Biznesmen nie chce oddać gazowni. "Nie ma powodów"

Biznesmen zarządzający XIX-wieczną gazownią nie zamierza dobrowolnie rozwiązać umowy z dzielnicą i przekazać zabytku w ręce miasta. Twierdzi, że na zagospodarowanie "koloseum" przy Prądzyńskiego ma plan i wraz z początkiem lutego zaczyna rewitalizację.

O zerwanie umowy użytkowania wieczystego wniosły w ubiegłym tygodniu władze dzielnicy Wola. Właściciel – biznesmen Marcin Biernacki ma 30 dni na odpowiedź. Jeśli tego nie zrobi albo odpowie negatywnie, sprawa trafi do sądu.

Pracę ruszą w lutym

- Nie widzimy podstaw do proponowanego przez Zarząd Dzielnicy rozwiązania umowy – oświadcza Justyna Biernacka, współwłaścicielka rotund i córka biznesmena. - Nasze stanowisko w odpowiedzi na wezwanie (do rozwiązania umowy – red.) zostanie zaprezentowano za kilka dni. Podamy je do publicznej wiadomości – dodaje.

Biernacka informuje też, że dysponuje ważnym pozwoleniem na budowę, które umożliwia rozpoczęcie działań od 1 lutego. - Tego dnia rozpoczynamy prace zgodnie z zaleceniami stołecznego konserwatora zabytków, na razie ruszamy z pracami zabezpieczającymi – dodaje.

Zaniedbane i opuszczone

W informacji władz dzielnicy sprzed tygodnia przekonywano, że umowa użytkowania wieczystego nakłada na biznesmena "obowiązek utrzymania terenu w należytym porządku" i jego modernizacji. Tymczasem wolskie rotundy – zamiast stanowić jedną z głównych atrakcji dzielnicy – stoją zaniedbane i opuszczone.

Brak koniecznych prac rewitalizacyjnych potwierdziła też kontrola przeprowadzona przez dzielnicę z udziałem Stołecznego Konserwatora Zabytków.

Właścicielka gazowni na razie nie chce odnosić się do zarzutów. Zapewnia, że zrobi to za kilka dni, we wspomnianym stanowisku. - Tam znajdzie się wszystko: o naszych problemach z miastem i problemach z nieruchomością… O naszych planach i tym, jak miasto je torpeduje – wylicza.

Zgodnie z planami, które właściciel gazowni zdradzał nam na początku roku, w zabytkowym kompleksie przy Prądzyńskiego miało powstać nowoczesne, interaktywne muzeum techniki i sala widowiskowa – udostępniana na różne wydarzenia kulturalne.

O odnowienie tego terenu od miesięcy walczą też mieszkańcy. Kilka miesięcy temu zorganizowali głośną pikietę, podczas której – na specjalnych karteczkach – zapisywali swoje pomysły na to miejsce. Jedni apelowali o stworzenie muzeum Woli, inni o urządzenie domu kultury.

Wyjątkowy zabytek

Wolska gazownia to unikatowy zabytek z XIX wieku. Początkowo należała do miasta, w prywatne ręce została przekazana w 1991 roku, kiedy prezydentem miasta był Stanisław Wyganowski. Przejęła ją wówczas fundacja "Wystawa Warszawa Walczy 1939-1945".

Organizacja deklarowała, że powstanie tam wystawa prezentująca losy stolicy Polski w czasach II wojny światowej. "Koloseum" było także rozpatrywane jako potencjalna lokalizacja Muzeum Powstania Warszawskiego.

Jednak po pięciu latach fundacja odsprzedała prawo do użytkowania gruntów deweloperowi Marcinowi Biernackiemu. Prywatny inwestor deklarował chęć zagospodarowania budowli, ale plany pozostały do tej pory jedynie na papierze.

Może chociaż przystanek

Dziś słynne rotundy mają szansę zaistnieć również jako nazwa przystanku autobusowego, na planowanej przez Tramwaje Warszawskie trasie łączącej Wolę i Wilanów. Pomysł zgłosili mieszkańcy Woli, burmistrz dzielnicy go "podchwycił" i zaapelował do tramwajarzy, aby przystanek w rejonie Prądzyńskiego nazwać "Wolskie koloseum".

Zgodnie z wstępnymi planami linia ma być gotowa w 2022 roku.

Wizualizacje wolskich gazowni

Tak wygląda "wolskie Koloseum"

kw/b

Czytaj także: