Wietnamczycy nie kryją oburzenia w związku z ich zdaniem nieprawdziwymi doniesieniami, że w Wólce Kosowskiej w sklepach mogło być sprzedawane psie mięso. Wysłali w tej sprawie pismo do ministra spraw wewnętrznych. Domagają się też wyciągnięcia konsekwencji wobec straży granicznej, która takie informacje rozpowszechniała.
O sprawie pisaliśmy przed kilkoma dniami. Mięso niewiadomego pochodzenia zabezpieczyli funkcjonariusze straży granicznej w Wólce Kosowskiej. - Na miejscu ujawniliśmy blisko 1000 kg mięsa oraz produktów spożywczych bez wymaganych zezwoleń i dokumentów handlowych. Potwierdzili to wezwani na miejsce lekarz weterynarii oraz inspektor sanitarny. Zostało zabezpieczone w celu dokonania badań genetycznych, na podstawie których zostanie potwierdzony gatunek zwierząt, z których pochodziło. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że część tego mięsa, to mięso psów - podała w rozmowie z PAP Dagmara Bielec-Janas, rzecznik straży granicznej.
"Sprowadzili podejrzenia"
Jak pisaliśmy sprawą zajął się sanepid, ale na razie nie potwierdza obecności psiny. Cała sprawa oburzyła między innymi Sekcję Cudzoziemską Stowarzyszenia Wolnego Słowa.
"Jak się okazało, właściciele sklepów, w których zakwestionowano towar, nie mieli przy sobie dokumentów, poświadczających pochodzenie jedynie nieznacznego procenta znalezionego mięsa. Skonfiskowane mięso zostało poddane utylizacji, Sanepid jednak nie potwierdził przypuszczeń Straży Granicznej, jakoby zachodziło podejrzenie, że choćby jego część stanowi mięso psie" – piszą w liście skierowanym do Teresy Piotrowskiej, minister spraw wewnętrznych.
Ich zdaniem rzeczniczka straży podzieliła się niczym nieuzasadnionym podejrzeniem. "Powołała się przy tym fałszywie na opinię lekarza weterynarii i inspektora sanitarnego. Tymi działaniami funkcjonariusze Straży Granicznej sprowadzili na wietnamskich imigrantów podejrzenia i niechęć części Polaków. Wszystko to sprawia wrażenie działania intencjonalnego, mającego owocować niechęcią do imigrantów z Wietnamu i budzącego nieufność do oferty prowadzonych przez nich sklepów i zakładów gastronomicznych" – czytamy dalej w piśmie.
"Oczekujemy informacji o konsekwencjach"
Podpisani pod nim przekonują, że rolą straży granicznej nie jest budowanie w społeczeństwie ksenofobii. Oczekują od funkcjonariuszy sprostowania podanych wcześniej informacji. "Powyższe sprostowanie powinno znaleźć się w tych samych mediach, które opublikowały fałszywy komunikat Straży Granicznej. Oczekujemy także informacji o konsekwencjach, wyciągniętych wobec funkcjonariuszy, którzy nadużyli społecznego zaufania i sprzeniewierzyli się zasadzie bezwzględnej uczciwości podczas wykonywania czynności służbowych" – brzmi ostatni akapit pisma.
Podpisali się pod nim m.in. Ton Van Anh, koordynator Sekcji Cudzoziemskiej Stowarzyszenia Wolnego Słowa, prezes zarządu Fundacji Transkultura i Dialog Międzykulturowy - Ngo Van Tuong. Przewodniczący zarządu Towarzystwa Społeczno - Kulturalnego Wietnamczyków w Polsce - Truong Anh Tuan. A także Nguyen Thanh Son – redaktor „Dan Chim Viet” Jakub Królikowski, prezes Fundacji Sztuki "Arteria" oraz ks. Edward Osiecki, Maciej Nowak, Phan Vien Nga iKarol Hoang.
ran//ec
Źródło zdjęcia głównego: Straż Graniczna