Pojawiła się szansa, że szkielet niedoszłego centrum handlowego nieopodal urzędu dzielnicy Ursynów, przestanie wreszcie straszyć wyglądem. Sąd orzekł, że teren u zbiegu ulic Cynamonowej i Indiri Ghandi należy do dzielnicy. Jej władze mają nadzieję, że inwestycję dokończy kupiecka spółka, która kilkanaście lat temu nie poradziła sobie z budową.
Historia budynku sięga połowy lat 90. Kupcy zrzeszeni w spółce Pasaż Handlowy na Skraju, w miejscu prowizorycznego targowiska chcieli wybudować centrum handlowe z prawdziwego zdarzenia. Swoim kształtem miało przypominać fortepian.
- Powstał projekt. Udało się nawet wybudować szkielet centrum – mówi Piotr Guział, burmistrz Ursynowa. Dlaczego budowę przerwano? Jak tłumaczy Guział, z powodu kłopotów finansowych, w które popadła spółka. – Dodatkowo jedna ze spółdzielni mieszkaniowych zgłosiła roszczenia do terenu, gdzie powstawał budynek – dodaje.
Kupcy dostali druga szansę
Sprawa znalazła swój finał w sądzie. Ten orzekł, że sporny teren należy do dzielnicy. Aktualna pozostaje umowa dzierżawy terenu, którą kupcy zawarli z ówczesną gminą Ursynów. Oznacza to, że obecne włdze dzielnicy rozmowy na temat dokończenia budowy, muszą zacząć od kupieckiej spółki. Tej samej, którą inwestycja przerosłą kilkanaście lat temu.
- Spółka ma czas do końca maja, żeby zadeklarować czy zamierza wznowić budowę. Jeśli wyrazi taką wolę, nasz urząd służy pomocą przy informacji jakie dokumenty trzeba skompletować - informuje burmistrz Ursynowa.
Guział jest już po pierwszych rozmowach z kupcami. Jak relacjonuje, wstępnie wyrazili chęć dalszego inwestowania w centrum handlowe. Burmistrz twierdzi, że jeśli rozmowy będą miały pomyślny finał, już w wakacje rozpocznie się porządkowanie terenu u zbiegu Cynamonowej i Indiri Ghandi.
Jeśli nie kupcy, to kto?
A co jeśli dzielnica nie dogada się z kupcami? - Będziemy musieli rozwiązać umowę dzierżawy. To może oznaczać kolejny kilkuletni proces - podsumowuje burmistrz Guział.
bf/b