Około 400 protestów w sprawie przedłużenia II linii metra na daleką Wolę wpłynęło do Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Sprzeciw może opóźnić rozbudowę podziemnej kolejki. Czego obawiają się mieszkańcy? Pojechaliśmy do nich z kamerą.
- Na początku metro miało być budowane pod ulicą. Obecnie plany zostały zmienione i tu, na naszym terenie, będą tory odstawcze - pokazuje nam właściciel domu przy Górczewskiej. - Boimy się, że będzie niebezpieczeństwo zawalenia się domu, bo to są domy przedwojenne - zaznacza.
Dodaje, że metro prowadzi z mieszkańcami regularny dialog, jednak na razie "nic z niego nie wynika".
"My chcemy metra, ale i zabezpieczeń"
Mężczyzna podkreśla, że nie jest przeciwnikiem samego metra.
- Metro? Chętnie. My wiemy, że to najlepszy rodzaj komunikacji i nie ma innego wyjścia, ale może niech idzie pod Górczewską? Chętnie udostępnimy teren, połowę terenu, ale żebyśmy mieli jakieś zabezpieczenie. A potem się okaże, że zrobią tu parkingi, chodniki pod oknami. Tu są obok niskie okna i partery - martwi się.
- Obawiamy się o bezpieczeństwo domów. Te wszystkie domy są przedwojenne - wtóruje mu kobieta z sąsiedniego budynku. - Już odczuwamy ten ruch, który jest na Górczewskiej. Te drgania od ciężkich tirów, które jeżdżą nocą. A co będzie, kiedy w pobliżu naszych domów będą tory odstawcze? - pyta.
Protesty mogą opóźnić budowę
Według planów ratusza do 2019 roku trzy następne stacje II linii metra mają powstać właśnie na dalekiej Woli, a trzy na Targówku.
Gdzie następne stacje metra? Czytaj więcej o planach rozbudowy II linii
O protestach mieszkańców Woli informowała wcześniej "Gazeta Stołeczna". Zaskarżyli oni wydaną w zeszłym roku tzw. decyzję środowiskową, która określa przebieg linii metra na Woli. Jak poinformowała rzeczniczka Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, gdzie skierowane zostały skargi, protesty dotyczą głównie "zagrożenia dla budynków znajdujących się nad i w pobliżu planowanej linii".
"Stołeczna" napisała, że odwołują się głównie mieszkańcy dwóch rejonów - budynków przy ul. Płockiej i domów przy skrzyżowaniu Górczewskiej z ul. Księcia Janusza. Wiceprezydent Jacek Wojciechowicz, odpowiedzialny za miejskie inwestycje, uspokajał, że budynkom nic nie grozi, a pod oknami mieszkańców nie będzie uliczki. - Hali torów odstawczych nie da się już przesunąć - stwierdził Wojciechowicz.
Czytaj też: w czasie budowy metra na Pradze o uszkodzeniach kamienic informowali mieszkańcy.
Kiedy zostaną rozpatrzone wszystkie odwołania? GDOŚ na razie nie podał terminu. W ich wyniku może dojść nawet do uchylenia decyzji środowiskowej. To może oznaczać wielomiesięczne opóźnienie rozpoczęcia budowy metra na Wolę - alarmuje "Stołeczna".
ep/lulu