem w ramach tego systemu dublińskiego".
CZYTAJ WIĘCEJ: Szefowa MSW Niemiec chce "stacjonarnych punktów kontrolnych" na granicach z Polską i Czechami
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24