Po kilku godzinach poszukiwań znaleziono ciało poszukiwanej kobiety. - Lekarz stwierdził jej zgon. Zwłoki były pod gruzem. Trzeba było się do nich dostać. Strażacy pracowali w szeregu podając sobie kamień po kamieniu - poinformował kpt. Kazimierz Jaworski z błońskiej straży pożarnej, który brał udział w akcji.
Dodał, że dalsze działania strażaków będą ograniczały się do zabezpieczenia terenu. Swoje dochodzenie rozpocznie policja. Jaworski przyznał, że trudno wskazać czy odnaleziona osoba zginęła od wybuchu czy w wyniku zawalenia się części domu. - Apelujemy o szczególną ostrożność podczas używania środków pirotechnicznych podczas dzisiejszego wieczoru i nie tylko - dodał.
Do eksplozji doszło ok. godz. 14. Godzinę później zakończyła się akcja gaśnicza, a rozpoczęło dogaszanie pogorzeliska. Na miejsce wezwano specjalistyczną ekipę straży pożarnej do przeszukiwania gruzowiska. Łącznie na miejscu pracowało kilkudziesięciu strażaków.
Zwłoki w gruzowisku
- Od właściciela wiemy, że pod gruzami może znajdować się jedna osoba, ale nie ma z nią kontaktu - relacjonował kpt. Jaworski. Z informacji, do których dotarła reporterka TVN24 Agnieszka Veljković wynika, że to 20-letnia pracownica firmy, zajmującej się pokazami pirotechnicznymi, której siedziba znajdowała się w spalonym domu. - Na miejscu jest już specjalistyczna grupa straży pożarnej do przeszukiwania gruzowiska. Strażacy oczyszczają wnętrze domu, podając sobie z rąk do rąk cegła po cegle - opisywała reporterka.
Jak doszło do pożaru? - W budynku jednorodzinnym prawdopodobnie składowane były materiały pirotechnicze. Doszło do wybuchu. 3/4 domu zawaliło się. Pozostała część prawdopodobnie będzie do rozbiórki - podsumował działania kpt. Jaworski.
Podsumowanie pierwszych działań straży pożarnej
Relacja reportera tvnwarszawa.pl
"Czarny dym, języki ognia"
W wyniku eksplozji ranny w policzek został przechodzień - został zabrany przez pogotowie. Jak ustaliła Veljković, nie odniósł on jednak poważnych obrażeń i został zwolniony do domu.
- Po zakończeniu akcji strażaków policjanci przeprowadzą oględziny budynku z udziałem biegłego, który ustali, co było bezpośrednią przyczyną pożaru - zapowiedział PAP aspirant sztabowy Tomasz Oleszczuk z zespołu prasowego stołecznej policji. - Będziemy sprawdzać wszystkie okoliczności tego zdarzenia - podkreślił.
Pierwsze informacje o zdarzeniu i filmy otrzymaliśmy na Kontakt 24.
- Na miejscu jest siedem zastępów straży pożarnej. Ogień gaszą z góry pompami. Z budynku spadają dachówki. Zawaliła się jedna ściana. Wcześniej było kilka wybuchów. Pierwszy z nich był bardzo potężny. Ogień sięgał kilku metrów - relacjonował Łukasz Kisłow, świadek pożaru, operator "Faktów" TVN.
- Widać było czarny dym, języki ognia, słychać kolejne wybuchy - opowiadała jedna z okolicznych mieszkanek.
Filmy przesłane na Kontakt 24:
Moment wybuchu w budynku
Pożar budynku
Po eksplozji i pożarze dom zamienił się w ruinę. - Do wybuchu doszło w budynku murowanym o wymiarach 10 metrów na 10 z garażem. W wyniku eksplozji nastąpiło zawalenie. W całości pozostała tylko 1/4 obiektu - podawał Kazimierz Jaworski.
Fajerwerki były przechowywane na dole budynku. - To nie jest zwykły pożar. Strażacy muszą bardzo uważać na to, co się pali i co tu było przechowywane. Zabezpieczyli dwa samochody dostawcze, w których mogą być materiały pirotechniczne. Na terenie posesji spłonęły też dwa auta osobowe. Przeszukujemy cały budynek - mówił Karol Kierzkowski z mazowieckiej straży pożarnej.
Strażacy muszą zachować ostrożność, bo istnieje zagrożenie, że reszta domu może runąć.
Sytuację relacjonował także reporter tvnwarszawa.pl. - Sytuacja nie jest standardowa. Strażacy sami odrywają elementy domu. Budynek może w każdej chwili całkowicie się zawalić - informował Mateusz Szmelter.
W okolicy jest ciasna zabudowa domów jednorodzinnych jednak okoliczni mieszkańcy nie zostali ewakuowani. Teren zabezpieczała policja.
Akcja strażaków w Łomiankach
md/gp/skw/b