Ustawa podpisana przez Andrzeja Dudę wejdzie w życie za kilka dni. Pozwala samorządowcom na tworzenie tzw. stref czystego transportu. Wjazd będzie płatny tylko między godziną 9 a 17. Cena może wynosić maksymalnie 2,5 złotych za godzinę. Stawkę mają wyznaczać radni.
Opłaty nie będą obowiązywały kierowców samochodów elektrycznych, napędzanych wodorem i gazem ziemnym. Ich właściciele dostaną specjalne naklejki pozwalające na swobodny, bezpłatny przejazd.
Strefy - na mocy ustawy - będą wprowadzane tylko w miastach liczących powyżej 100 tysięcy mieszkańców, na przykład takich jak Warszawa.
"Nieprzemyślane"
Rzecznik stołecznego ratusza Bartosz Milczarczyk w rozmowie z reporterem TVN24 informuje, że Warszawa "analizuje przepisy nowej ustawy i już dostrzega w niej pewne mankamenty".
- Ustawodawca uznał, że smog jest generowany poza godzinami szczytu. Wyszedł z założenia, że do 9 nie ma problemu zanieczyszczonego powietrza i takiego samego problemu nie ma po godzinach szczytu popołudniowego, czyli po 17 - mówi w kontekście obowiązku opłaty między 9 a 17. - Jest to nieprzemyślane, bo jeśli chcemy dbać o czyste powietrze i wprowadzamy takie rozwiązania, to weźmy pod uwagę, kiedy ten smog najbardziej doskwiera. Jest to właśnie w godzinach szczytu - ocenia Milczarczyk.
Rzecznik podkreśla, że przed wprowadzeniem ekostrefy potrzebne są odpowiednie analizy ruchu i konsultacje z mieszkańcami. - To oni powinni mieć możliwość wypowiedzenia się, w jakiej skali taka strefa miałaby obowiązywać i czy w ogóle - mówi.
Na koniec zastrzega, że wiążące decyzje w tej sprawie "na pewno nie zapadną szybko".
Płatne strefy prawdopodobne w Toruniu i Poznaniu
Tymczasem o wprowadzeniu ekostrefy poważnie myślą władze Poznania i Torunia. - Dostrzegamy trudności ze znalezieniem miejsc parkingowych, duże natężenie pojazdów, a co za tym idzie - spalin - mów Maria Wesoła z urzędu miasta w Toruniu. - Będziemy starali się stworzyć strefę tak, by mieszkańcy i goście nie poczuli się gorsi ani wykluczeni - zapewnia.
Nie wszyscy są jednak entuzjastami pomysłu wprowadzenia płatnych stref. - Ludzie wjeżdżający do centrum nie robią tego, dlatego że chcą, tylko muszą. Jadą do pracy, szkoły, do szpitala albo załatwić coś w urzędzie. Dlaczego mamy ich karać za to, że nie stać ich na samochód elektryczny za sto kilkadziesiąt tysięcy złotych - pyta poseł Kukiz’15 Krzysztof Sitarski.
Zobacz materiał Łukasza Wieczorka z programu "Polska i Świat"
kw//ec