Radnych miasta z Platformy Obywatelskiej oburzyła informacja o wstrzymaniu 200 mln złotych z budżetu państwa na odszkodowania z tytułu dekretu Bieruta.
Chodzi o pieniądze, które Warszawa miała otrzymać z Funduszu Reprywatyzacyjnego, zarządzanego przez Ministerstwo Skarbu Państwa. W związku z tym, że resort zablokował ostatnią transze środków - 200 mln złotych zaplanowane na ten rok - miasto będzie musiało szukać oszczędności.
Jak powiedział nam wiceprezydent stolicy Jarosław Jóźwiak, radnym zostanie dziś przedstawiona propozycja skreślenia z budżetu kilku pozycji, m.in. na remont Instytutu Głuchoniemych, estakad Trasy Łazienkowskiej przy Agrykoli i budowę szpitala jednodniowego w Ursusie. Dał jednak nadzieje, że inwestycję wrócą do oficjalnych dokumentów w czerwcu, jeśli uda się wygospodarować środki.
Zastępca Hanny Gronkiewicz-Waltz udostępnił dokument ze stanowiskiem ministerstwa, które przyznaje wprost, że resort nie przewiduje dotacji dla Warszawy na 2016 rok.
PiS: coś się w Polsce zmieniło
- To zły precedens. Wymaga to zajęcia stanowiska przez Radę Warszawy – mówił podczas czwartkowej sesji szef klubu radnych PO Jarosław Szostakowski i dodał, że jest to wspólna inicjatywa radnych PO i SLD.
- Proszę także radnych PiS o głosowanie za tym stanowiskiem. Zostaliście wybrani przez warszawiaków, a to jest decyzja wydana na niekorzyść warszawiaków. Wierzę, że w klubie PiS są ludzie czujący się reprezentantami tego miasta i nie będą chcieli firmować decyzji dla niego szkodliwych - apelował do opozycji.
- Próbujecie ukryć własna nieudolność przy realizacji inwestycji. Państwo nie potrafią racjonalnie wdawać środków. Musicie zauważyć, że coś się w Polsce zmieniło, ktoś będzie wam patrzył na ręce i sprawdzał, czy środki wydawane są racjonalne – skomentował radny PiS Dariusz Figura i dodał, że na tę chwilę sprawa jest bezprzedmiotowa, bo ministerstwo nie podjęło jeszcze ostatecznej decyzji.
Emocjonalnie zareagowała przewodnicząca Ewa Malinowska-Grupińska (PO), która stwierdziła, że stanowiska ministerstwa to "skandal i łamanie prawa", a to wymaga reakcji ze strony Rady Warszawy. Inna przedstawicielka Platformy przypomniała, że dekret Bieruta był dekretem rządowym, nie samorządowym, dlatego to państwo powinno wziąć na siebie ciężar odszkodowań. - Warszawie te pieniądze należą się "jak psu zupa" - argumentowała radna Zofia Trębicka.
W toku dyskusji stanowisko opozycji uległo pewnemu złagodzeniu. Szef klubu PiS Paweł Terlecki powiedział, że możliwe jest przyjęcie stanowiska, w którym Rada Warszawy sygnalizuje, że miasto potrzebuje wspomnianych 200 mln zł, ale nie może ono zawierać sformułowania o "blokowaniu pieniędzy", bo to nie zostało jeszcze przesądzone.
Paradoksalnie, dzisiejsza sesja miała przebiegać pod hasłem zielonego światła dla inwestycji. Jeszcze w środę biuro prasowe miasta zapowiadało: "Na jutrzejszej sesji Rady Miasta, stołeczni radni zadecydują czy blisko 30 warszawskich inwestycji otrzyma dofinansowanie w wysokości 400 mln złotych". Ponieważ PO ma w radzie większość głosowanie wydawało się formalnością.
Chodzi o inwestycje na lata 2016-2019, o których pisaliśmy obszernie kilka dni temu.
PO: szykana wobec Warszawy
W środę poseł Andrzej Halicki z PO powiedział, że razem z partyjnym kolegą Marcinem Kierwińskim złożyli na ręce marszałka Sejmu, a także drogą elektroniczną interpelację ws. decyzji Ministerstwa Skarbu Państwa w sprawie nieprzekazania Warszawie 200 mln zł na wypłatę odszkodowań z tytułu tzw. dekretu Bieruta.
- To nie pierwsza taka szykana wobec Warszawy, ale widzimy, że Warszawa będzie w tej chwili karana za to, że nie rządzi PiS w tym mieście - powiedział Halicki. Politycy PO chcieli rozszerzenia porządku obrad Sejmu o informację rządu nt. kwestii przekazania środków dla stolicy. - Marszałek Marek Kuchciński co prawda nie przyjął w tej formule wniosku PO, ale skierował nasz wniosek do komisji skarbu. 30 marca ten wniosek będzie prawdopodobnie rozpatrywany - powiedział Halicki.
Ministerstwo poinformowało PAP, że ostateczna decyzja ws. przekazania środków nie została jeszcze podjęta. Wydział prasowy resortu podał, że 25 stycznia stołeczny ratusz zwrócił się do ministra skarbu z "krótkim wnioskiem o podpisanie umowy o dotację celową na rok 2016".
- Ponieważ nie zawierał żadnego uzasadnienia, nie został pozytywnie rozpatrzony. Ponowny wniosek, tym razem z uzasadnieniem wpłynął 8 marca 2016 r. Jest ono analizowane, ostateczna decyzja Ministra Skarbu Państwa w tym zakresie nie została jeszcze podjęta, a sposób wydatkowania dotychczas przekazanych środków jest przedmiotem kontroli - przekazało MSP.
MSP: dotacja to przywilej
Resort przyznał, że na mocy nowelizacji ustawy o reprywatyzacji z listopada 2013 r. minister skarbu państwa uzyskał możliwość przyznania Warszawie dotacji związanych ze skutkami dekretu Bieruta, ale zastrzegł, że nie jest to obligatoryjne.
- Przyznanie takiej dotacji jest przywilejem dla miasta, a zarazem wyjątkiem od zasady samodzielnego pokrywania przez samorząd swoich zobowiązań. Z tego względu decyzja o przyznaniu dotacji należy do ministra. Kwoty zgromadzone na Funduszu Reprywatyzacyjnym powinny przede wszystkim zabezpieczać roszczenia kierowane wobec Skarbu Państwa, a nie wobec jednostek samorządu. Za udzieleniem dotacji Warszawie powinny więc przemawiać szczególne okoliczności, jak trudna sytuacja finansowa. Obecnie budżet miasta nie wydaje się zagrożony przez wypłatę należnych odszkodowań - przekazał wydział prasowy MSP.
Apel do Kaczyńskiego
Przypomnijmy, trzy lata temu Sejm przyjął nowelizację ustawy, która pozwala przez trzy kolejne lata - 2014, 2015 i 2016 - wspomóc samorząd warszawski kwotą 200 mln zł każdego roku na odszkodowania z tytułu nieprawnie zabranego przez władze komunistyczne majątku.
- Przez dwa lata te pieniądze trafiały do Warszawy, wspomagały Warszawy, wspomagały warszawiaków, dzięki temu możliwe było realizowanie wielu ważnych dla warszawiaków inwestycji, dziś jesteśmy zdumieni, że rząd PiS zdecydował się Warszawie te pieniądze zabrać i pytamy się bardzo wprost, czy to jest kara za to, że Warszawa i warszawiacy są niepokorni wobec PiS-u, że PiS od 2006 r. nie wygrywa tu wyborów? - powiedział Kierwiński, który ocenił, że roszczenia są jednym z najważniejszych problemów hamujących rozwój stolicy.
Zwrócił się z apelem do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, żeby wpłynął na ministrów w rządzie PiS, aby "to, co zostało obiecane Warszawie, było respektowane". Jak mówił Kierwiński, prezes PiS głosował za nowelizacją ustawy, która pozwala na wsparcie finansowe stolicy.
- Pan prezes Kaczyński jako poseł warszawski poparł tę nowelizację, więc teraz panie prezesie, Warszawa raz jeszcze potrzebuje, żeby pan wpłynął na swoich ministrów - powiedział Kierwiński.
Wiceprezydent o stanowisku ministra skarbu
b/PAP/r