Senator Jan Maria Jackowski komentował w TVN24 listy wyborcze Prawa i Sprawiedliwości. Stwierdził, że widać na nich "siłę wewnętrznych środowisk, stanowiących tą mozaikę, konglomerat tych wszystkich wzajemnie sprzecznych, poplątanych interesów i interesików". Mówił też o Robercie Bąkiewiczu, który wystartuje z listy PiS. - Część polityków PiS uważała, że należy prowadzić flirt z takimi środowiskami, należy mieć tak zwanych swoich narodowców, żeby neutralizować Konfederację - mówił.
Gościem TVN24 był Jan Maria Jackowski, senator niezależny, dawniej senator klubu PiS, a obecnie kandydat do reelekcji. Startuje z własnego komitetu, ale opozycyjny pakt senacki nie wystawił w jego okręgu kandydata.
- Ja nie startuję jako przedstawiciel paktu senackiego, jestem politykiem bezpartyjnym. Odkąd jestem senatorem, od 12 lat nigdy w żadnej partii nie byłem. Nie byłem też członkiem Prawa i Sprawiedliwości jako partii - powiedział.
- Natomiast to, że opozycja nie wystawiła mi kandydata w tym okręgu, odbieram jako wysoką merytoryczną ocenę moich działań na forum parlamentu i w okręgu - stwierdził.
Jackowski: część polityków PiS uważała, że trzeba mieć swoich narodowców
Jackowski był też pytany o obecność na liście wyborczej PiS Roberta Bąkiewicza, byłego prezesa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, skrajnie prawicowego polityka.
Odnosił się do poprzednich wyborów parlamentarnych i "największego błędu strategicznego i złamania zasady, którą PiS stosował odwiecznie, czyli pilnowania, żeby na prawo od PiS-u nie powstała konkurencja". - W 2019 roku zdarzył się wypadek. Mówiono, że wysoka frekwencja wtedy w wyborach uniemożliwi Konfederacji wejście do Sejmu, ale jednak Konfederacja weszła - przypominał Jackowski.
- Część polityków PiS uważała, że należy prowadzić flirt z takimi środowiskami, należy mieć tak zwanych swoich narodowców, żeby neutralizować Konfederację, czy tę część Konfederacji, która jest z Ruchu Narodowego - mówił, odnosząc się do startu Bąkiewicza z listy PiS.
Jackowski dodał, że "nastąpiła pewna ewolucja w podejściu Jarosława Kaczyńskiego do poszerzania i wykorzystywania do swoich celów środowisk, od których dawniej się separowano".
Jackowski: listy PiS nie są takie, jakie by sobie wymarzył premier Morawiecki
Gość TVN24 komentował też - jak mówił - niższe niż zazwyczaj miejsca na listach PiS dla "ludzi premiera" Morawieckiego.
- To jest też pokazywanie, że prawdopodobnie - jeżeli się uda obozowi rządzącemu po wyborach stworzyć jakąś większość, która by umożliwiła kontynuowanie władzy, ale już nie samodzielną - nastąpi wymiana premiera. Myślę, że to jest przygotowanie do tego procesu - powiedział.
W jego ocenie "walka pana premiera Morawieckiego o tych swoich ludzi miała kluczowe znaczenie, żeby mieć takie aktywa, żeby bez tej grupy nie można było nic myśleć w przyszłości o jakimś układzie rządzącym".
Stwierdził jednak, że "te listy nie są takie, jakie on by sobie wymarzył". - Jestem o tym przekonany - podkreślił.
Jackowski o listach PiS: prezes ocenia polityków, którzy jakoś mu podpadli
Jackowski przyznał, że układ nazwisk na listach PiS "w pewnym sensie go zaskoczył". - Dostrzegam w nich pewną zmianę hierarchii, która się ukształtowała przez ostatnie osiem lat w obozie rządzącym - powiedział.
- Myślę tutaj o panu pośle Tomaszu Latosie na przykład, z Bydgoszczy. Szef Komisji Zdrowia, ważny polityk obozu rządzącego. Nagle się okazuje, że z tego, co czytam, nie jest na listach nawet. Są to pewnego rodzaju zaskoczenia - powiedział.
Dodał, że "w jakiś sposób te listy pokazują siłę wewnętrznych środowisk, stanowiących tę mozaikę, konglomerat tych wszystkich wzajemnie sprzecznych, poplątanych interesów i interesików". - I w sensie personalnym, środowiskowym, regionalnym, to wszystko jest w nich odzwierciedlone - powiedział.
- Z drugiej strony jest też ocena prezesa polityków, tych, którzy jakoś mu podpadli. Nikogo, kto głosował przeciwko "piątce dla zwierząt", nie ma na jedynce. Na przykład minister Kowalczyk głosował przeciwko, był nawet wicepremierem, ale nie jest na jedynce - zauważył Jackowski.
- Tak samo minister Dworczyk, który - wydawało się - jest dość pewnym kandydatem. Mimo wszystko zachował stanowisko ministra konstytucyjnego w rządzie, a jednak nie jest jedynką w swoim okręgu wyborczym - wskazywał.
Źródło: TVN24