Pomagał w kampanii Patryka Jakiego. Konkret24 sprawdził, ile zarobił

Pomagał w kampanii Patryka JakiegoCezary Aszkielowicz / Agencja Gazeta

Ponad 146 tysięcy złotych zarobił w ubiegłym roku Dariusz Matecki. Dziś szczeciński radny, w czasie tak zwanej prekampanii samorządowej w Warszawie promował w sieci wiceministra sprawiedliwości, będąc jednocześnie pracownikiem tego resortu. Z ujawnionego oświadczenia majątkowego wynika, że zarobił tam kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ile dokładnie? Matecki odmówił Konkretowi24 odpowiedzi na to pytanie.

Dariusz Matecki określa siebie w mediach społecznościowych jako "politycznie zaangażowanego blogera/vlogera". Jest bardzo aktywny w internecie. Publikuje filmy na Twitterze, YouTube i Facebooku. W ostatnich wyborach samorządowych zdobył 1227 głosów i został szczecińskim radnym. We wtorek na stronie urzędu pojawiły się oświadczenia majątkowe radnych, w tym Mateckiego, w których ujawnili swoje dochody z 2018 roku.

Z oświadczenia Mateckiego wynika, że zarobił w sumie w zeszłym roku ponad 146 tys. zł.

Prawie 67 tys. zł (brutto) zarobił w ramach umowy o pracę, 78 tys. zł (brutto) tytułem "innej działalności" i 708 zł (netto) jako radny. Udało mu się zgromadzić 21,8 tys. zł oszczędności. Nie ma żadnych nieruchomości i nie pracuje w żadnej spółce. Matecki ma ponad 32 tysiące akcji spółki Tauron, których wartość oszacował na 76 tys. zł.

PO pyta Jakiego kim jest Dariusz Matecki
PO pyta Jakiego kim jest Dariusz MateckiTVN24

"Resort nie jest prywatną własnością PiS"

O Mateckim zrobiło się głośno w sierpniu zeszłego roku, gdy internauci, a potem dziennikarze zauważyli, że mężczyzna bardzo aktywny w sieci, publikujący tam filmy relacjonujące tak zwaną prekampanię startującego wówczas na stanowisko prezydenta Warszawy wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, ma tak samo na imię i nazwisko, jak osoba publikująca informacje na stronie tego resortu.

Wówczas Matecki skupił na sobie zainteresowanie wszystkich zaangażowanych w tak zwaną prekampanię samorządową w Warszawie. Pomimo lawiny pytań zarówno ze strony dziennikarzy, jak i posłów opozycji Matecki długo nie odpowiadał na pytanie, czy w czasie, gdy publikował filmy zachęcające do głosowania na Jakiego, był jednocześnie pracownikiem ministerstwa. Nigdzie w sieci nie informował o tym swoich widzów i czytelników.

Z analizy, którą na Twitterze 6 sierpnia opublikował użytkownik Socialowa Sowa wynikało, że to właśnie Matecki odpowiadał za kreowanie bardzo dużego ruchu w sieci wokół kandydata Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy.

#100imyPodBlokiem - wizualizacja centrum dyskusji na Twitterze. cc: @PatrykJaki @DariuszMatecki @BratWodza @michalpretm @Katarzyna_str @CezaryWasik @Karol_Gac @ozdobajacek @AleksandraDyjak @ctomczyk @pobozy @kasia_kostyra pic.twitter.com/K2fIuaszSO— Socialowa Sowa (@SocialowaSowa) 6 sierpnia 2018

Jeden z ówczesnych kontrkandydatów na fotel prezydenta Jan Śpiewak napisał w mediach społecznościowych: "Matecki może robić to (wspierać Jakiego w kampanii - red.) prywatnie i nieodpłatnie, ale na takie działania potrzeba dużo wolnego czasu i środków finansowych. W związku z tym pozostaje pytanie, czy robi to nieodpłatnie, a jeśli nie, to kto wszystko finansuje".

Zatrudniony, ale na urlopie

Dopiero po ponad tygodniu najpierw resort, a potem sam Matecki potwierdzili, że Matecki został zatrudniony w ministerstwie w efekcie jego uczestnictwa w projekcie Pracowni Liderów Prawa (PLP).

- To inicjatywa, w ramach której najlepsi absolwenci studiów prawniczych poznają praktyczną stronę tworzenia i stosowania prawa. Najlepiej oceniani uczestnicy PLP mają możliwość odbycia między innymi stażu czy nawiązania współpracy z Ministerstwem Sprawiedliwości - poinformował rzecznik resortu Jan Kanthak w połowie sierpnia.

Zaznaczył, że Matecki ostatni raz wykonywał pracę w Ministerstwie Sprawiedliwości w maju 2018 r. - Od tego czasu do momentu zakończenia współpracy z resortem (3 sierpnia - red.) przebywał na urlopie na swój wniosek - wyjaśnił Kanthak.

Na uwagi, że na stronie ministerstwa można znaleźć komunikat z czerwca wraz z informacją "Wprowadzenie: Dariusz Matecki" dodał, że był on efektem prośby przełożonego. Miał on około godziny 22 poprosić urlopowanego stażystę o pomoc.

- Pan Matecki nigdy nie był w okresie zatrudnienia współpracownikiem ministra Jakiego, ani podległych mu departamentów - zapewniał także rzecznik MS. Zaznaczył też, że "resort nie ma prawnej możliwości wpływania na aktywność pracowników, stażystów czy współpracowników na prywatnych profilach w mediach społecznościowych. Nigdy też nie pyta pracowników czy stażystów MS o ich poglądy, byłoby to pogwałceniem praw człowieka".

Z opublikowanej we wrześniu na Twitterze odpowiedzi resortu sprawiedliwości na pytania jednego z internautów, wynika, że Matecki był zatrudniony w ministerstwie sprawiedliwości między 12 czerwca 2017 roku a 3 sierpnia 2018 roku. Umowa została zatem rozwiązana tuż przed tym, jak zrobiło się o nim głośno.

Rafał Drzewiecki, dyrektor biura komunikacji i promocji informował w tym piśmie, że obecny szczeciński radny pracował w ministerstwie na stanowisku sekretarza. Do jego obowiązków należało między innymi: organizowanie i koordynowanie działalności informacyjnej i promocyjnej urzędu.

@PatrykWachowiec, @FundacjaFOR, @MarekTatala, @SiecObywatelska, @oko_press otrzymałem odpowiedź w sprawie podróży min. Jakiego oraz zatrudnienia jego druha @DariuszMatecki - @MS_GOV_PL nie może się zdecydować, w jednym piśmie wskazują na współpracę, w innym zatrudnienie na etacie pic.twitter.com/dCJN0aFqNC— hubert szulczewski (@fluberth) 11 września 2018

W opublikowanym w sierpniu wywiadzie dla Wirtualnej Polski sam zainteresowany stwierdził, że pracował dla resortu sprawiedliwości i potwierdził fakt zakończenia współpracy. - Nie zwolniono mnie, zdecydowałem, że na czas kampanii wycofam się z resortu. Nie chciałem, żeby media uderzały w Patryka Jakiego z tego powodu, że prowadzę swoją działalność - powiedział.

"Wspierałem Jakiego z własnej woli"

W rozmowie z Konkret24 Matecki mówi, że żałuje głównie tego, że od razu nie zgłaszał na policję "zniewag i kłamstw, które się wówczas pojawiały".

- Rozkręciłem media społecznościowe Ministerstwa Sprawiedliwości, zwiększyłem liczbę polubień i obserwujących o kilka tysięcy, zweryfikowałem profile, robiłem transmisje na żywo, zajmowałem się grafikami - podkreśla i stwierdza, że "prywatna firma policzyłaby za to sobie znacznie więcej".

- Patrykowi Jakiemu nie pomagałem w godzinach pracy, nie byłem od niego w jakikolwiek sposób zależny w resorcie. Wspierałem go z własnej woli, za pośrednictwem moich prywatnych środków przekazu - twierdzi Matecki.

Nadal wiele pytań

Matecki kluczy, gdy pytamy go o podanie konkretnej sumy, którą zarobił w zeszłym roku w resorcie. - Miałem 3850 zł netto miesięcznej podstawy (powyżej 5 tys. zł brutto - red.) plus dodatki m.in. za pracę w weekendy - ujawnia i podkreśla, że w oświadczeniu majątkowym podał pełną zarobioną w resorcie kwotę. Gdy dopytujemy czy stanowiła ona całość 66 tys zł (brutto), wskazanych jako przychód w oświadczeniu, stwierdza, że jedynie 70-80 procent. Pozostała część pochodzi, jak twierdzi, z innej umowy o pracę.

- Dochody mam rozbite na prace na etacie oraz pozostałe, które zupełnie nie są związane z czymkolwiek rządowym. To głównie pieniądze z reklam rozliczane ryczałtowo. Reklam, które nie pochodzą od podmiotów jakkolwiek związanych z polityką - zaznacza. - Wpisałem wszystko, do czego jestem zobowiązany. W tym trzynastkę, przychód z reklam na youtubie. Wliczyłem nawet sprzedaż jakiegoś serwisu internetowego - podkreśla.

Odmawia dokładnego określenia, skąd pochodziła kwota pozyskana tytułem "innej działalności" oraz z drugiej z umów o pracę. - Z przepisów nie wynika, że muszę to zrobić - stwierdza.

Takie stanowisko krytykuje Wojciech Dorżynkiewicz, radny sejmiku zachodniopomorskiego (Koalicja Obywatelska). W rozmowie z Konkretem24 stwierdza, że Matecki "nie chce dopuścić do tego, aby wyszło na jaw, ile zarabiał w resorcie". - Brak wpisania pracodawcy w oświadczeniu majątkowym jest na to kolejnym dowodem. Jasnym jest, że pan Matecki powinien przyznać się, ile zarabiał w publicznych instytucjach - podkreśla.

Rafał Miszczuk, dyrektor biura szczecińskiej rady miasta, przyznaje jednak rację radnemu Prawa i Sprawiedliwości. W rozmowie z Konkret24 zwraca uwagę, że w oświadczenia majątkowe zgodnie z przepisami wpisuje się jedynie dochód i formę zatrudnienia. - Nie ma wymogu określenia miejsca pracy. Urzędy skarbowe (również one sprawdzają oświadczenia majątkowe radnych - red.) nigdy nam na to nie zwracały uwagi - dodaje.

Po co oświadczenia?

Grażyna Kopińska, ekspertka Forum Idei Fundacji Batorego zauważa, że osoby publiczne różnie wypełniają oświadczenia majątkowe. Jedne bardzo szczegółowo, inne - lakonicznie.

Gdy pytamy o to, czy radni mają obowiązek dokładnego określenia źródeł swoich dochodów, osiągniętych przed objęciem mandatu, stwierdza, że "trudno tego od nich wymagać, ponieważ w przepisach nie ma takiego obowiązku, a dodatkowo przecież byli wówczas osobami prywatnymi". Uważa jednak, że należy się zastanowić nad zmianą przepisów, jeśli chodzi o dokładne ujawnienie źródeł aktualnych dochodów radnych.

W podobnym tonie wypowiada się Krzysztof Izdebski, dyrektor programowy fundacji e-Państwo. - Ani ustawa o samorządzie gminnym, ani oświadczenie nie mówi wprost o źródłach dochodów oprócz obecnego zatrudnienia. Tylko o tytułach - mówi w rozmowie z Konkret24. Podkreśla, że ideą składania oświadczeń majątkowych nie jest jedynie jawność tego, kto ile ma majątku, ale czy i w jaki sposób go pomnożył oraz to, czy nie ma konfliktu interesów. - A do tego trzeba poznać pracodawcę osoby publicznej. Również byłego - podkreśla ekspert.

CZYTAJ TEŻ NA STRONIE KONKRET24

Jan Kunert, Konkret 24

kz/pm

Źródło zdjęcia głównego: Cezary Aszkielowicz / Agencja Gazeta

Pozostałe wiadomości

Saturn - kundel z podwarszawskiego schroniska - stał się dawcą nerki dla rasowego owczarka z hodowli. Fundacja zajmująca się ochroną zwierząt informuje teraz, że lekarz weterynarii, który okaleczył psa, usłyszał wyrok.

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Wyciął nerkę Saturnowi i przeszczepił innemu psu. Sąd skazał lekarza weterynarii

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pięć tysięcy złotych mandatu i 10 punktów karnych kosztowało 20-latka driftowanie na parkingu przed sklepem w Piasecznie. Wszystkiemu przyglądali się członkowie jego rodziny, a ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć".

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Driftował na parkingu. Jego ojciec tłumaczył, że "młody tylko uczy się jeździć"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

- Skrzywdził rodzinę, odebrał ojca dzieciom - mówią o Łukaszu Ż. żona i matka zmarłego 37-letniego Rafała. Podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w czwartek zostanie przewieziony z Niemiec do Polski. Prokuratura przedstawi mu zarzuty.

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Matka ofiary wypadku na Trasie Łazienkowskiej o Łukaszu Ż.: zasługuje na najwyższą karę, jaka jest w Polsce

Źródło:
"Uwaga!" TVN, tvnwarszawa.pl

- Moją rolą, jako mamy, jest zadbać o to, żeby dzieci nie zapomniały, jaki był tatuś. Każdej nocy o tym rozmawiamy, krzyczymy: "tatusiu, kochamy cię" - tak mówi wdowa po panu Rafale, który zginął dwa miesiące temu w wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Auto, którym jechała cała rodzina, staranował swoim samochodem Łukasz Ż. 14 listopada mężczyzna trafi z Niemiec prosto w ręce polskich służb.

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

"Każdej nocy krzyczymy do taty: dobranoc, tatusiu, kochamy cię"

Źródło:
Fakty TVN

W miejscowości Jedlińsk pod Radomiem dachowała karetka, która wracała z wezwania, bez pacjenta. "Jechało nią dwóch mężczyzn, jeden z nich poniósł śmierć na miejscu, drugi trafił do szpitala" - podała policja. Prokuratura wyjaśnia, kto był sprawcą wypadku.

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Dachowała karetka, zginął ratownik. Prokuratura: ambulans wjechał na czerwonym świetle

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjant z Ostrołęki wracał po służbie do domu, gdy zobaczył siedzącego na poboczu mężczyznę. Pieszy był wyraźnie zdezorientowany, na nogach miał klapki. Funkcjonariusz pomógł wyziębionemu mężczyźnie, który miał zamiar pieszo dotrzeć do domu. Miał jeszcze 30 kilometrów.

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Siedział na poboczu, na nogach miał klapki. Mówił, że idzie do domu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Twarz miał zakrytą szalikiem, a na głowie kaptur. Groził pracownikom stacji paliw przedmiotem przypominającym broń palną. Ukradł pieniądze z kasy i uciekł w kierunku drogi wojewódzkiej numer 7.

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Pracownikom stacji paliw groził bronią, uciekł z gotówką

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zakończyło się śledztwo w sprawie ataku w szkole w Kadzidle (Mazowieckie). 18-letni Albert G. zaatakował uczniów. Do szpitali trafiły trzy osoby. Tuż po zdarzeniu nożownik usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa wielu osób. Po roku od zdarzenia stanie przed sądem.

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

"Planował zabójstwo co najmniej ośmiu uczniów"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę przed Sądem Okręgowym w Warszawie mowy końcowe wygłosili obrońcy oskarżonych w sprawie o zabójstwo byłego premiera Piotra Jaroszewicza i jego żony. To jedna z najgłośniejszych zbrodni początku lat 90. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku.

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Zabójstwo Jaroszewiczów. Sąd wyznaczył datę ogłoszenia wyroku

Źródło:
PAP

Policjanci wyjaśniają okoliczności poważnego wypadku pod Legionowem. Ranni zostali mężczyźni wykonujący prace na drodze. Obaj stali przed autem, w które wjechał inny kierowca.

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Malowali pasy na drodze, w ich auto uderzył inny kierowca. Ranni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

"Decyzją Mazowieckiego Konserwatora Zabytków wpisem objęte zostały brama główna wraz ogrodzeniem (trzy przęsła), budynek dyrekcji, hala kolebkowa, części hali spawalni, części hali tłoczni wraz z rampą wjazdową oraz główne ciągi komunikacyjne i teren położony przy ul. Jagiellońskiej w Warszawie" - poinformowano w środę.

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Brama główna FSO wpisana do rejestru zabytków

Źródło:
PAP

Jak wynika z danych ratusza, przemoc domowa w dalszym ciągu jest silnie związana z płcią i zdecydowana większość osób jej doświadczających to kobiety. A w skrajnych przypadkach może być przyczyną bezdomności. Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności. One bardzo potrzebują wsparcia.

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

"Kobiety stanowią 20 procent osób w kryzysie bezdomności"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Parking P+R przy stacji metra Młociny przejdzie kompleksową przebudowę. Wymieniona zostanie nawierzchnia, a obiekt zyska rozwiązania, które ograniczą zużycie energii.

Największy parking P+R do przebudowy

Największy parking P+R do przebudowy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Prokuratura przesłuchała już wszystkich świadków w sprawie śmierci 31-latka na plebanii w Drobinie niedaleko Płocka (Mazowieckie). Śledczy mają otrzymać na początku lutego przyszłego roku wyniki badań toksykologicznych zmarłego.

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Śmierć na plebanii. Przesłuchali wszystkich świadków, czekają na wyniki badań

Źródło:
PAP

75-latkę osaczali przez kilka dni. Przekonali ją, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Byli tak wiarygodni, że nie wierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali. Oszuści wpadli w zasadzkę, a teraz zostali oskarżeni o oszustwo, grozi im do 10 lat więzienia.

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Zmanipulowali ją tak, że tylko im ufała. Oddała oszustom pół miliona. Wpadli w zasadzkę, staną przed sądem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na terenie powiatu kozienickiego doszło do dwóch groźnych wypadków z udziałem dzikich zwierząt. W Magnuszewie kierowca zderzył się z łosiem, który wbiegł na jezdnię. W Zajezierzu kobieta potrąciła sarnę. Policja przestrzega przed wzmożonym ruchem zwierząt w rejonach zalesionych.

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Groźne wypadki z udziałem dzikich zwierząt

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Studenci, którzy nie kupowali dyplomów, ale rzetelnie na nie zapracowali, mają poważne problemy. Po aferze korupcyjnej Collegium Humanum zmieniło nazwę, ale to tylko spotęgowało kłopoty. Część studentów zdecydowała się już na pozew zbiorowy przeciwko uczelni. Materiał Łukasza Łubiana z programu "Polska i Świat" TVN24.

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Uczciwi oberwali rykoszetem. Problemy studentów byłego Collegium Humanum

Źródło:
TVN24

Urząd dzielnicy Mokotów zapowiedział, że w najbliższych miesiącach wybudowane zostanie 650 metrów nowej drogi rowerowej w ciągu ulic Domaniewskiej i Suwak. W ramach prac przebudowane zostaną chodniki oraz jedno z przejść dla pieszych.

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Przedłużą ścieżkę rowerową w "Mordorze". Zbudują wyniesione skrzyżowanie

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policja zatrzymała 23-letnią mieszkankę warszawskiego Targówka podejrzaną o posiadanie znacznej ilości mefedronu i marihuany. W mieszkaniu kobiety znaleziono m.in. pojemniki z poporcjowanymi narkotykami oraz wagę elektroniczną.

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Marihuana i mefedron w mieszkaniu 23-latki. Miały trafić na praskie ulice

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Policjanci z Piaseczna w niecałą godzinę dwukrotnie zatrzymali 44-letniego mężczyznę, który prowadził samochód nietrzeźwy i bez prawa jazdy. - Musiałem odwieźć partnerkę do domu - tłumaczył.

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Nietrzeźwy, bez prawa jazdy, zakochany. Zatrzymali go dwa razy w ciągu godziny

Źródło:
PAP

Auto ciężarowe, dwa busy i samochód osobowy. W środę rano na autostradzie A2 doszło do poważnego wypadku. Są ranni.

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Zderzenie kilku aut na A2. Ranni

Źródło:
tvnwarszawa.pl, PAP

Policjanci ze Śródmieścia zatrzymali czterech obywateli Turcji, w tym podejrzanego o brutalny atak nożem. 23-latek usłyszał już zarzuty: usiłowania spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, posiadania narkotyków oraz kierowania samochodem pod ich wpływem.

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

"Wyciągnął nóż i brutalnie dźgnął nim 35-latka w klatkę piersiową"

Źródło:
tvnwarszawa.pl