Jak poinformował warszawski ratusz we wrześniu 2021 roku dzieci w edukacji domowej w Warszawie było 3179, a w 2022 już 13 418. Jeśli zapowiedzi działających w stolicy wirtualnych szkół, dotyczące dynamicznego rozwoju się spełnią, w przyszłym roku może być to nawet 100 tysięcy.
- Obecne przepisy przyjęte z pewnością w dobrej wierze, są wspaniałe dla dzieci rodziców profesjonalnie, z troską i zaangażowaniem, podchodzących do edukacji swoich dzieci. Takich rodzin jest przeważająca większość. Ale obecne przepisy są też zagrożeniem dla dzieci najsłabszych, wymagających wsparcia i pomocy - mówiła wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska na zwołanej w czwartek konferencji o edukacji domowej.
Wskazała m.in. na brak możliwości wykrycia przemocy w rodzinie i pozbawienie uczniów w praktyce opieki poradni psychologiczno-pedagogicznych, gdyż w przypadku tych placówek obowiązuje rejonizacja związana z lokalizacją szkoły, do której dziecko uczęszcza. Tymczasem w stolicy formalnie uczą się - w formie edukacji domowej - dzieci z kilkuset gmin rozsianych po całej Polsce, takich jak: Sejny, Augustów, Rabka-Zdrój, Mielno, Wrocław, Szczecin.
Zniesiono rejonizację
Zapisywanie do stołecznych placówek dzieci i młodzieży z innych miejscowości jest możliwe od zeszłego roku. W lipcu 2021 r. Sejm znowelizował Prawo oświatowe, znosząc rejonizację edukacji domowej. Od tamtej pory każdy uczeń może zapisać się do dowolnej szkoły oferującej edukację domową bez względu na odległość (wcześniej granice wytyczało województwo). Nowelizacja zlikwidowała też konieczność uzyskania opinii dotyczącej tego sposobu kształcenia w poradni pedagogiczno-psychologicznej.
12 metrów na zajęcia
Burmistrz Bielan Grzegorz Pietruczuk mówił o wynikach kontroli przeprowadzonej w jednej ze szkół wirtualnych funkcjonujących w dzielnicy Bielany. Okazało się, że placówka mająca w momencie kontroli 1250 uczniów, miała tylko 32 metry powierzchni przeznaczonej na prowadzenie zajęć edukacyjnych. Zatrudniała 18 osób, w tym tylko 10 nauczycieli, a subwencji oświatowej otrzymywała 8,5 mln zł. Według obliczeń ratusza po pokryciu kosztów funkcjonowania szkoły, nadwyżka subwencji budżetowej mogła wynieść do 7 mln zł.
- Nasze wątpliwości wzbudziły przedstawione koszty utrzymania platformy do nauki online, a także pobieranie subwencji na dzieci, z których niektóre nie korzystały z edukacji - dodali bielańscy urzędnicy.
"Proces poza kontrolą"
Wiceprezydent Kaznowska wskazywała ponadto na zagrożenia dotyczące samej edukacji.
- Proces kształcenia ucznia latami może być realizowany poza jakąkolwiek kontrolą instytucji publicznych. Roczne egzaminy klasyfikacyjne, zdawane online w szkole, do której uczeń jest zapisany, mogą być egzaminami fikcyjnymi - mówiła Kaznowska. Jej zdaniem w ósmej klasie szkoły podstawowej może okazać się, że uczeń nie umie dobrze czytać, bo przez te osiem lat nikt nigdy jego wiedzy nie zweryfikował w sposób obiektywny.
Chcą przywrócenia rejonizacji
Stołeczny ratusz postuluje w związku z tym o przewrócenie rejonizacji, wprowadzenia dla uczniów z edukacji domowej egzaminów stacjonarnych pod nadzorem instytucji publicznych i by dzieci, które korzystają z edukacji domowej były uczniami szkół, które prowadzą także zajęcia stacjonarne.
Przede wszystkim jednak miasto chce obniżyć finansowanie nauczania domowego z 80 do 20 proc. subwencji. I wprowadzić mechanizm gwarantujący samorządom dodatkową subwencję w przypadku wzrostu liczby uczniów w ciągu roku.
- Jeśli do edukacji domowej zostanie zapisanych 100 tys. uczniów, miasto będzie musiało wypłacić szkołom 500 mln zł - przekazała Kaznowska.
Tymczasem subwencja oświatowa na przyszły rok została już podzielona i w budżecie nie ma pieniędzy na taki wydatek.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock