Ciepłe, słoneczne popołudnie na placu Europejskim. 8 maja w tym miejscu doszło do nadtopienia motocykli zaparkowanych przed wejściem do wieżowca Warsaw Spire. Powodem - jak podała straż pożarna - były promienie słoneczne odbijające się od budynku. Według świadków, nie była to pierwsza taka sytuacja. Do podobnych samozapłonów miało dochodzić w poprzednim roku.
Eksperyment reportera
Aby pokazać, jak wysoka jest temperatura pod daszkiem wieżowca reporter tvnwarszawa.pl przeprowadził dwa proste eksperymenty. W pierwszym wykorzystał kawałek plastikowego opakowania po sushi, położył go na betonie i chciał zobaczyć, co się stanie. - Wystarczyło kilka sekund, aby pojemnik zaczął się topić. Po 20 sekundach prawie nie było po nim śladu - opowiadał Mateusz Szmelter.
W drugim eksperymencie nasz reporter wykorzystał czarne etui na dokumenty, wykonane z tworzywa przypominającego skórę. Tu reakcja nie była tak błyskawiczna, ale i tak robiła wrażenie. - Po około 15 sekundach zauważyłem, że etui zaczyna delikatnie dymić. Z czasem dym był coraz intensywniejszy. Bo blisko minucie tworzywo również zaczęło się topić - relacjonował.
- Próbowałem stopić też plastikową przezroczystą butelkę, ale się nie udało. Zrobiła się wprawdzie bardziej miękka, ale efekt nie był tak porażający jak w przypadku etui i opakowania po sushi - stwierdził Szmelter.
Burmistrz: oczekuję pilnej interwencji
Po wtorkowej akcji strażaków sprawą zainteresował się burmistrz Woli Krzysztof Strzałkowski. Wystosował pismo do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego z prośbą o zainteresowanie tematem i dokonanie oceny stanu technicznego elewacji Warsaw Spire, w szczególności znajdującego się nad wejściem daszku.
"Problem jest znany deweloperowi, czyli firmie Ghelamco co najmniej od lata 2017 roku, jednak do dnia dzisiejszego nie został rozwiązany" - napisał Strzałkowski. "Mając na uwadze bezpieczeństwo mieszkańców Woli oraz ich mienia, proszę o pilną interwencję" - dodał.
Ghelamco zapowiada rozwiązanie problemu
Przedstawiciel Ghelamco w rozmowie z tvnwarszawa.pl zapewnił, że firma nie bagatelizuje problemu. - W tej chwili zostały zlecone analizy, by pokazać, co możemy zrobić. Na pewno będziemy podejmować, jak najszybciej się da, kroki ku temu, by wpływ tej soczewki zminimalizować. By to światło nie skupiało się w jednym miejscu - przekonywał Radosław Górecki.
I dodał, że "tego typu rzeczy czasami wychodzą w wyniku użytkowania budynku". - Czasem są sytuacje zaskakujące i to jest jedna z nich - przyznał.
Z drugiej strony, Górecki zaznaczył, że motocykle w tym miejscu w ogóle nie powinny stawać.- Tu jest znak zakazu zatrzymywania się, więc niestety kierowcy parkują tam z naruszeniem przepisów kodeksu drogowego - zauważył nasz rozmówca.
Dodał też, że do firmy nie wpływały wcześniej skargi w tej sprawie. - Nie było uwag od przechodniów. Nikt nie mówił, że to może w jakiś sposób zagrażać. Problem się pojawił w momencie, kiedy pojawił się nielegalny parking. Ale i tak podejmiemy wszelkie kroki ku temu, by go rozwiązać - podsumował.
O ewentualną interwencję zapytaliśmy też Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Do chwili publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
***
W poniedziałek 14 maja skontaktowaliśmy się jeszcze raz z Ghelamco. Radosław Górecki zapewnił nas, że na fragmencie daszku została naklejona specjalna folia, która zmatowiła fragment powierzchni i zmniejszyła odbijalność promieni.
kw/b