Dron spadł tuż obok strażników, wypisywali akurat mandat

Podczas interwencji straży miejskiej związanej ze spożywaniem alkoholu, funkcjonariusze zostali nieoczekiwanie "zaatakowani" przez drona. Jego właściciel ćwiczył omijanie drzew. "Nie miał złych zamiarów"- pisze straż.

Do zdarzenia doszło w sobotę, przy ulicy 3 maja. "Strażnicy miejscy byli mocno zaskoczeni, gdy podczas interwencji związanej ze spożywaniem alkoholu w miejscu niedozwolonym obok nich spadł... dron" – czytamy w komunikacie stołecznych strażników.

Już na pierwszy rzut oka funkcjonariusze zorientowali się, że dron, z którym mają do czynienia, to nie zabawka, lecz profesjonalny sprzęt. Pozostawiony jednak bez właściciela.

Właściciel ćwiczył omijanie drzew

Strażnicy przekazali sprawę swojemu dyżurnemu i stołecznej policji. Po niespełna godzinie na miejscu zdarzenia pojawił się jednak Paweł Ch., właściciel drona.

"Wytłumaczył, że sprzęt jest używany do wyścigów, a stracił z nim kontakt podczas treningu, gdy ćwiczył omijanie drzew" – informują strażnicy. Dodają, że mężczyzna "nie miał złych zamiarów i nie zamierzał nikomu zrobić krzywdy – ot, zdarzenie losowe".

Paweł Ch. Został wylegitymowany przez funkcjonariuszy i odzyskał swój sprzęt. Dron wart był około 3 tys. zł.

Drony nad lotniskiem

W ostatnich dniach nie tylko straż miejska miała problem z dronami. Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, dwa takie sprzęty latały nad lotniskiem Chopina i na kilkanaście minut uniemożliwiły start samolotów. Do incydentów doszło w czwartek i w sobotę.

O utrudnieniach mówi rzecznik lotniska

kw//ec

Czytaj także: