Postępowanie w sprawie tęczowych flag na stołecznych pomnikach zostało umorzone. Prokuratura stwierdziła, że zatrzymane osoby nie popełniły tego przestępstwa. Obrończyni aktywistek zapowiedziała, że będzie walczyć o zadośćuczynienie za niezasadne zatrzymania przez policję.
Chodzi o wydarzenia z końca lipca. Tęczowe flagi zawisły wtedy na pomniku Jana Kilińskiego na Starym Mieście, Chrystusa przy Bazylice Świętego Krzyża, Mikołaja Kopernika na Nowym Świecie, a także na rynku Starego Miasta przy pomniku Syrenki. Za akcję odpowiedzialne byli aktywiści z grup: Gang Samzamęt, Stop Bzdurom oraz Poetka. Sprawą zajęła się policja – według informacji przekazanych wtedy przez Komendę Stołeczną Policji trzy osoby usłyszały zarzuty. Zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie złożył wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Chodziło o obrazę uczuć religijnych i znieważenie stołecznych pomników.
Jak poinformowała we wtorek "Gazeta Stołeczna", prokuratura umorzyła śledztwo. Poinformował o tym również kolektyw Szpila w mediach społecznościowych. "Pamiętacie zatrzymania Margot, Łani i osoby, która została przywieziona z Bieszczad, bo rzekomo wieszały flagi na pomnikach czym je znieważyły? Sprawę do prokuratury zgłosił sam wiceminister Sebastian Kaleta. Zarzuty zostały postawione czterem osobom i właśnie dostałyśmy informacje, że sprawy zostały umorzone na etapie dochodzenia w prokuraturze - wobec stwierdzenia, że te cztery osoby nie popełniły tego przestępstwa" – czytamy w poniedziałkowym wpisie Szpili na Facebooku.
Zdaniem kolektywu oznacza to, że policja zatrzymała, przywiozła z Bieszczad i przetrzymała w areszcie osoby, które nie miały z tymi działaniami nic wspólnego. "To kolejny dowód na to, że zatrzymania tego typu to są czyste represje, a nie uzasadnione działania służb. Niestety, prokuratura i policja wciąż uważają, że tęcza znieważa: do przestępstw znieważenia pomników i obrazy uczuć religijnych według nich doszło, ale nie wykryli sprawców" – napisała Szpila. Podkreśliła, że nadal będzie patrzeć władzy na ręce.
Będą wnioskować o zadośćuczynienie
Dziennikarze "Gazety Stołecznej" rozmawiali z adwokatką dr Katarzyną Gajowniczek-Pruszyńską, która jest obrończynią dwóch aktywistek. Jak wyjaśniła, w treści dokumentu prokuratura przytoczyła zarzuty i stwierdzenie, że podejrzani nie popełnili zarzucanych im przestępstw, a samo postępowanie zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawców. - Oczywiście dobrze się stało, że postępowanie zostało umorzone. Ubolewam jednak, że umorzono je z powodu niewykrycia sprawców, a nie – tak jak wnioskowałam – z powodu braku znamion przestępstwa. Wobec takiego stwierdzenia można się przecież spodziewać, że w przypadku nowych dowodów prokuratura postępowanie zawsze ma prawo wznowić – skomentowała obrończyni dla gazety.
Zapowiedziała również, że planuje wystąpić na drogę sądową do Sądu Okręgowego w Warszawie o zadośćuczynienie za niezasadne zatrzymania. - To będzie sprawa, w której dochodzimy odszkodowania ze strony skarbu państwa, który z kolei może mieć roszczenia wobec określonych funkcjonariuszy. Kwoty, jakie możemy uzyskać w ten sposób, mają raczej charakter symboliczny, ale zamierzamy z tej możliwości skorzystać – powiedziała Gajowniczek-Pruszyńska w rozmowie ze "Stołeczną".
"Stała się rzecz skandaliczna"
Sprawę tęczowych flag na pomnikach komentowali politycy i przedstawiciele Kościoła. Premiera Mateusz Morawiecki na Twitterze opublikował zdjęcie, na którym stoi obok pomnika Chrystusa przy Bazylice Świętego Krzyża. "Nie ma zgody na profanowanie symboli narodowych i religijnych w imię żadnej ideologii" – napisał. Oświadczenie w związku z akcją wydał również metropolita warszawski kardynał Kazimierz Nycz.. "Profanacja zabytkowej figury Chrystusa "Sursum corda" przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie spowodowała ból ludzi wierzących, parafian kościoła Świętego Krzyża oraz wielu mieszkańców stolicy, dla których figura Zbawiciela dźwigającego krzyż stała się symbolem nadziei w najtrudniejszych dniach Powstania" – napisał metropolita.
Do sprawy odniósł się także wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta, który poinformował, że złożył zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa przez aktywistów. Wyjaśnił, że chodzi o dwa czyny: obrazę uczuć religijnych (artykuł 196 Kodeksu karnego) oraz znieważenie pomnika (art. 261 Kk). - Stała się rzecz skandaliczna, która musi spotkać się ze stanowczą reakcją państwa. Grupy bojówkarzy środowisk lewicowych LGBT zdecydowały się sprofanować te pomniki, jasno informując, że prowadzą walkę. Od wielu miesięcy dyskutujemy w Polsce, że środowiska LGBT prezentują pewną ideologię, która za cel obrała sobie wartości patriotyczne oraz chrześcijańskie – mówił Kaleta.
Źródło: tvnwarszawa.pl, Gazeta Stołeczna
Źródło zdjęcia głównego: Robert Kuszyński / Oko. Press