Zachorowania i podejrzenia zachorowań dotyczą powiatu pruszkowskiego. W okresie od 10 października do 6 listopada zarejestrowano 21 zgłoszeń. Jak poinformował Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Warszawie, trwa oczekiwanie na wyniki badań laboratoryjnych.
"Trwają czynności pracowników Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Pruszkowie, dotyczące opanowania i wygaszenia ognisk odry. Prace wspierają pracownicy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie oraz inspekcje sanitarne ościennych powiatów" - napisano w komunikacie.
Dodatkowe punkty szczepień
Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Pruszkowie przypomina, że uruchomiła punkty, w których można się zaszczepić lub doszczepić. Uzupełniające szczepienia są bezpłatne dla osób do 19. roku życia, płatne zaś są szczepienia zalecane dla osób dorosłych.
Odra jest jedną z najbardziej zaraźliwych chorób. Szerzy się drogą kropelkową i przez bezpośrednią styczność z wydzieliną jamy nosowo-gardłowej chorej osoby. Objawy choroby to gorączka, mocny kaszel, wysypka plamisto-grudkowa, zapalenie spojówek, światłowstręt i nieżyt błony śluzowej nosa.
Dość częste są powikłania po odrze. Te lżejsze to na przykład zapalenie ucha środkowego i zakażenie żołądkowo-jelitowe, a poważniejsze - między innymi zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych.
Konieczne szczepienia
Eksperci wskazują, że szczepienie przeciw odrze ma bardzo dużą skuteczność. Po podaniu pierwszej dawki szczepionki odporność uzyskuje około 95-98 proc. zaszczepionych. Podanie drugiej dawki pozwala uzyskać niemal stuprocentową odporność.
W niedzielę konferencję prasową związaną z sytuacją zachorowań na odrę zwołał minister zdrowia i Główny Inspektor Sanitarny.
Minister Łukasz Szumowski przekonywał, że te osoby, które są zaszczepione w sposób zgodny z kalendarzem szczepień "na pewno są bezpieczne". - Te dzieci, które zachorowały, to niestety jest wynik braku szczepień - dodał. I zauważył, że gdyby szczepienia w Polsce były dobrowolne, a nie obowiązkowe, w tej chwili - przy tak zaraźliwej chorobie, jaką jest odra - prawdopodobnie wybuchłaby epidemia. - Na szczęście tak nie jest - powiedział Szumowski.
W podobnym tonie wypowiadał się Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas. - Przestaliśmy wierzyć w szczepienia, bo do tej pory nie chorowaliśmy. Zwalczyliśmy polio, mieliśmy małą ilość zachorowań na odrę - mówił. - W tej chwili mamy dość niebezpieczny trend odmów szczepień wynikający z irracjonalnych przyczyn. Nie ma racjonalnych dowodów, że szczepienia mogą szkodzić, wręcz odwrotnie - przekonywał.
Pinkas podkreślił, że szczepienia i tym samym niestwarzanie zagrożenia innym jest "naszym obywatelskim obowiązkiem, który mamy wobec całego społeczeństwa".
Niepokój Komisji Europejskiej
Zaniepokojenie wzrostem liczby zachorowań na odrę wyraziła w sierpniu Komisja Europejska. Wcześniej, w kwietniu, przedstawiła projekt rekomendacji między innymi w sprawie wprowadzenia rutynowych kontroli statusu szczepień i wspólnej elektronicznej karty szczepień, która miałaby zastosowanie transgraniczne.
Europejskie Centrum do spraw Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC) podawało, że w ubiegłym roku w 30 europejskich krajach zanotowano 14 tysięcy 451 przypadków zachorowań na odrę, podczas gdy w 2016 roku były to 4643 przypadki. Epidemiolodzy oceniają, że utrzymujące się rozprzestrzenianie odry w Europie wynika z niedostatecznej liczby zaszczepionych. Wśród wszystkich zgłoszonych przypadków odry w 2017 roku, które wystąpiły u osób o znanym statusie zaszczepienia, aż 87 proc. to osoby niezaszczepione.
PAP/kw/mś