Pięć osób zostało zatrzymanych na proteście: dwie do naruszenia nietykalności cielesnej policjanta, jedna do uszkodzenia radiowozu i dwie do odmowy podania danych - poinformował rzecznik Komendy Stołecznej Policji.
W poniedziałek po południu przed Ministerstwem Edukacji Narodowej odbył się protest pod hasłem "Wolna aborcja i wolna edukacja!". Protestujący domagali się między innymi dymisji szefa resortu Przemysława Czarnka. Kilka osób przykuło się do kraty, a jedna z kobiet przykleiła do niej dłoń. Pomocy udzielili jej ratownicy medyczni. Potem manifestujący przenieśli się przed komendę przy Wilczej, gdzie odbyła się się demonstracja solidarnościowa z zatrzymanymi, którzy trafili na komendę po proteście pod MEN.
Rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak podsumował we wtorek poniedziałkowy protest. - Pięć osób zostało zatrzymanych: dwie do naruszenia nietykalności cielesnej policjanta, jedna do uszkodzenia radiowozu i dwie do odmowy podania danych, czyli za wykroczenie - poinformował.
Wśród zatrzymanych była dziennikarka agencji RATS Agata Grzybowska. Jak podał rzecznik komendanta głównego policji, usłyszała zarzut naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza.
Kobieta twierdzi jednak, że została "zaatakowana przez policjanta (tylko dlatego, że robiąc zdjęcie, błysnęłam mu w twarz fleszem), a następnie mimo okazania legitymacji prasowej, siłą wrzucona do radiowozu".
"Tak zapalczywie usiłował wyrwać kratę w policyjnym radiowozie, że doznał urazu ręki"
- Oprócz tego skierowaliśmy 79 wniosków do sądu o ukaranie i 70 notatek do sanepidu. 25 osób zostało ukaranych mandatami, a w sumie 109 wylegitymowanych - podał Marczak.
Oprócz tego, że w czasie protestu przed ministerstwem kilka osób przykuło się do kraty, a jedna z nich przykleiła do niej dłoń, w poniedziałek doszło też do innego incydentu. - Policjanci wezwali karetkę pogotowia do jednej z osób, która tak zapalczywie usiłowała wyrwać kratę zabezpieczającą szybę w policyjnym radiowozie, że doznała urazu ręki. Trafiła do szpitala, gdzie udzielono jej pomocy - wyjaśnił Marczak i zaznaczył, że lekarz nie miał przeciwskazań, aby odbyć z nią dalsze czynności na komendzie.
Organizatorzy protestu informowali z kolei, że ta osoba została potrącona przez radiowóz. Z komisariatu miała wyjść jako ostatnia około godziny 23. Wtedy też demonstranci rozeszli się sprzed komisariatu przy Wilczej.
Z kolei poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba mówił, że osoba ta została poraniona w rękę, a dodatkowa "jej status zmieniono, czyli ma być tylko świadkiem".
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP