Ponad osiem milionów eksponatów leży w magazynach. Są tam prehistoryczne skamieliny i kości dinozaurów. Zaledwie ułamek z nich zobaczyć można w warszawskim Muzeum Ewolucji, któremu brakuje miejsca i pieniędzy. Choć polscy paleontolodzy odnoszą sukcesy na światową skalę, do dziś nie udało się przywrócić Narodowego Muzeum Przyrodniczego, które istniało przed wojną.
Kilkumetrowy szkielet zauropoda, którego w Mongolii odkopali polscy paleontolodzy, ledwie mieści się pod sufitem. Stoi w jednej z czterech muzealnych sal, w piwnicach Pałacu Kultury i Nauki. - W sali nie ma miejsca, z którego można by go zobaczyć w całej okazałości - mówi Tomasz Sulej, dyrektor Muzeum Ewolucji. Na całym świecie podobne okazy eksponowane są w ogromnych przestrzeniach.
- Instytut Paleobiologii PAN, który finansuje to muzeum, ma potężne zbiory skamieniałości niemal z całego świata. Setki tysięcy okazów. Staramy się je upychać w muzeum, żeby osoby zainteresowane paleontologią i dzieci mogli podziwiać te zbiory i uczyć się, jak wygląda historia przyrody na całym świecie - zaznacza Sulej.
Choć władze muzeum robią, co mogą, a sama placówka cieszy się popularnością pośród odwiedzających, jej sytuacja nie wygląda różowo.
Światowy sukces i zbiórka na eksponat
Niedawno polscy paleontolodzy odkryli na Śląsku największego znanego dotąd gada ssakoształtnego.
Z ich szacunków wynika, że żył on około 210 milionów lat temu. Muzeum Ewolucji zabiegało, by na ekspozycję trafił model jego czaszki. Wykonanie kosztowało 11 tysięcy złotych. Kwota nie wydaje się zawrotna, jednak żeby sfinansować rekonstrukcję, konieczne było zorganizowanie internetowej zbiórki pieniędzy.
Jak podaje "Gazeta Stołeczna", pokrycia jej kosztów odmówiły ministerstwo nauki i Polska Akademia Nauk. A choć o polskim odkryciu pisał prestiżowy magazyn naukowy "Science", Polska Fundacja Narodowa nie zajęła się jego promocją.
Modele powstają w garażu
Model czaszki prehistorycznego gada wykonała rzeźbiarka Marta Szubert. Spod jej rąk od kilkunastu lat wychodzą odlewy skamielin, szkielety i rekonstrukcje całych zwierząt, które żyły miliony lat temu. - Dostaję do ręki kości zwierząt, które chodziły po ziemi, kiedy nas nie było jeszcze w planach. Nie było też w planach systemów filozoficznych, religijnych czy dwunożności pierwszych człowiekowatych - mówi artystka.
Jej prace można podziwiać w muzeach na terenie całego kraju. Szubert pracuje w maleńkim garażu. Część eksponatów czeka podwieszona pod sufitem, zanim trafi na ekspozycję. Niewielką przestrzeń wypełnia wielki stół pełen projektów, odlewów i skamielin.
- Kiedyś miałam ambicję, żeby mieć dużą pracownię i pracować w dużych miejscach. Wszystko wskazuje na to, że ten stan będzie trwał. Tu pracuję i tu dostaję w głowę od rzeczy, które już są gotowe - mówiła rzeźbiarka reporterce TVN24, która odwiedziła jej pracownię.
Nieudane plany reaktywacji
Narodowe Muzeum Przyrodnicze powstało w Polsce 100 lat temu, z połączenia dawnego Gabinetu Zoologicznego Uniwersytetu Warszawskiego i prywatnego Muzeum Branickich. W 1935 r. placówka jednak częściowo spłonęła, a z powodu rozpoczęcia II wojny światowej nie zrealizowano jej odbudowy.
Od tamtej pory nic się nie zmieniło. Polscy paleontolodzy przemierzają cały świat w poszukiwaniu nowych odkryć. Skarby, na które trafiają, zamykane są w magazynach Instytutu Paleobiologii PAN, gdzie zobaczyć mogą je tylko nieliczni.
W ostatnich dekadach pojawiały się różne koncepcje reaktywowania Narodowego Muzeum Przyrodniczego. Początkowo (w 1979 r.) mówiono o umiejscowieniu go w Zamku Ujazdowskim. Wskazywano również m.in. teren PAN w Powsinie. Z kolei w czasie tegorocznej kampanii samorządowej kandydat PiS na stanowisko prezydenta Warszawy Patryk Jaki mówił o ulokowaniu muzeum na terenie Fortów Śliwickiego na Pradze. Właśnie z taką inicjatywą wystąpił w 2016 r. ówczesny burmistrz Pragi Północ Wojciech Zabłocki.
Temat reaktywacji powrócił przy okazji stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Jak podawała PAP, pomysł pozytywnie oceniają resorty: nauki, kultury i środowiska. Mimo to placówka ta szybko się nie odrodzi. W żadnym z tych ministerstw nie trwają obecnie prace nad jej odtworzeniem. Nie wiadomo też, która z placówek miałaby zostać inicjatorem takiego przedsięwzięcia.
Muzeum stworzone od podstaw
Jak mówi Jarosław Stolarski, dyrektor Instytutu Paleobiologii PAN, światowe muzea historii naturalnej z jednej strony narzekają, że są zlokalizowane w starych budynkach i mają przestarzałe wystawy. Z drugiej jednak strony, mogły przez dziesiątki lat gromadzić bogate zasoby.
- Bolączką jest to, że dla nowej generacji obserwatorów przyrody trzeba pokazywać to wszystko na nowo, nowymi środkami wyrazu. A my, kiedy takiego muzeum nie mamy, możemy zrobić do od podstaw - zaznacza Stolarski. - Możemy pokazać procesy, które prowadzą do tego, że tworzą się skamieniałości, czyli procesy wymierania organizmów. Odpowiedzieć na pytania dotyczące katastrof klimatycznych, które wydarzyły się w przeszłości wielokrotnie. Aż się prosi, żeby w tych trudnych czasach pokazać to nowemu widzowi - mówił naukowiec.
kk/PAP/pm