Błąkającego się zwierzaka dostrzegł jeden z okolicznych mieszkańców. - Powiedział, że przejeżdżał tamtędy i zobaczył psa, samotnie idącego skrajem drogi - opowiadał sierżant Kyle Rybaski z policji w Bartlett w rozmowie z serwisem dla miłośników zwierząt The Dodo. - Zabrał go i przyniósł do nas - dodał.
Dlaczego masz takie duże łapy?
Zmęczony, zestresowany i odwodniony zwierzak podbił serca funkcjonariuszy. Szybko zorientowali się jednak, że to nie jest "zwyczajne" szczenię. Miał za duże łapy, za długie i za ostre pazury, za gęstą sierść.
Jak na policjantów przystało, przeprowadzili dochodzenie. I ustalili: to nie jest pies domowy. To maleńki kojot. - Byliśmy bardzo podekscytowani. Niecodziennie masz okazję trzymać na rękach kojota - opowiadał Rybaski.
Przekazany "przyjaciołom"
Prawdopodobnie - w nieznanych okolicznościach - kojot stracił matkę. Policjanci uznali, że jest zbyt młody, by samodzielnie radzić sobie w naturze, dlatego zapadła decyzja, by przekazać go do miejscowego schroniska dla dzikich zwierząt. "Był atrakcją w naszym posterunku, zanim został przekazany przyjaciołom z Willowbrook Wildlife" - napisali funkcjonariusze na Twitterze.
A poza tym to "ona", nie "on"
Wkrótce okazało się też, że to samiczka. W ośrodku dla zwierząt Willowbrook Wildlife zostanie otoczona opieką i wychowywana w towarzystwie innych kojotów. Specjaliści liczą na to, że uda się utrzymać w niej dzikie instynkty, by w przyszłości mogła odzyskać wolność.
Autor: rzw / Źródło: The Dodo, TVN Meteo
Źródło zdjęcia głównego: Bartlett IL PD/Twitter