Varsavinistyczny wykład, retro potańcówka, warsztaty z produkcji ekokosmetyków, albo po prostu święty spokój z kubkiem kawy, w cieniu drzewa, w gigantycznym hamaku. Wszystko to i dużo więcej znajdziecie w Pokoju na lato. Kulturalny pawilon obok Muzeum Powstania Warszawskiego rusza już w ten weekend. Z muzycznym przytupem.
Zatopiona w zieleni drewniana konstrukcja stanęła na niepozornym skwerku obok Muzeum Powstania Warszawskiego. Sukces zeszłorocznej odsłony Pokoju na lato sprawił, że w tym roku pawilon został powiększony: z 300 do 700 metrów kwadratowych. Przybył także składany harmonijkowy dach (w przeciwieństwie do tego na Stadionem Narodowym rozkłada się go błyskawicznie; sprawdzone), dzięki któremu goście nie będą narażeni na kaprysy warszawskiej pogody.
Relaks wśród biurowców
Pawilon zaprojektowany przez Marlenę i Marka Happachów jest przyklejony do muru otaczającego muzeum, a schody nad nim symbolicznie, ale też dosłownie, łączą placówkę z jej otoczeniem. A to w ostatnich latach bardzo się zmieniło - na poprzemysłowych terenach i pustych działkach wyrosły dziesiątki szklanych biurowców. Skala tych inwestycji daje powody, żeby okolicę już dziś nazywać "drugim Mordorem" (w nawiązaniu do zagłębia biurowego na Domaniewskiej ma się rozumieć). Zmiany nie umknęły uwadze muzealników.
Pokój na lato będzie otwarty codziennie od 11 do ostatniego goście. Ma przyciągać ludzi, którzy w okolicach Towarowej znaleźli się z różnych przyczyn.
- Pokój na lato ma być ofertą zarówno dla tych, którzy znajdą się tu na chwilę, jak i tych którzy tu mieszkają albo pracują. Mamy nadzieję, że będą tu przychodzili na kawę, szczególnie panie z dziećmi, które często nam mówią, że nie mają gdzie odpocząć w okolicy. A wieczorem zapraszamy wszystkich, którzy chcą wziąć udział w kulturalnych wydarzeniach. Mam nadzieję, że będą przyjeżdżali z całej Warszawy – mówił Ołdakowski.
Między domówką a festiwalem
Pretekstów do przyjazdu rzeczywiście będzie dużo, tak szerokiej oferty nie powstydziłby się nie jeden dom kultury. Głównym punktem programu będzie prawie 20 koncertów. Na otwarcie zagrają Warszawskie Combo Taneczne (w sobotę) oraz Pablopavo i Ludziki (w niedzielę).
- To będzie koncert hybrydowy, coś pomiędzy domówką a dużym festiwalem, taki półplener – żartował Palbopavo i dodał, że dźwięki miasta, których w tej okolicy nie brakuje mu niestraszne. - Grałem nad Wisłą podczas gdy na Stadionie Narodowym był rozgrywany finał Puchary Polski, więc jestem przygotowany. Robimy muzykę miejską, więc te wszystkie wizgi, szumy, zlepy, ciągi będą się wlepiać w to, co gramy – dodał.
Program niedzielnego występu ma już w głowie. - Będą niespodzianki, rzeczy których dawno nie graliśmy, albo wcale nie graliśmy. Będzie też okazja, żeby pokazać słuchaczom, co znajdzie się na nowej płycie, którą szykujemy na koniec roku. Tradycyjnie zagramy też jedną uliczną piosenkę sprzed wojny – zdradził muzyk.
Szemranej klasyki nie zabraknie także w sobotę, gdy na scenę wyjdzie Warszawskie Combo Taneczne.
– Tydzień temu premierę miała nasz nowa płyta "Dancing, Salon, Ulica" więc nadarza się superokazja, żeby zagrać ten materiał w fajnym miejscu. Album jest zbiorem 12 piosenek dobranych wobec klucza zawartego w tytule – mówił lider zespołu Jan Młynarski. Tytułowa triada to cytat z poety Andrzeja Własta, dobrze oddaje charakter i ambicje zespołu. – W jednym z wywiadów zapytany o przepis na szlagier Włast odpowiedział, że piosenka staje się hitem, gdy pokocha ją dancing, salon i ulica – opowiadał Młynarski.
W kolejnych tygodniach wystąpią m.in. Mikromusic, Jazzombie, Stanisława Celińska z zespołem i duet Teściowa Śpiewa, a retro potańcówki poprowadzi Michał Fogg. Ponadto w piątkowe wieczory (od 20 maja) swingowe szlagiery i motywy z filmów grać będzie zespół Michała Polcyna.
Mydło domowej roboty
Znajdą coś dla siebie także pasjonaci stołecznej architektury. Dyżury varsavianistyczne podczas których zapytać będzie można o wszystko poprowadzi Piotr Kunert. Grzegorz Mika (projekt Warszawski Modernizm) przygotował wykłady o warszawskich osiedlach mieszkaniowych, a Jarosław Gajda (blog Architecture is a good idea) opowie o najbardziej znanych budynkach stolicy.
– Spróbuję odpowiedzieć na pytanie, skąd się wzięła warszawska architektura. Udowodnię dlaczego Pałac Kultury i Nauki ma więcej wspólnego z wieżowcami Chicago i architekturą Kazimierza Dolnego, niż z Moskwą. Opowiem, jak w budynkach ambasad odbija się architektura ich krajów. Mam nadzieję, że to pozwoli spojrzeć na te obiekty na nowo – zapowiedział Gajda.
Ponieważ zielony skwerek na rogu Towarowej i Grzybowskiej to jeden z ostatnich zielonych terenów w okolicy, w programie nie mogło zabraknąć tematu przyrody. Jego najciekawszym punktem wydaje się Hotel dla kwiatów, czyli mała szklarnia, która wkrótce zapełni się domowymi paprotkami czy jukami.
– Mieszkańcy, udając się na wakacje, będą mogli wysłać na wakacje także swoje kwiaty, żeby nie angażować sąsiada, czy nie narażać roślin na zmarnienie, usychanie. Na czas wyjazdu właścicieli okazy będą mogły cieszyć oko innych warszawiaków. Będziemy też zachęcać do określenia miejsca pochodzenia rośliny, aby pod koniec wakacji stworzyć mapę gatunków najpopularniejszych w danych dzielnicach – opisywał Kwiatek, autor projektu. I dodał, że inspiracją dla nietypowego hotelu były działania Stefana Starzyńskiego, który w latach 30. zachęcał warszawiaków do sadzenia kwiatów na balkonach i przed domami. – Zorganizował w ten sposób pierwsza grę miejską – żartował.
Podczas spacerów i warsztatów Jodie Baltazar i Paulina Jeziorek udowodnią, że w wielkim mieście otacza nas dużo roślin, które można zjeść (tak jak zioła z licznych doniczek, które staną w pawilonie). Będą też warsztaty zdrowego żywienia dla dzieci, a dla starszych nauka samodzielnego produkowania naturalnych kosmetyków. Stanisław Łubieński opowie o birdwatchingu, czyli rozrywce, której oddaje się 6 milionów Brytyjczyków, a w Polsce wciąż jest niszą. Chodzi oczywiście o obserwację ptaków. Łubieński poprowadzi też kilka spacerów szlakiem pierzastych mieszkańców stolicy.
Rozmyślania w hamaku-gigancie
W drewnianym pawilonie będzie działać restauracyjka, w której napijemy się kawy i lemoniady. W menu nie zabraknie warszawskich akcentów: będą pączki z Górczewskiej i pyzy z Różyca. Na komfortowe oglądanie nieba w pozycji horyzontalnej pozwoli hamak, prawdopodobnie największy w Warszawie. Propozycja szczególnie interesująca dla skoszarowanych za szklaną taflą pracowników okolicznych korporacji.
Piotr Bakalarski
Źródło zdjęcia głównego: MPW