W akcie oskarżenia zapisano, że Cezary S. podczas spotkania zarządu wydawnictwa na Grochowie zdetonował - jak ustalił biegły - granat obronny. Oprócz samego S. ranni zostali Krzysztof Zalewski i Andrzej U., który miał liczne rany szarpane i uszkodzenia narządów wewnętrznych. Mimo obrażeń, wszyscy trzej wybiegli na korytarz. Tam, według ustaleń śledczych, Cezary S. miał chwycić za nóż i zadać Zalewskiemu kilkanaście ciosów w brzuch i plecy.
Odczytujący akt oskarżenie prokurator stwierdził, że na spotkanie wspólników S. przyszedł z zamiarem zabicia ich. - To zostało potwierdzone przez świadków. Usiłowanie zabójstwa Andrzeja U. i zabójstwo Krzysztofa Zalewskiego nie budzi wątpliwości - przekonywał prokurator.
Powodem miały być rozliczenia finansowe pomiędzy członkami zarządu wydawnictwa.
W czasie śledztwa ustalono, że w momencie zadawania ciosów oskarżony miał ograniczoną poczytalność.
Nie przyznał się do winy
Prezes Magnum X nie przyznał się do winy. Odmówił również odpowiedzi na pytania. Wygłosił jedynie oświadczenie. - To ja byłem ofiarą wybuchu, a nie sprawcą. Prawdopodobnie to ja byłem celem zamachu - powiedział przed sądem S.
Prezes wydawnictwa przyznał, że pamięta tylko pojedyncze sceny z krwawego zdarzenia.
- Zaproponowałem kolegom drinka. Zalewski stał przy biurku. Zapamiętałem błysk w oczach i szum. Ocknąłem się na ziemi. Widziałem, że pierwszy na korytarz uciekł Andrzej U. - opisywał Cezary S. Kolejnym momentem, który zapamiętał jest dźganie go nożem do otwierania korespondencji przez Zalewskiego. - Pamiętam widok moich oberwanych palców, widok noża wbijanego mi w brzuch, zobaczyłem też plamę krwi w okolicach jąder. Później nastąpiła moja nieświadoma reakcja na atak Zalewskiego. Nie pamiętam ile ciosów nożem mu zadałem - opowiadał oskarżony.
Prosił o przebaczenie
Patrząc na wdowę po Zalewskim, wyraził żal i prosił o przebaczenie. - To była śmierć ojca chrzestnego mojego syna. Nie chciałem nikogo zabić. Nigdy nie podniósłbym ręki na moich wspólników również ojców i mężów. Jestem synem lekarzy. Mam wpojoną ochronę życia ludzkiego, a nie jego zabieranie - zapewniał.
W czasie rozprawy sędzia Małgorzata Młodawska-Piaseczna odczytywała zeznania składane przez S. w czasie śledztwa, między innymi w szpitalu. Wtedy prezes wydawnictwa przekonywał, że granat zdetonował Zalewski.
Konkubina i jej matka w zarządzie spółki
W piątek przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga zeznawała też wdowa po Krzysztofie Zalewskim. Jest ona oskarżycielem posiłkowym w procesie.
Kobieta ujawniła, że trzy tygodnie przed tragiczną w skutkach awanturą jej mąż dowiedział się od Andrzeja U., że prezes Cezary S. wyprowadza pieniądze ze spółki.
U. w internecie natrafił na ślad trzech spółek, które pośredniczyły w drukowaniu czasopism przygotowywanych przez Magnum X. W zarządzie jednej z nich zasiada konkubina Cezarego S., a w zarządzie drugiej matka jego konkubiny.
To właśnie miało być zarzewiem sporu pomiędzy wspólnikami. - Mój mąż był bardzo zdenerwowany. Spotkał się z prawnikiem, żeby dowiedzieć się jakie są możliwości zakończenia współpracy z oskarżonym - mówiła wdowa. Jak dodał, gdy S. zaczął się domyślać, że jego wspólnicy podejrzewają go o machlojki, postanowił zorganizować 10 grudnia spotkanie.
Kolejne rozprawy na wiosnę
W piątek przed sądem zeznawać miał również Andrzej U., jednak nie przyjechał ze względu na zły stan zdrowia. On i kolejni świadkowie mają być przesłuchani na rozprawach zaplanowanych w marcu i kwietniu.
W sprawie Cezarego S. orzeka pięcioosobowy skład sędziowski. Zasiada tam między innymi Barbara Piwnik, była minister sprawiedliwości.
Bartłomiej Frymus - b.frymus@tvn.pl