Glony opanowują Ocean Atlantycki. W wodach unosi się gruba warstwa gronorostów o zasięgu ponad ośmiu tysięcy kilometrów. Naukowcy obawiają się, że tak duży zakwit może mieć krytyczny wpływ na turystykę w obrębie Morza Karaibskiego i Zatoki Meksykańskiej, a nawet zagrozić ludzkiemu zdrowiu.
Gronorosty, czyli brunatne algi z rodzaju Sargassum, występują powszechnie w ciepłych wodach Oceanu Atlantyckiego. Ich sezonowe zakwity to naturalne zjawisko, jednak w ostatnich latach jego skala drastycznie wzrosła. Jak wskazują prognozy naukowców z Uniwersytetu Południowej Florydy (USF), wszystko wskazuje na to, że w 2023 roku może być ich rekordowo dużo.
Plaże pełne wodorostów
Jak przekazali badacze w comiesięcznym raporcie śledzącym sytuację na Oceanie Atlantyckim, po znaczącym wzroście w dwóch ubiegłych miesiącach, w lutym ilość gronorostów w centralnym Oceanie Atlantyckim się zmniejszyła. To jednak niewielka pociecha - masa glonów w tym miesiącu szacowana jest na 6,1 mln ton, co jest drugą najwyższą wartością odnotowaną dla tego miesiąca. Na dodatek w obrębie Morza Karaibskiego ilość Sargassum prawie się podwoiła - grube płaty dotarły na półwysep Jukatan i w inne punkty Zatoki Meksykańskiej.
Prognozy wskazują, że masa glonów w zachodniej części Atlantyku będzie rosnąć w marcu, kwietniu i maju. Naukowcy obawiają się, że obecny zakwit jest jednym z największych w historii, co podsyca obawy, że inwazja brunatnych alg na plaże w najbliższych tygodniach może być szczególnie poważna.
- To niewiarygodne - skomentował wyniki Brian LaPointe z Instytutu Oceanicznego Florydy. - To, co widzimy na zdjęciach satelitarnych, nie wróży dobrze czystym plażom.
Glony a stan wyjątkowy
Jak tłumaczył Brian Barnes z USF, olbrzymie połacie gronorostów są nie tylko brzydkie i uciążliwe. W wodach przybrzeżnych mogą one blokować systemy kanalizacyjne i zawory w elektrowniach czy zakładach odsalania wody.
- W takich warunkach nie mogą pływać również łodzie - dodał. - To może naprawdę zagrozić infrastrukturze krytycznej.
W zeszłym roku Wyspy Dziewicze Stanów Zjednoczonych ogłosiły stan wyjątkowy po tym, jak niezwykle duże ilości glonów spowodowały niedobory wody na wyspie Saint Croix.
Zakwity mają także poważne skutki dla zdrowia ludzkiego. Gdy algi gniją, uwalniają siarkowodór, który może powodować problemy z oddychaniem. Po zakwitach w 2018 roku do lekarzy na Martynice i w Gwadelupie zgłaszały się tysiące osób z problemami oddechowymi spowodowanymi gnijącymi stertami Sargassum. Inwazja glonów ma także negatywny wpływ na turystykę, a usuwanie setek ton alg z plaż jest kosztowne.
Proces napędzają zmiany klimatyczne
Ponad dziesięć lat temu naukowcy zauważyli, że zakwity gronorostów zaczynają rosnąć w oszałamiającym tempie. Barnes powiedział, że masa wodorostów wydaje się powiększać z roku na rok, ale w 2018 i 2022 było ich najwięcej. Bieżący rok może być rekordowy pod względem ilości glonów.
Badając czynniki napędzające ten dramatyczny wzrost, naukowcy doszli do wniosku, że największy wpływ na zakwity glonów ma rolnicza działalność człowieka, głównie związana z przeżyźnieniem dużych rzek. Bogate w azot i fosfor wody docierają do Atlantyku, ułatwiając algom rozwój. Nie bez winy są również zmiany klimatyczne, które mogą zwiększyć powodzie i spływy do głównych dróg wodnych.
- Gronorosty od zawsze były częścią ekosystemu, ale teraz skala ich występowania jest po prostu o wiele większa - dodał Barnes. - To, co pięć lat temu było gigantycznym zakwitem, dziś nie jest nawet pomniejszym zdarzeniem - wyjaśnił naukowiec.
Źródło: Sargassum Monitoring, NBC News
Źródło zdjęcia głównego: Adobe Stock