Tir blokował trasę S8 na wysokości Bielan tak długo, że utworzył się korek sięgający Bemowa. Nasz reporter był świadkiem, jak kierowca ciężarówki, po krótkiej rozmowie z policją, wsiadł do samochodu i odjechał, jak gdyby nigdy nic.
Jak podał reporter tvnwarszawa.pl Lech Marcinczak, ciężarówka blokowała jezdnię w kierunku Marek na wysokości tak zwanego "miecza", czyli Pomnika Żołnierzy 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. - Ciężarówka zatrzymała się na jezdni w taki sposób, że przejezdny był tylko skrajnie lewy pas i skrajnie prawy do włączania się do ruchu ze Słowackiego - opisywał. Spowodowało to ogromne utrudnienia w ruchu. - Korek miał kilka kilometrów, zaczynał się jeszcze na wysokości Bemowa - mówił nasz reporter.
W pewnym momencie na miejsce przyjechali policjanci. - Funkcjonariusze porozmawiali chwilę z kierowcą ciężarówki, po czym schował on trójkąt i jak gdyby nigdy nic odjechał. Nie chodziło więc o żadną poważną awarię - zauważył Marcinczak.
Edyta Adamus z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji wyjaśniła nam, dlaczego kierowca blokował trasę. - Kierujący tirem, obywatel Rosji, miał uszkodzone lusterko i sam powiadomił policjantów o usterce. Ci przyjechali na miejsce i poprosili go, żeby zjechał kawałek dalej. Tam już na spokojnie ustalają, jak doszło do tej usterki - tłumaczyła policjantka.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Lech Marcinczak / tvnwarszawa.pl