Po złożeniu wieńców przed pomnikiem mieszkańcy i uczestnicy uroczystości przeszli na Cmentarz Powstańców Warszawy na Woli. Tam została otwarta wystawa "Zachowajmy ich w pamięci".
Ideą wystawy jest oddanie hołdu i przywrócenie pamięci o mieszkańcach Warszawy, którzy zginęli lub zaginęli podczas powstania. Na ekspozycji znalazło się 96 słupów z imionami i nazwiskami, a tam gdzie to było możliwe - z datami urodzenia i ostatnim znanym warszawskim adresem ofiar.- Dzisiejsze uroczystości przypomniały o dniu, w którym zaczęła się rzeź Woli. Ten totalitarny plan anihilacji całej Warszawy. Nie tylko miasta, ale i ludności. Przypominamy, że Hitler wydał taki rozkaz, ale on się na szczęście nie udał. Jednak systemowi totalitarnemu udało się zabić pomiędzy 120 a 140 tys. ludzi - mówił podczas otwarcia wystawy dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski.Podkreślił, że ważne jest, by dziś ich wspominać i przywracać pamięć o nich. - Muzeum od ośmiu lat zbierało informacje o tych ofiarach i dziś pokazujemy efekt tej pracy. To 60 tys. nazwisk cywili, którzy zginęli w czasie powstania warszawskiego. Celem tej akcji jest też zaproszenie warszawiaków, by dzielili się z nami informacjami o innych nieznanych ofiarach. Przeszukaliśmy już wszystkie duże archiwa i teraz bez pomocy warszawiaków ta lista cywilnych ofiar nie będzie się rozszerzała - powiedział Ołdakowski.Jak zaznaczył, celem muzeum jest zbudowanie muru pamięci, gdzie znajdą się wszystkie nazwiska tych, którzy zginęli lub zaginęli podczas powstania .
"Postrzelili mnie, myśleli, że nie żyję"
W otwarciu wystawy wziął również udział Wiesław Kępiński, który podczas rzezi Woli stracił całą rodzinę. Jak wspominał, na początku masakry schronił się w wolskiej cerkwi.- Wydawało nam się, że Niemcy nie zbezczeszczą tego świętego miejsca. Jednak wypędzili nas stamtąd i ustawili w szeregu do rozstrzelania. Ja zacząłem uciekać, Niemiec mnie postrzelił, przewróciłem się i spadłem na drugą stronę wału i nie byłem widoczny. I oni myśleli, że nie żyję. Ale się udało. Miałem 11 lat i dużo szczęścia, bo potem przygarnęła mnie rodzina Iwaszkiewiczów i zabrała do Stawiska - dodał Kępiński.Wyraził także radość, że tamte tragiczne wydarzenia są upamiętniane i że bierze w nich udział tak wielu młodych ludzi.
Marsz pamięci
Jak relacjonował po godzinie 19 Tomasz Zieliński, reporter tvnwarszawa.pl w marszu wzięło udział ponad 1000 osób. - Na czele kolumny idzie orkiestra wojskowa, następnie kompania reprezentacyjna wojska, rekonstruktorzy a dalej oficjele i mieszkańcy stolicy - relacjonował Zieliński.
I dodał, że w czasie pochodu zatrzymywany był ruch samochodów na ulicy Wolskiej w stronę Bemowa.
Uczestnicy tego wyjątkowego spaceru otrzymali kartkę z biogramem zamordowanej osoby, a także świeczkę.
Marsz ku pamięci pomordowanych na Woli
Złożyli kwiaty
W uroczystościach przed pomnikiem u zbiegu Leszno i al. Solidarności wzięli udział m.in: wiceprezydent stolicy Jarosław Jóźwiak, powstańcy i ocaleli mieszkańcy przedwojennej Woli. – Przed pomnikiem jest około pół tysiąca osób - powiedział ok. godz. 18.25 Tomasz Zieliński, reporter tvnwarszawa.pl.
- Już w pierwszych dniach powstania rozpoczął się zmasowany atak okupanta na ludność cywilną na Woli. To tutaj również miały miejsce dramatyczne wydarzenia, które upamiętnia ten pomnik. W symboliczny sposób oddaje on hołd 50 tys. warszawiaków, (...) którzy w planowanych egzekucjach, w swoich domach, na podwórkach, w fabrykach, a także na ulicach Woli stracili życie. Wola to również miejsce, gdzie spoczęły ich prochy - mówił podczas uroczystości przed pomnikiem poświęconym zamordowanym mieszkańcom Woli burmistrz dzielnicy Krzysztof Strzałkowski.Wyraził także radość z inicjatywy mającej na celu nadanie Cmentarzowi Powstańców Warszawy statusu Pomnika Historii. Przypomniał również, że uchwałą Rady m.st. Warszawy z 2010 r. dzień 5 sierpnia został ustanowiony Ogólnowarszawskim Dniem Pamięci Mieszkańców Woli zamordowanych przez Niemców podczas powstania warszawskiego.Wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak podkreślił, że wolska ziemia jest naznaczona krwią mężczyzn, kobiet i dzieci. - Zginęli, bo w ocenie okupanta Warszawa była centrum polskiego oporu przeciw nazistowskiemu nowemu porządkowi. Rzeź Woli była największą obok Holokaustu zbrodnią wojenną dokonaną na ziemiach polskich. My, kolejne pokolenia warszawiaków, mamy wobec bohaterów i ofiar powstania moralny obowiązek zachowania o nich pamięci. Niech ta pamięć będzie dla nas lekcją i przestrogą - zaznaczył Jóźwiak.Uroczystość zakończył apel pamięci, trzykrotna salwa honorowa oraz złożenie wieńców przed pomnikiem. Wieńce złożyli przedstawiciele m.in. organizacji powstańczych i kombatanckich, prezydenta Bronisława Komorowskiego, prezydent Warszawy, parlamentu, władz i mieszkańców stolicy, MON, Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych oraz minister finansów Mateusz Szczurek. Przed obeliskiem zaciągnięto wartę honorową, a hołd pomordowanym oddały poczty sztandarowe organizacji kombatanckich i harcerskich. Po uroczystości odbył się koncert piosenek powstańczych.
Jarosław Jóźwiak podczas uroczystości na Woli
Uroczystości na Woli
50 tysięcy zabitych
Masakra ludności cywilnej Woli przez Niemców rozpoczęła się 5 sierpnia 1944 r. Tuż po wybuchu Powstania Warszawskiego, Adolf Hitler wydał rozkaz całkowitego unicestwienia mieszkańców i zniszczenia miasta. Szacuje się, że podczas brutalnej akcji dowodzonej przez generała SS Heinza Reinfartha, życie straciło 50 tysięcy mieszkańców Woli.
jb/PAP/ran