Do zatrzymania Kajetana P. doszło w środę w stolicy Malty.
- Wyjeżdżając z Polski byliśmy tydzień za Kajetanem. W Berlinie byliśmy tydzień po nim, we Włoszech ten dystans skrócił się do trzech dni. W momencie, kiedy przyjechaliśmy na Maltę, on przyjechał dwa dni przed nami - zdradza jeden z funkcjonariuszy.
Deptali mu po piętach
Kiedy maltańska policja ustalił hotel, w którym przebywał podejrzany, polscy policjanci mieli trzy godziny spóźnienia.
- Wymeldował się o godz. 11.00, natomiast policja maltańska z funkcjonariuszami była tam po godz. 14.00. W konsulacie tunezyjskim byliśmy spóźnieni o 20 minut. To były wielkie emocje, adrenalina, że jesteśmy tak blisko zatrzymania go - opisuje policjant.
- W momencie, kiedy z tłumu ludzi wypatrzyli go koledzy z Poznania, i wskazali go policjantom maltańskim, zatrzymanie było błyskawiczne. Byliśmy przydzieleni do policjantów maltańskich, wytypowaliśmy wiele miejsc, w które on może się udać, czyli pętlę autobusową w Vallettcie, gdzie wysiadł z jednego z autobusów i policjanci maltańscy dokonali zatrzymania, po wskazaniu przez nas, że jest to osoba poszukiwana - mówi jeden z "łowców cieni".
Podejrzany o bestialski mord
Mężczyzna jest podejrzany o to, że 3 lutego w bestialski sposób - rozczłonkował ciało - zabił 30-letnię Katarzynę J. Mężczyzna od dwóch tygodni był poszukiwany. 27-latek uciekał między innymi przez Niemcy, Włochy, a przez Maltę chciał najprawdopodobniej przedostać się do Afryki Północnej.
kś/r