Chodzi o tymczasowy (tak twierdzi wojewoda) pomnik upamiętniający Lecha Kaczyńskiego, postawiony na dziedzińcu urzędu miasta i wojewody. Władze Warszawy twierdzą, że dowiedziały się o nim w momencie, kiedy go zobaczyły. Rankiem 10 kwietnia.
- Musimy w tej sytuacji wszcząć postępowanie wyjaśniające, czy też kontrolne, bo on jest po prostu nielegalny – stwierdziła w kwietniu Hanna Gronkiewicz-Waltz, prezydent stolicy. We wtorek na miejscu pojawił się Michał Krasucki, zastępca konserwator zabytków.
"Kontrola i zalecenia"
- Jeżeli na terenie podlegającym konserwatorowi zabytków samowolnie są prowadzone prace to kontrola jest konieczna. W kwietniu wnioskowaliśmy o ustosunkowanie się rządu do postawienia głazu. Pytaliśmy dlaczego on tu stoi, jakie były okoliczności i przede wszystkim prosiliśmy o uregulowanie zaległości proceduralnych. Nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi - mówi zastępca konserwatora zabytków.
Sama kontrola trwała kilka minut, przedstawiciele konserwatora zabytków obejrzeli głaz i zrobili zdjęcia, decyzja ma zostać podjęta jeszcze w czerwcu.
- Wtedy podamy zalecenia dotyczące głazu albo poprosimy o usunięcie. Przypominam, że jeżeli wydamy zalecenie o zlikwidowaniu pomnika, od tej decyzji można się odwołać do ministra kultury - informuje.
"Niepodobny do prezydenta"
Kwestia pozwolenia od konserwatora to niejedyny problem upamiętnienia Lecha Kaczyńskiego. Druga sprawa to fakt, że wizerunek na płaskorzeźbie prezydenta nie przypomina. Potwierdzają to spotkani przez reportera przechodnie. Z takimi opiniami nie zgadza się za to autor pomnika. - Uważam, że wyszło naprawdę okej. Są wątpliwości, że wygląda tak, jak wygląda, ale projekt przyjęli. Nawet brat (Jarosław Kaczyński - dop. red.) przyjął - przyznał w jednym z wywiadów. Jeszcze w tym roku dziedziniec ratusza będzie przebudowany, a pomnik ma stanąć w jego centrum.
ZOBACZ MATERIAŁ TVN24 O GŁAZIE UPAMIĘTNIAJĄCYM LECHA KACZYŃSKIEGO:
Materiał Łukasza Rucińskiego
kz/sk