Kto uważa, że budowa Wschodniej Obwodnicy Warszawy jest potrzebą pilną, ma oczywiście rację. Z tym, że pilną potrzebą jest ona już od trzech dekad. Jej projektowanie zaczęło się bowiem w połowie lat 80. i... trwa do dziś.
Jest początek lat 70. XX wieku. W drogownictwie myśl o polskich autostradach i ekspresówkach dopiero kiełkuje. Władze PRL zajmowały się chętniej odbudową szos lokalnych, które po II wojnie światowej praktycznie nie istniały. Szerokich tras nie budowało się pomiędzy miastami, tylko wewnątrz - żeby w razie potrzeby bratnie wojska łatwo mogły wjechać czołgami. Wkrótce powstanie "Gierkówka", krótki fragment autostrady na granicy Śląska oraz Małopolski i... pomysł budowy Wschodniej Obwodnicy Warszawy. Od połowy lat 80. będzie wprowadzany w życie.
A skoro już wtedy planistom wydawała się ona drogą potrzebną, to co dopiero przy dzisiejszym rozwoju motoryzacji? Historia tej inwestycji pełna jest zwrotów akcji. Poniżej przedstawiamy grafikę prezentującą momenty zwrotne. Opisujemy je dokładnie. A dla najbardziej dociekliwych - na końcu tekstu - mamy również pełne kalendarium prac nad WOW.
Wariant, podwariant, wariacja o wariancie
Prace koncepcyjne trwały 10 lat i zakończyły się już w całkiem innej rzeczywistości. W 1997 roku drogowcy przedstawili 6 wariantów z licznymi wariacjami. Jak wiadomo papier przyjmie wszystko. Za to w konfrontacji z rzeczywistością od razu pojawiły się problemy. Na tyle poważne, że w 1999 roku projektowanie drogi zostało... wstrzymane.
Powodów było kilka. Już wtedy protestowali mieszkańcy podwarszawskich jeszcze miejscowości. Przeciw budowie trasy okalającej stolicę były też lokalne samorządy, widzące w drodze jedynie uciążliwość. W Wesołej, Sulejówku, Halinowie mówiło się, że droga owszem, powinna pobiec, ale u sąsiadów. Poważnym problemem był brak rezerwy terenowej w planie zagospodarowania przestrzennego miasta - a od 2002 roku dzielnicy - Wesoła.
W 2003 roku uchwalona została za to specustawa, która tchnęła optymizm w drogowców. Dwa lata później ruszyli z kopyta, na nowo planując obwodnicę po prawej stronie Wisły. I już w 2005 roku gotowe były cztery nowe warianty oraz materiały do wniosku o wydanie decyzji środowiskowych. Wśród nich raport o oddziaływaniu na środowisko.
No i się zaczęło
Pod koniec 2005 roku drogowcy złożyli do wojewody mazowieckiego wniosek o decyzję dla obwodnicy przez Wesołą, sugerując przebieg przez centrum dzielnicy. To - z niewielkimi różnicami - ten sam wariant, który forsują teraz. Napotkali jednak na opór mieszkańców i urzędników. Sanepid w 2006 roku nie zgodził się na nasyp, rekomendując przebieg obwodnicy w jednym z dwóch podwariantów przez południową część dzielnicy - w tunelu lub bez.
Później do gry wszedł ówczesny minister środowiska Jan Szyszko. Na początku 2007 roku wydał opinię, zgodnie z którą trasa powinna być przesunięta w kierunku wschodnim, na teren Halinowa. Byłaby dłuższa o 10 - 12 kilometrów, a budowa wymagałaby wycięcia dodatkowych 50 hektarów lasu, co - jak już dziś wiemy - akurat dla ministra Szyszki nie byłoby raczej przeszkodą. Zaprotestowali jednak mieszkańcy tych terenów, podnosząc że minister decyduje o własnym podwórku, bo ma... dom w Wesołej.
W rezultacie awantury ówczesny premier Jarosław Kaczyński odsunął Szyszkę od sprawy, przekazując ją w ręce Grażyny Gęsickiej, sprawującej wtedy urząd Ministra Rozwoju Regionalnego.
I tak projekt drogi S17 wrócił do Wesołej, na co ostatecznie przystał zmuszony do kapitulacji Szyszko. Podpisał zgodę na to, by droga pobiegła w wariancie "czerwonym" - na południu dzielnicy - nie wskazując jednak, czy ma być w tunelu, czy nie. Kolejny krok należał do Gęsickiej, która uzgodniła przebieg trasy w tunelu.
Ale w reakcji na decyzję minister rozwoju regionalnego uaktywnili się ci mieszkańcy Wesołej, dla których oznaczało to burzenie domów i przymusową przeprowadzkę. W 2007 Polski Klub Ekologiczny oraz cztery "osoby fizyczne" zaskarżyły decyzję w ministerstwie. Nic jednak nie wskórały. Decyzja, że obwodnica ma biec w tunelu, została podtrzymana. Sprawa trafiła do sądu, choć jednocześnie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zaakceptowała wariant wskazany przez ministerstwo i Sanepid, a wojewoda mazowiecki Jacek Sasin (także z PiS) wydał zatwierdzającą go decyzję środowiskową.
W odpowiedzi sześć osób zawnioskowało do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska o unieważnienie decyzji wojewody. Ich wniosek został odrzucony, więc aktywiści skierowali do sądu kolejną sprawę . Nie chodziło im jednak o to, by droga pobiegła przez centrum dzielnicy. Grali o to, by ekspresówka w ogóle ominęła Wesołą. Na tym etapie osiągnęli sukces, bo sprawa znowu stanęła - jak ruch tranzytowy - w korku.
Taki stan utrzymał się niemal dekadę. W 2010 roku sądy uchyliły decyzje ministerstwa i dyrekcji ochrony środowiska. W rezultacie GDDKiA całkowicie wstrzymała prace projektowe, a w kolejnym roku złożyła do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wniosek o wygaszenie decyzji środowiskowej z 19.10.2007 i uzyskała przychylną decyzję RDOŚ.
W mocy pozostało jedynie uzgodnienie trasy "czerwonej" przez Sanepid. Aktywiści chcieli unieważnić i ten dokument, jednak główny inspektor odmówił. Ale na tym etapie nie miało to już wpływu na fakt, że w 2010 roku sprawa WOW wróciła do stanu z końcówki XX wieku, a Wesoła w ogóle nie chciała obwodnicy u siebie. Na początku 2012 roku podkreśliła to Komisja Bezpieczeństwa i Ochrony Środowiska Rady Dzielnicy Wesoła, negatywnie opiniując przebieg drogi przez jej teren.
Nowe rozdanie i zwrot akcji
Lokalne protesty to jedno, ale tranzyt przez stolicę to problem całego kraju. Dlatego Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w 2013 roku wróciła do tematu Wschodniej Obwodnicy Warszawy. Wewnętrzna komisja drogowców zarekomendowała wariant "czerwony" w tunelu. Czyli de facto wróciła do koncepcji z lat 2005-07.
Wsparcie przyszło od Głównego Inspektora Sanitarnego, który ponownie podtrzymał decyzję z 2006, uzgadniającą ten wariant. Wydawało się, że urzędy mówią jednym głosem. W 2014 roku Komisja Oceny Przedsięwzięć Inwestycyjnych w GDDKiA ponownie zarekomendowała wariant "czerwony", a w marcu 2015 wskazało go studium techniczno-ekonomiczno-środowiskowe, czyli przygotowywany przez drogowców dokument analizujący różne możliwe przebiegi drogi, ich wady i zalety z punktu widzenia trudności technicznych, kosztów inwestycji i wpływu na środowisko naturalne oraz lokalne społeczności.
W studium analizuje się wszystkie trzy grupy czynników, ale ostateczna decyzja zależy od tego, który z nich uznać za najważniejszy. Najczęściej kwestie techniczne, ekonomiczne i środowiskowe traktowane są równoważnie. Zdarzają się jednak przypadki, gdy coś ma dla ostatecznej decyzji większe znaczenie - na przykład w wyjątkowo cennych przyrodniczo miejscach lub tam, gdzie inwestycja drogowa może znacznie zmienić życie mieszkańców, czynniki ekonomiczne i techniczne liczą się mniej niż środowiskowe. Tak było w przypadku obwodnicy przez Wesołą. Drogowcy uznawali, że kwestie środowiskowe powinny wpływać na wybór wariantu w 2/3. To kryterium przyjęte wiele lat wcześniej, ze względu na duży opór społeczny wobec trasy.
Wydawało się, że wariant "czerwony" to kompromis - jeśli obwodnica miała w ogóle przebiegać przez Wesołą, budziłaby znacznie mniejszy opór społeczny. Była to koncepcja znana od lat, przez wielu brana pod uwagę podczas zakupu działki w Wesołej, budowy domu, organizowania życia.
Piorun uderzył na przełomie kwietnia i maja 2015 roku. Komisja Oceny Przedsięwzięć Inwestycyjnych w GDDKiA zmieniła kryteria oceny, zmniejszając wagę czynników społecznych. Od tego momentu drogowcy mieli się nimi kierować w identycznym stopniu, jak technicznymi i ekonomicznymi. A to oznaczało zmianę decyzji Generalnej Dyrekcji. Zaczęła promować obwodnicę przez centrum Wesołej, na siedmiometrowym nasypie - około 270 milionów złotych tańszą niż trasa w tunelu.
Procedują na zielono
02.07.2015 GDDKiA złożyła do RDOŚ wniosek o wydanie decyzji środowiskowej, preferując wariant "zielony", niezgodny z opinią niemal wszystkich wypowiadających się w tej sprawie instytucji - ówczesnego wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego, Sejmiku Mazowieckiego, miasta Warszawy, władz dzielnicy, Instytutu Ochrony Środowiska - Państwowego Instytutu Badawczego, który w maju opublikował analizę podważającą pomysł GDDKiA.
I wielu mieszkańców Wesołej, którzy wysłali do drogowców 556 protestów.
W analogicznym czasie przeciw wariantowi "czerwonemu" wpłynęło 8 protestów z 294 podpisami łącznie i 21 pism poparcia dla wariantu "zielonego". Sprawą zajęła się Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Warszawie. W latach 2016-17 wiele razy przedłużała termin wydania dokumentu. Znów zwróciła się w tym czasie o opinię Sanepidu. Inspektor wojewódzki w lutym 2016 zaproponował powrót do wariantu "czerwonego".
Wyeksportować decyzję
Kolejna poważna zmiana sytuacji nastąpiła w drugiej połowie 2017 roku. Sprawa decyzji środowiskowej została przeniesiona do RDOŚ w Białymstoku, ze względu na możliwy konflikt interesów - dyrektor RDOŚ w Warszawie jest bowiem... mieszkańcem Wesołej. Woltę można uznać za zadziwiającą, gdyby nie ta, którą niedługo potem wykonał Sanepid. Jeszcze 09.02.2018 wydał opinię, w której stwierdził, że nie ma pełnej akceptacji dla wariantu "zielonego" ze względu na jego wpływ na jakość życia ludzi i wody gruntowe. Ale już niecały miesiąc później, 01.03.2018 pozytywnie zaopiniował budowę Wschodniej Obwodnicy Warszawy przez Wesołą właśnie w wariancie "zielonym" – na siedmiometrowym nasypie przez centrum dzielnicy.
Białostocka RDOŚ nadal proceduje. Pojawiają się informacje, że jest głucha na głosy z zewnątrz. Władze samorządowe wnioskowały do dyrekcji o przeprowadzenie rozprawy administracyjnej, czy organizację punktów konsultacyjnych dla mieszkańców. Spotykały się z odmowami, mimo wsparcia prezydent Warszawy. Po kolejnych odroczeniach RDOŚ w Białymstoku dała sobie czas na decyzję do 31 lipca tego roku. Może też zadziałać szybciej, bo w połowie maja ogłosiła, że ma pełny materiał do jej wydania. Czyli wszystko powinno stać się jasne - oczywiście, o ile nie pojawi się kolejny szalony zwrot akcji - w ciągu najbliższych tygodni. Albo przynajmniej jasne na papierze, bo Stowarzyszenie Sąsiedzi dla Wesołej zapowiada walkę prawną i nacisk społeczny do samego końca. Twierdzi, że obwodnica powstanie w wariancie "czerwonym", albo nie powstanie w ogóle.
Marcin Chłopaś