"Przyjechali policjanci. Jeden powiedział, że mąż się znalazł. Martwy"

[object Object]
Przewiezienie Janusza G. do Polski TVN24
wideo 2/3

W procesie o zabójstwo inwestora giełdowego Piotra Głowali sąd przesłuchiwał w środę jego najbliższych - ojca i żonę. - Chodził podminowany, zdenerwowany, ale nie miał takiej wyobraźni, że coś mu się może stać - mówiła wdowa po zamordowanym.

To było jedno z najgłośniejszych morderstw poprzedniej dekady. W maju 2004 roku na drodze pod Warszawą przypadkowa osoba znalazła zwłoki młodego mężczyzny.

Ktoś rozłupał ofierze głowę maczetą.

Policja szybko ustaliła, że zmarły to 34-letni Piotr Głowala, inwestor giełdowy, a w tle jego śmierci są wielkie pieniądze z NFI, czyli Narodowych Funduszy Inwestycyjnych, przy pomocy których w latach 90. ubiegłego wieku prywatyzowano państwowe spółki.

Oskarżony dziewięć lat temu

Choć chodzi o wydarzenia sprzed ponad 14 lat, proces jednego z głównych oskarżonych w tej sprawie rozpoczął się dopiero jesienią 2018 roku. Tym oskarżonym jest Janusz G. ps. Graf vel Dziadunio.

Siwy, z trudem poruszający się o kulach 62-latek, został w środę przyprowadzony do sądu przez policję. Od blisko czterech lat pozostaje w areszcie. Konsekwentnie nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że nawet nie znał ofiary i że został pomówiony przez świadka koronnego.

"Graf" został oskarżony o kierowanie zabójstwem Piotra Głowali już dziewięć lat temu. W 2010 roku rozpoczął się nawet jego proces, ale trzeba było go przerwać, bo przewodnicząca składu sędziowskiego odeszła w stan spoczynku. Gdy zebrał się nowy skład, okazało się, że Janusz G. zniknął. Odnalazł się cztery lata temu w Republice Południowej Afryki. W grudniu 2014 roku został sprowadzony do Polski. Ale ekstradycja obejmowała zgodę jedynie na sądzenie za inne przestępstwo. Dopiero po kolejnych czterech latach udało się uzyskać zgodę na postawienie Janusza G. przed sądem także za zabójstwo Piotra Głowali. Dlatego proces rozpoczął się dopiero we wrześniu 2018 roku.

"Nie miał takiej wyobraźni"

W środę, podczas drugiej rozprawy, sąd przesłuchiwał najbliższych zamordowanego inwestora.

- Był u nas w niedzielę (dzień przed śmiercią - red.), zamykał się w pokoju i rozmawiał z kimś przez telefon. Był taki nerwowy, taki podniecony, ale nie mówił, że się kogoś obawia - zeznawał przed sądem ojciec ofiary. O śmierci Piotra dowiedział się od synowej. A jego wnuczka z radia, gdy wracała autokarem z zielonej szkoły. - Po śmierci syna, żona trafiła do szpitala. Gdy wyszła, to ja tam trafiłem - opowiadał.

W środę zeznawała też wdowa po Piotrze Głowali. 14 lat po zabójstwie nie pamiętała już wiele, dlatego sąd głównie odczytywał jej zeznania ze śledztwa i z rozprawy sądowej sprzed ośmiu lat, a świadek je potwierdzała.

- Byłam w ciężkim szoku. Przyjechali policjanci z Komendy Stołecznej Policji. Założyli białe rękawiczki i zaczęli przeszukanie. Jeden z nich powiedział mi, że mąż się znalazł. Martwy. Powiedział: "Jakie życie, taka śmierć" - relacjonowała. O ostatnich dniach przed śmiercią męża mówiła: - Chodził podminowany, zdenerwowany, ale nie miał takiej wyobraźni, że coś mu się może stać.

Ostrzeżenie

Żona Piotra Głowali od początku podejrzewała, że ze śmiercią jej męża może wiązać się, jak to nazywała "sprawa Wieczerzaka i Lazarowicza". Śledczy potwierdzili jej podejrzenia kilka lat później.

Według ich ustaleń, Grzegorz Wieczerzak, były prezes PZU Życie, domagał się pieniędzy od Janusza Lazarowicza, prezesa jednego z funduszy inwestycyjnych. Wieczerzak był w tamtym czasie oskarżony o działanie na szkodę PZU Życie, a sąd zakazał mu kontaktów ze świadkami w tym procesie. W związku z tym jego wysłannikiem do Lazarowicza był właśnie Piotr Głowala. W przypadku, gdyby Lazarowicz nie chciał wypłacić pieniędzy, Wieczerzak miał ujawnić dokumenty pokazujące, jak z funduszy inwestycyjnych są wyprowadzane pieniądze.

Ale nie ujawnił, bo dwa dni przed planowaną konferencją znaleziono zwłoki Piotra Głowali. Zdaniem śledczych, to, że ciało leżało w ogólnie dostępnym miejscu, miało być ostrzeżeniem.

Według prokuratury zlecenie zabójstwa wydał właśnie Janusz Lazarowicz, wówczas prezes Zachodniego NFI. Janusz G. ps. Graf vel Dziadunio miał kierować zbrodnią. Obaj znali się wcześniej, Lazarowicz był nawet świadkiem na ślubie "Grafa".

Głowalę, jak ustaliła prokuratura, z ulicy na Mariensztacie porwał Robert R. ps. Kot oraz Andrzej L. ps. Rygus vel Rigodon oraz dwóch innych mężczyzn. Następnie przekazali go dwóm Czeczenom. To oni dokonali zabójstwa.

Śmierć byłego koronnego

Janusz Lazarowicz od lat jest na liście poszukiwanych przez polską policję. Mieszka w Republice Południowej Afryki. RPA nie odpowiada na prośby strony polskiej o jego ekstradycję. Lazarowicz ma, oprócz polskiego, obywatelstwo RPA i Wielkiej Brytanii.

Andrzej L. ps. Rygus vel Rigodon, czyli jeden z uczestników porwania, nie żyje od dziewięciu lat. To on opowiedział śledczym o kulisach tej sprawy. Potem został świadkiem koronnym, ale stracił status. Po ponownym zatrzymaniu przez policję, we wrześniu 2009 roku, powiesił się w celi warszawskiego aresztu.

Robert R. ps. Kot i dwóch innych gangsterów zostało już prawomocnie skazanych za porwanie Głowali.

Czeczen Sułtan S., który według prokuratury, zabił Głowalę, dwa lata później zginął w wypadku samochodowym na warszawskiej Woli.

Tożsamość drugiego z Czeczenów pozostaje nieznana.

Piotr Machajski

Pozostałe wiadomości

Po trzech latach od zamknięcia plac zabaw w Parku Ujazdowskim został oddany do użytku. To wyjątkowo pechowa inwestycja. Została zamknięta ze względu na stan techniczny zabawek. Wykonawca odmówił naprawy w ramach gwarancji. Ogłaszano kolejne przetargi na remont, udało się dopiero za trzecim razem.

Pechowy plac zabaw wreszcie otwarty. Naprawa zajęła prawie trzy lata

Pechowy plac zabaw wreszcie otwarty. Naprawa zajęła prawie trzy lata

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Wypadek w Jaktorowie w powiecie grodziskim (Mazowieckie). Kierująca autem osobowym uderzyła w samochodzik elektryczny, którym jechały dwie dziewczynki. Nikt nie ucierpiał.

Dziewczynki jechały dziecięcym samochodzikiem elektrycznym. Zostały potrącone

Dziewczynki jechały dziecięcym samochodzikiem elektrycznym. Zostały potrącone

Źródło:
Kontakt 24, tvnwarszawa.pl

Wszedł na pomnik smoleński i zagroził detonacją ładunku wybuchowego. Postawił wówczas na nogi setki policjantów. Śledztwo w tej sprawie już się zakończyło. O skierowaniu do sądu aktu oskarżenia poinformował Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Wszedł na pomnik smoleński, groził detonacją bomby. Koniec śledztwa

Wszedł na pomnik smoleński, groził detonacją bomby. Koniec śledztwa

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pszczelarze z warszawskiego metra na Stacji Techniczno-Postojowej na Kabatach zebrali już pierwszy tegoroczny miód wielokwiatowy. Teraz te pracowite owady korzystają z kwitnienia akacji, a za chwilę też z lipy.

Zebrali pierwszy w tym roku miód z pasieki warszawskiego metra

Zebrali pierwszy w tym roku miód z pasieki warszawskiego metra

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zignorował znak stop na przejeździe kolejowym i ciągnikiem lamborghini wjechał wprost przed pociąg. Został zabrany do szpitala, ale nie odniósł poważniejszych obrażeń. Wśród pasażerów pociągu nie było rannych.

W ciągnik lamborghini uderzył pociąg

W ciągnik lamborghini uderzył pociąg

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Wsiadła za kierownicę po zażyciu kokainy i wypiciu alkoholu. Po zatrzymaniu była agresywna, co skutkowało kolejnymi zarzutami. 38-latce grozi nawet pięć lat więzienia.

"Może trochę piłam", o kokainie nie wspomniała

"Może trochę piłam", o kokainie nie wspomniała

Źródło:
tvnwarszawa.pl

312 placówek czeka na zwiedzających w 20. Noc Muzeów. Jakie miejsca można odwiedzić? Przewidziano dużo wystaw i koncertów, również miłośnicy historii znajdą coś dla siebie. Dla pragnących nietypowych wrażeń jest wizyta w pszczelarium, spotkanie z robotem obdarzonym sztuczną inteligencją i zwiedzanie komory przelewu burzowego.

Jedyna taka noc. Otworzy się 312 placówek, nie tylko muzea

Jedyna taka noc. Otworzy się 312 placówek, nie tylko muzea

Źródło:
PAP

W jednym z boksów na terenie centrum handlowego w Wólce Kosowskiej pod Warszawą doszło do zwarcia instalacji elektrycznej. Z uwagi na duże zadymienie ewakuowano osoby przebywające w hali.

Pożar centrum handlowego w Wólce Kosowskiej

Pożar centrum handlowego w Wólce Kosowskiej

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zarządzeniem prezydenta Warszawy z urzędów stolicy znikną symbole religijne. Ruch ten wywołał oburzenie polityków prawicy. Rafał Trzaskowski zapewnił, że chodzi wyłącznie o przestrzeń urzędu, w której obsługiwani są mieszkańcy. Podkreślił, że nie zmieni się przebieg uroczystości historycznych. - To, co jest częścią tradycji, nie podlega temu zarządzeniu - zapewnił.

"Nikt nie zamierza prowadzić żadnej krucjaty". Trzaskowski precyzuje zapisy zarządzenia

"Nikt nie zamierza prowadzić żadnej krucjaty". Trzaskowski precyzuje zapisy zarządzenia

Źródło:
TVN24, PAP

- Mamy deklarację wstępną ze strony kupców, że większość z nich byłaby gotowa do podjęcia znowu działalności i miejmy nadzieję, że właśnie w takiej hali tymczasowej taka działalność będzie mogła być prowadzona - mówił o rozwiązaniach dla poszkodowanych przedsiębiorców po pożarze hali przy Marywilskiej prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.

Trzaskowski: kupcy z Marywilskiej będą mogli handlować w hali tymczasowej

Trzaskowski: kupcy z Marywilskiej będą mogli handlować w hali tymczasowej

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Służby przestrzegają, że pogorzelisko po hali targowej przy Marywilskiej 44 nadal jest niebezpieczne. Straż miejska podała, że cztery dni po pożarze doszło samozapłonu zgliszczy. Funkcjonariusze pomagają w zabezpieczeniu terenu. To właśnie jeden ze strażników zauważył dym.

Pogorzelisko przy Marywilskiej nadal niebezpieczne. Doszło do samozapłonu

Pogorzelisko przy Marywilskiej nadal niebezpieczne. Doszło do samozapłonu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzja warszawskiego Urzędu Miasta prowadząca do wyeliminowania symboli religijnych w urzędach i biurach miejskich budzi zdziwienie i smutek" - czytamy w oświadczeniu Archidiecezji Warszawskiej. To stanowisko do zarządzenia prezydenta Warszawy o nieeksponowaniu symboli religijnych w urzędach.

Urzędy bez krzyży, archidiecezja reaguje. "Zdziwienie i smutek"

Urzędy bez krzyży, archidiecezja reaguje. "Zdziwienie i smutek"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokurator generalny Adam Bodnar wystąpił do marszałka Sejmu Szymona Hołowni z wnioskiem o uchylenie immunitetu Anicie Czerwińskiej. To pokłosie wydarzeń ze stycznia, kiedy podczas miesięcznicy smoleńskiej, posłanka z PiS oderwała tabliczkę z jednego z wieńców.

Prokurator generalny chce uchylenia immunitetu posłance PiS. Chodzi o incydent przed pomnikiem smoleńskim

Prokurator generalny chce uchylenia immunitetu posłance PiS. Chodzi o incydent przed pomnikiem smoleńskim

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Makabryczne morderstwo seniorki na Mokotowie. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie poinformował w piątek, że zatrzymano syna zamordowanej 84-letniej kobiety.

Martwa 84-latka z workiem na głowie, policja zatrzymała jej syna

Martwa 84-latka z workiem na głowie, policja zatrzymała jej syna

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Amatorska nauka jazdy zakończyła się kolizją ze słupem. Zarówno ucząca się jeździć, jak i właściciel samochodu byli pijani. Obojgu grożą poważne konsekwencje.

Uczył koleżankę jeździć autem, kobieta wjechała w słup. Oboje byli pijani

Uczył koleżankę jeździć autem, kobieta wjechała w słup. Oboje byli pijani

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zmiany czekają ulicę Saską na odcinku od alei Stanów Zjednoczonych do ulicy Zwycięzców. Wymienione zostanie ponad 1000 metrów kwadratowych chodnika, Zarząd Dróg Miejskich wyznaczy nowe miejsca parkingowe.

Mniej betonu, więcej zieleni i nowe miejsca parkingowe

Mniej betonu, więcej zieleni i nowe miejsca parkingowe

Źródło:
tvnwarszawa.pl