Od początku kampanii Patryk Jaki może liczyć na wsparcie rządu i ministerstw. Jest regularnie zapraszany na wydarzenia, z którymi jako wiceminister sprawiedliwości i poseł z Opolszczyzny nie ma nic wspólnego. Współotwierał już budowę podwarszawskiej autostrady z wiceministrem infrastruktury, zachęcał do dopisywania się do rejestru wyborców z ministrem cyfryzacji, a przy wsparciu ministra inwestycji i rozwoju obiecywał nowe mosty.
W czwartek kandydat Zjednoczonej Prawicy pojawił się na uroczystości wmurowania kamienia węgielnego pod budowę Muzeum Historii Polski. Na scenę zaprosił go wicepremier i minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.
Jaki o współpracy
- Chcemy tą przestrzeń otworzyć dla warszawiaków, dla Polaków, dla przyjezdnych, dla turystów. Tu jest wszystko zaprojektowane, są pieniądze, tylko trzeba to zrealizować. Ale, żeby to było możliwe, konieczna jest współpraca z miastem - zaczął Piotr Gliński.
I dodał: - Chciałbym teraz postawić trudne pytanie kandydatowi na prezydenta, mam nadzieję przyszłemu prezydentowi Warszawy. Jak będzie wyglądała ta współpraca z miastem? Bo dotychczas miasto słabo współpracowało z instytucją budowy Muzeum Historii Polski.
Później opisał, że był problem z lokalizacją oraz że zabrakło współpracy. Poprosił na scenę Patryka Jakiego, który miał mówić, jak będzie wyglądała współpraca miasta z rządem.
- Żeby cały świat mógł dotknąć i obejrzeć najważniejsze elementy polskiej historii, potrzebna jest odpowiednia komunikacja. Oczywiście, jeżeli będę miał taką możliwość, to ją zapewnię, ale potrzebna jest odpowiednia komunikacja z każdej strony Warszawy - odpowiedział wiceminister sprawiedliwości.
- Warszawa zasługuje na wielkie projekty i cieszę się, że z pomocą polskiego rządu wreszcie te wielkie projekty będą realizowane. Jeden z największych projektów muzealnych na świecie realizowany w Warszawie. I właśnie taką piosenkę chcemy słyszeć w Warszawie. Wielkie projekty dla Warszawy - skończył.
Dwa pytania
Wizyta Patryka Jakiego podczas uroczystości wzbudziła jednak kontrowersje. W mediach społecznościowych sprawę ostro skomentował Jarosław Włodarczyk z Press Club Polska.Zadał dwa pytania:
"Czy prof. Piotr Gliński złamał właśnie prawo, w związku z finansowaniem kampanii wyborczej ze środków publicznych? Czy prof. Piotr Gliński kłamał, mówiąc o potrzebie budowania instytucji, skoro potem natychmiast ją upartyjnił, a może prof. Piotr Gliński nie rozumie czym jest budowanie instytucji?
Czy Polska kiedyś będzie miała rozumnych polityków z klasą, potrafiących przy ważnych tematach wznieść się ponad partyjne bagienko i rozumiejących, że określenia służba publiczna, czy środki publiczne mają całkiem odmienną etymologię niż dom publiczny?".
Guział o zaufaniu rządu
Z kolei we wtorek Piotr Guział, kandydat na zastępcę Jakiego (jeśli ten wygra wybory) napisał na Twitterze: "Gdy wygra Trzaskowski, Warszawa na lata będzie odcięta od funduszy z budżetu państwa na budowę metra, mostów i obwodnicy". W swoim krótkim wpisie przekonywał, że "rząd Prawa i Sprawiedliwości nie zaufa Platformie Obywatelskiej po aferze reprywatyzacyjnej" i dodawał, że "pragmatyczni mieszkańcy", którzy chcą rozwoju Warszawy, wybiorą na prezydenta stolicy właśnie Patryka Jakiego.
Sam Patryk Jaki napisał: "Warszawa jest wyjątkowa. Zawsze będę pomagał stolicy, bez względu na wyniki. Trudno jednak, aby rząd finansował mosty jak wygra RT [Rafał Trzaskowski], skoro on sam mówił, że Warszawa nie potrzebuje mostów, a ...kładki pieszo-rowerowe. Chyba, że PO zorganizuje program KładkiPlus ;)" - napisał na Twitterze.
Z kolei Trzaskowski komentował: - To skandaliczne słowa, inwestycje nie są ani dla mnie, ani dla Patryka Jakiego, to są inwestycje dla warszawianek i warszawiaków. Nieprawdopodobnym jest to, że PiS próbuje szantażować warszawiaków mówiąc im, że jeżeli nie wygra tutaj w Warszawie, to nie ma szansy na dobrą współpracę z rządem, nie ma szansy na pieniądze na inwestycje, te ważne inwestycje dla Warszawy.
"Rodzaj korupcji politycznej"
W czwartek wypowiedź Guziała skomentował dla RMF FM sędzia Wojciech Hermeliński, szef Państwowej Komisji Wyborczej. - Dla mnie tego rodzaju próby agitacji wyborczej są nie do zaakceptowania. Niestety, jest to rodzaj korupcji politycznej, w moim przekonaniu jest to nieetyczne - podkreślił przewodniczący PKW. Stwierdził też, że PKW jest bezsilna wobec takich zachowań. - Możemy tylko apelować i prosić, żeby tego rodzaju działań zaprzestano, natomiast nie mamy żadnych możliwości skutecznego dyscyplinowania kandydatów. Kodeks wyborczy nam takich uprawnień nie zapewnia - przyznał w rozmowie z rozgłośnią.
Zdjęcie główne: PAP/Tomasz Gzell
kz/pm