Kilkaset dróg i ulic w portugalskim regionie Algarve zostało zalanych po przejściu fali intensywnych opadów deszczu. Podtopienia wystąpiły też w popularnych wśród turystów kurortach Albufeira oraz Monte Gordo, gdzie potwierdzono liczne przypadki zalania domów, piwnic oraz garaży.
Mieszkańcy Półwyspu Iberyjskiego kolejny dzień muszą zmagać się z trudnymi warunkami atmosferycznymi. Tym razem front niosący obfite opady deszczu dotknął Algarve - południowy region Portugalii, który cieszy się dużą popularnością wśród turystów.
W niektórych miejscach w piątek obowiązywały pomarańczowe i żółte ostrzeżenia wydawane przez Portugalski Instytut Morza i Atmosfery (IPMA). Spadająca z nieba woda doprowadziła do licznych podtopień. W sieci pojawiły się nagrania, na których widać, jak ulice zamieniają się w rwące potoki.
Zalane miasta
Według relacji lokalnych mediów pod wodą znalazło się kilkaset dróg oraz ulic w kilku miastach Algarve, między innymi w Lagoa oraz Olhao. W Faro silny wiatr powalił drzewo na jezdnię, a w wiosce niedaleko Taviry doszło do niewielkiej powodzi. Podtopienia wystąpiły także w kurortach Albufeira oraz Monte Gordo, gdzie potwierdzono liczne przypadki zalania domów, piwnic i garaży.
Intensywne opady deszczu zanotowano w piątkowy wieczór również w położonym na północ od Algarve regionie Alentejo, głównie w dystrykcie Beja. Tam również doszło do podtopień budynków mieszkalnych oraz dróg. Kilkadziesiąt dróg jest nieprzejezdnych.
Według IPMA opady deszczu na południu kraju utrzymają się co najmniej do sobotniego poranka. Do godziny 13 obowiązują tam żółte ostrzeżenia.
Powodzie w Hiszpanii
W tym tygodniu nad Półwysep Iberyjski dotarła kolejna w ostatnim czasie fala intensywnych opadów deszczu. W środę ulewy doprowadziły do zalania ulic w Maladze. Według lokalnych mediów spadło tam nawet 150 litrów kwadratowych wody.
Trudna sytuacja ma miejsce również w Walencji, gdzie nadal trwa walka ze skutkami październikowej powodzi, w której zginęło ponad 200 osób.
Źródło: PAP, IPMA, Portugal Resident
Źródło zdjęcia głównego: The Telegraph/X