Sąd Najwyższy podtrzymał kary dożywocia dla gangu Karola S. - poinformował PAP. W sprawie chodziło o zastrzelenie w 1999 roku trzech osób - w tym przypadkowego przechodnia.
Sprawa była jednym z najdłużej trwających procesów gangu. W międzyczasie jeden ze skazanych - Robert B. - zaskarżył Polskę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który zasądził mu prawie 10 tys. euro za przewlekłość procesu i długotrwałe aresztowanie.
- Proces jest przykładem wadliwego funkcjonowania w niektórych przypadkach polskiego wymiaru sprawiedliwości. Sprawa o stosunkowo prostym stanie faktycznym trwała przed polskimi sądami przez kilkanaście lat, gdy powinna się skończyć w kilkanaście miesięcy - mówił w uzasadnieniu postanowienia sędzia SN Wiesław Kozielewicz. Dodał, że proces ten stanowi patologiczny przykład, jak nie należy procedować.
Sąd może wyznaczać terminy na przykład cztery dni w tygodniu, a wyznacza jeden lub dwa w miesiącu i wszyscy się do tego przyzwyczaili - dodał sędzia.
W czerwcu 2010 r. Sąd Okręgowy Warszawa-Praga wymierzył kary dożywocia dla Karola S., Andrzeja M. i Roberta B. Natomiast Pawła J. - który złożył wyjaśnienia w śledztwie - sąd skazał na karę 25 lat więzienia. Kary zostały utrzymane w listopadzie 2011 r. przez sąd apelacyjny.
Strzelali w centrum
W styczniu i w marcu 1999 r. opinią publiczną wstrząsnęły dwie informacje o strzelaninach na ulicach Warszawy. Były one skutkiem walki w ramach grupy wołomińskiej Mariana K., ps. Mańka. W styczniu 1999 r. ludzie Karola - chcąc zabić współpracownika Mańka Piotra W., ps. Kajtek - zastrzelili z broni maszynowej w Aninie jednego mężczyznę i ranili trzech. Kajtek wówczas ocalał.
Dwa miesiące później, marcu 1999 r. w centrum Warszawy pod restauracją przy al. Jana Pawła II, sprawcy zastrzelili Kajtka, a także przypadkowego przechodnia - pracownika Teatru Narodowego.
Strzelano z pięciu sztuk broni, wystrzelono kilkadziesiąt pocisków, kiedy ofiara (Kajtek - red.) leżała już na ziemi otrzymała kolejne dwa lub trzy postrzały - wskazywał w 2011 r. sąd apelacyjny.
O zbrodnię, poza Karolem S., oskarżeni zostali trzej członkowie jego grupy. Wszystkich zatrzymano cztery miesiące po marcowej strzelaninie. Dzięki temu, że jeden z nich - Paweł J. - początkowo przyznał się do zaplanowania i udziału w gangsterskich porachunkach, udało się ustalić przebieg wydarzeń i ich uczestników. Pomogły też zeznania świadków m.in. incognito - postronnych osób, które widziały strzelaninę.
Obrona - także w wystąpieniach przed SN - kwestionowała m.in. wartość wyjaśnień Pawła J. jako wewnętrznie sprzecznych i niekonsekwentnych. Jednak zdaniem Sądu Najwyższego zarówno pierwsza jak i druga instancja szczegółowo pochyliły się nad oceną wartości tych wyjaśnień i uznały, że były one złożone w warunkach niewyłączających swobody wypowiedzi.
SN zajmował się sprawą po raz drugi. Poprzedni prawomocny wyrok - taki sam jak obecny - został uchylony w 2006 r. SN dopatrzył się wtedy formalnych przyczyn - m.in. na jednej z rozpraw jeden z oskarżonych nie miał obrońcy.
PAP/bf//ec
Źródło zdjęcia głównego: TVN24