Informuję państwa, że 14. emerytura będzie wynosiła 2200 złotych netto - mówił Jarosław Kaczyński w niedzielę na dożynkach w Paradyżu (woj. łódzkie). Dodał, że to jest krok "w tym kierunku, by grupa, która może najbardziej traciła na inflacji, czyli właśnie emeryci, dostała pełną rekompensatę". Później minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg poinformowała, kiedy dojdzie do wypłaty świadczenia.
Prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński wziął w niedzielę udział w dożynkach województwa łódzkiego w Paradyżu. Wskazywał między innymi, że tzw. 14 emerytura "jest już świadczeniem stałym".
- Ale jest także pytanie, ile ona będzie w tym roku - roku zmniejszającej się, ale trwającej inflacji - wynosiła. Otóż informuję państwa, że będzie wynosiła 2 200 złotych netto. Przy zasadzie od 2 900 złotych emerytury, złotówka za złotówkę - powiedział.
Chodzi o zasadę, według której seniorzy, których emerytura mieści się w przedziale od 2 900 zł do 4 438,44 zł brutto, otrzymają czternastkę w pomniejszonej wysokości - zgodnie z zasadą "złotówka za złotówkę".
Dodał, że "to jest kolejny krok naszej władzy, to jest kolejny krok ze strony państwa - państwa, które jest polskie, chociaż nasi przeciwnicy nazywają je PiS-owskim - w tym kierunku, by grupa, która może najbardziej traciła na inflacji, czyli właśnie emeryci, dostała pełną rekompensatę".
Planujemy wypłatę 14. emerytury we wrześniu - przekazała później Polskiej Agencji Prasowej minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg. Zapowiedziała, że niebawem ukazać ma się stosowne rozporządzenie Rady Ministrów w tym temacie.
Prezes PiS o referendum. "Może być zakłócona droga naszego spokojnego życia"
Kaczyński mówił też wiele o kwestii referendum, które odbędzie się w dniu wyborów parlamentarnych 15 października i nawiązywał do każdego z pytań.
- Co w istocie oznaczają te cztery pytania? Otóż sądzę, że dwa pierwsze z nich są ze sobą związane. Z jednej strony obrona przed zburzeniem płotu czy muru na granicy białoruskiej, a z drugiej strony sprawa przymusowej relokacji - powiedział.
Według niego, "jeśli spojrzeć na to szerzej, nie tylko na konkretne ogrodzenie, ale po prostu na polskie granice, to to pytanie dotyczy sprawy zupełnie zasadniczej: czy mamy bronić polskich granic?".
- I to nie tylko przed imigrantami, przed możliwymi prowokacjami. Dzisiaj prowokują służby białoruskie, ale może prowokować także nieporównanie groźniejsza Grupa Wagnera. Ale także w najgorszym wypadku (bronić - przyp. red.) przed obcymi wojskami. Możemy się domyślić jakimi. Czy mamy bronić Polski na granicy, czy dopiero na Wiśle? Czy mamy oddawać wielką część naszego kraju bez walki pod okupację? Czy mamy walczyć o, jak to się dzisiaj mówi w NATO, każdy centymetr kwadratowy polskiej ziemi? - pytał.
Jak mówił, "odpowiedź 'nie' oznacza, że się nie zgadzamy na burzenie muru, a także nie zgadzamy się na te wszystkie koncepcje, które w istocie sprowadzają się do kwestionowania konieczności imperatywu obrony polskich granic". - To jest odpowiedź polskich patriotów. Ale to jest także odpowiedź ludzi rozsądnych, którzy po prostu chcą żyć spokojnie, w rozwijającym się kraju - stwierdził.
Przekonywał, że "może być zakłócona droga naszego spokojnego życia, rozwoju, pracy". - Może być to wszystko, co dotąd żeśmy uzyskali, podważone różnymi metodami. I musimy się przed tym bronić. I dlatego nie możemy ulegać tym wszystkim, którzy tego nie chcą. Którzy polskich żołnierzy, którzy bronili granicy, obrażali, nazywali najgorszymi wyrazami. Oni dzisiaj są i w tym referendum, i w tych wyborach po drugiej stronie - ocenił Kaczyński.
Kaczyński: chodzi o to, by inne państwa mogły narzucać Polsce decyzje
Odnosząc się do pytania o imigrantów, przekonywał, że "tutaj chodzi o nic innego jak o to, by inne państwa mogły narzucać Polsce decyzje odnoszące się do innych naszych spraw, naszych spraw wewnętrznych". - Nigdy żeśmy takiego zobowiązania do zgody na taką sytuację nie przyjmowali. Tego nie ma w traktatach. Dlatego musimy powiedzieć "nie" - kontynuował.
Czytaj też: Unijny pakt migracyjny. 10 pytań i odpowiedzi
Jak mówił, "te zamysły idą coraz dalej". - Za chwilę możemy stracić kontrolę nad ogromną większością spraw, które dzieją się w naszej ojczyźnie. Takie plany są. Ich symbolem można powiedzieć, personifikacją w Europie jest pan (Manfred) Weber, a w Polsce Donald Tusk. I pamiętajcie o tym. Pamiętajcie o tym, że i w pierwszej, i w drugiej sprawie mamy nie tylko spór o pewne koncepcje, ale także spór personalny. Spór bardzo tutaj ważny, ogromnie ważny - podkreślał.
Kaczyński odniósł się też do treści innego pytania referendalnego, na temat "wyprzedaż majątku państwowego podmiotom zagranicznym". Jego zdaniem pytanie to dotyczy spraw odnoszących się do każdej rodziny. - Co by było, gdyby w czasie tej zimy zabrakło opału, co by było, gdyby upadło górnictwo. (...) Dlatego tutaj też zdecydowanie musimy powiedzieć "nie". Bo chcemy mieć takie państwo, które może Polakom pomagać - stwierdził.
Czytaj w Konkret24: Politycy PiS: ubóstwo "udało się zlikwidować", "praktycznie zniknęło". Nie, nie zniknęło
Przekonywał też, że statystyki m.in. Eurostatu, MFW, Banku Światowego i OECD wskazują na to, że w najróżniejszych wymiarach sytuacja w Polsce ogromnie poprawiła się w ostatnich latach.
Czytaj też w Konkret24: Kaczyński: liczba dzieci zagrożonych nędzą spadła dziesięciokrotnie. Dane nie potwierdzają
Źródło: TVN24, PAP