Mieszkańcy późnym popołudniem mogli wrócić do swoich domów. W miejscu sobotniej eksplozji od rana w niedzielę pracowali prokuratorzy oraz biegli. Dołączyli do nich także pirotechnicy. Z domu pozostały ruiny. Widać jedną ledwo trzymającą się ścianę. Budynek prawdopodobnie nadaje się do rozbiórki.
W niedzielę po południu działania policyjne zakończono, choć to nie koniec dochodzenia.
Ewakuacja na czas prac
- Ponieważ uszkodzony budynek jest w gęstej zabudowie, mieszkańców kilkunastu okolicznych domów poproszono o to, by pojechali do znajomych, rodziny. Można to nazwać takim rodzajem ewakuacji. Poproszono ich by wyjechali na czas prowadzonych czynności - relacjonowała w niedziele po południu Małgorzata Telmińska, reporterka TVN24.
- Zostaliśmy poproszeni o ewakuowanie się do godzin wieczornych - mówił jeden z mieszkańców.
Od rana na miejscu pracował specjalny oddział saperski. - Z jednej ze strony uszkodzonego domu widać samochody, które są cały czas na posesji. Nieoficjalna informacja jest taka, że w tych samochodach jest jeszcze jakiś ładunek i coś trzeba przenieść. Na miejscu jest straż pożarna, ambulans pogotowia ratunkowego i wielu policjantów - zauważyła reporterka TVN24.
"Eksplozja w Łomiankach"
Do eksplozji doszło w sobotę około godz. 14. Budynek częściowo zawalił się, resztę objęły ogromne płomienie. Godzinę później zakończyła się akcja gaśnicza. Na miejsce wezwano specjalistyczną ekipę straży pożarnej do przeszukiwania gruzowiska. Łącznie pracowało tam kilkudziesięciu strażaków.
Na początku mówiono o jednej rannej osobie, jednak po kilku godzinach poszukiwań w rumowisku znaleziono ciało kobiety. Oprócz domu spłonęły również dwa samochody. Czytaj więcej o tragedii w Łomiankach.
Moment wybuchu w budynku:
Moment wybuchu w budynku
md//ec