W czwartek odbył się finał profrekwencyjnej akcji "Polki Obywatelki 2023" z udziałem byłych pierwszych dam - Jolanty Kwaśniewskiej i Anny Komorowskiej. Jolanta Kwaśniewska zwróciła uwagę na to, że w polityce jeszcze nigdy tak mocno nie był słyszany głos kobiet. Z kolei Anna Komorowska przekonywała, że "nie można oddać pola tylko i wyłącznie mężczyznom".
Podczas finału akcji "Polki Obywatelki 2023" była pierwsza dama Jolanta Kwaśniewska stanowczo podkreśliła, że nie podoba jej się, że o kobiecych sprawach w parlamencie decydują "starsi panowie niemający rodzin ani pojęcia, jakimi problemami żyjemy".
- Zmiana ustawodawstwa wokół najważniejszych kwestii dla kobiet jest dla mnie dramatem, dlatego wreszcie panowie to zauważyli - wskazała. Jak mówiła, nie musimy zgadzać się w 100 procentach z ugrupowaniem lub osobą kandydującą, ponieważ "wybory to nie jest przeszczep szpiku kostnego, nie jest potrzebna tu stuprocentowa zgodność".
Byłe pierwsze damy zachęcają do udziału w wyborach
Anna Komorowska, podkreśliła, że "nie można oddać pola tylko i wyłącznie mężczyznom". - Zasada "nic o nas bez nas" nadal obowiązuje. Kobiecy punkt widzenia jest równie ważny, jak męski, jak nie ważniejszy, wychodząc z założenia, że kobiet głosujących jest więcej. To jest szalenie ważne. Jeżeli ja nie pójdę i nie przyłożę ręki do tego, żeby wygrał ktoś, kto budzi moje zaufanie i komu powierzyłabym moje i kraju losy, to znaczy, że wygra ktoś, komu chciałabym powierzyć odpowiedzialność w najmniejszym stopniu - dodała Komorowska.
Profesor Anna Wojciuk, politolożka z Uniwersytetu Warszawskiego, przyznała natomiast, że aktualnie "żyjemy w świecie sondaży, które huśtają naszymi emocjami". - Tak naprawdę znaczenie sondaży jest znikome albo żadne. Nie wszystkie są najwyższej jakości. Cofnęłam się do sondaży z 2019 roku, by sprawdzić, jak ci, którzy huśtają naszymi emocjami, na ile mieli rację. Cztery lata temu, w tygodniu przedwyborczym, było 11 sondaży. Z tego 3 trafiły w ostateczny wynik, a 8 rozminęło się z nim. Wszystkie natomiast przeszacowały rezultat PiS-u, przeciętnie o 5-6 punktów procentowych.
Profesor Wojciuk zwróciła też uwagę na to, co działa na frekwencję. - Im więcej odbiorcy i odbiorczynie kampanii profrekwencyjnych wiedzą o polityce, tym wcześniej podejmują decyzję - podsumowała politolożka.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24