Kontrolerzy w operze. "Wyniki są bardzo niepokojące"

Opera Kameralna w Warszawie
Opera Kameralna w Warszawie
Źródło: Opera kameralna
Przejadanie 70 procent budżetu na wypłaty, opłacanie pracowników nieobecnych na próbach i koncertach, nadmierne rozdawnictwo darmowych biletów - to główne wnioski płynące z kontroli, jaką w Warszawskiej Operze Kameralnej przeprowadził urząd marszałkowski.

- Sytuacja jest dosyć trudna, a wyniki kontroli bardzo niepokojące, bo wykryto szereg nieprawidłowości - mówi Marta Milewska, rzeczniczka urzędu marszałkowskiego. - Chodzi o kwestie finansowe, organizacyjne czy kadrowe - dodaje.

3 miliony dla niepracujących

Kontrola dotyczyła okresu od 1 stycznia 2011 do 29 lutego 2012 roku. Jakie są główne zarzuty?

Kontrolerzy wyliczyli, że w 2011 roku koszty całkowicie poniesione przez operę wyniosły łącznie blisko 20,5 mln zł. – Z czego koszty wynagrodzenia pracowników to aż 70 procent tej sumy – mówi Milewska. – Natomiast koszt organizacji w 2011 roku XXI Festiwalu Mozartowskiego wyniósł ponad 2,3 mln zł – dodaje.

Okazuje się, że pieniądze brali pracownicy, którzy nie uczestniczyli w próbach i koncertach przez okres od miesiąca do nawet roku. - Mimo nieobecności wypłacono im wynagrodzenie za ten czas. Łączna kwota wypłaconych tym pracownikom pieniędzy to niemal 3 mln zł – wyjaśnia Milewska.

4 tysiące darmowych biletów

Urzędnicy ustalili także, że na działalności impresaryjnej opery zarabiała Fundacja Pro Music Camerata.

W operze nie ustalono także zasad wydawania bezpłatnych biletów. W całym 2011 roku było ich prawie 3 tysiące. W tym roku rozdano 1145 biletów na Festiwal Oper Kameralnych XX i XXI wieku. czyli aż 60 procent całej puli.

- Wyniki kontroli są niepokojące i zarząd nie przyjął rezygnacji dyrektora. Wszczął za to procedurę jego odwołania w trybie artykulu 52 kodeksu pracy - tłumaczy Milewska. - Kolejnych decyzji w tej sprawie można spodziewać się po wtorkowym posiedzeniu zarządu - dodaje.

Msza w proteście

Tymczasem artyści z opery protestują. Ponad 130 artystów zagrożonej likwidacją placówki wykonało we wtorek przed gmachem ministerstwa kultury "Requiem" Mozarta. Artyści apelowali w ten sposób o przejęcie kontroli nad instytucją. Obecnie jej właścicielem jest Samorząd Województwa Mazowieckiego, który zmniejszył jej budżet o prawie jedną czwartą.

Protest przesłany do marszałka województwa Adama Struzika podpisało 5 tysięcy melomanów.

Sprawę komentują również radni sejmiku mazowieckiego. - Po raz kolejny wychodzi brak nadzoru nad instytucjami kultury. Po budowie matecznika Mazowsza trzeba było oddać kilkanaście milionów złotych, bo okazało się, że źle rozliczono dotację unijną - mówi Grzegorz Pietruczuk, wiceprzewodniczący sejmikowej komisji kultury (SLD). - Będziemy chcieli dowiedzieć się od marszałka co dalej z jednostkami kultury na Mazowszu – dodaje.

ran/bako

Czytaj także: