Słowo "polipragmazja" prawdopodobnie mało kto zna, ale samo zjawisko jest powszechnie spotykane. Eksperci przestrzegają, że jednoczesne przyjmowanie wielu leków i suplementów diety może być niebezpieczne.
Polipragmazja, czyli zażywanie wielu leków równocześnie, zwiększa ryzyko wystąpienia groźnych powikłań i interakcji. Specjaliści mówią o wielolekowości, gdy dany pacjent przyjmuje co najmniej pięciu leków jednocześnie. Polipragmazja, jeśli dochodzi do niej poza nadzorem lub wbrew zaleceniom lekarzy, jest zjawiskiem niebezpiecznym szczególnie dla osób starszych, z chorobami przewlekłymi, na przykład cukrzycą, nadciśnieniem tętniczym czy niewydolnością krążenia.
Więcej niż pięć substancji czynnych
W Polsce tendencję do nadmiernego przyjmowania medykamentów obserwuje się - według danych Narodowego Funduszu Zdrowia - u ponad 30 procent Polaków powyżej 65. roku życia.
- Przybywa pacjentów, którzy przyjmują regularnie, bez należytej kontroli specjalistów, znaczne ilości medykamentów, narażając się tym samym na zwiększone ryzyko działań niepożądanych, osłabienie efektu terapeutycznego czy na interakcje między lekami oraz leków z żywnością - podkreślił Filip Nowak, pełniący obowiązki prezes Narodowego Funduszu Zdrowia.
Według wyliczeń NFZ ponad dwa miliony Polaków wykupiło w ciągu miesiąca więcej niż pięć substancji czynnych (substancji, które swoim działaniem wpływają na zmianę stanu chorego). Im większa liczba substancji wykupionych w krótkim czasie, tym wyższe ryzyko istnienia nieprawidłowej polipragmazji.
Pandemia sprzyja nadmiernemu przyjmowaniu leków
W czasie pandemii ryzyko polipragmazji wzrasta w związku z obawami pacjentów o własne zdrowie i szukaniem sposobów, aby je dodatkowo zabezpieczyć i wzmocnić - zauważają lekarze i aptekarze.
- Niestety, dla wielu Polaków owo zabezpieczenie polega na przyjmowaniu zwiększonej liczby leków, w tym leków bez recepty i suplementów. Pacjenci masowo sięgają na przykład po środki o deklarowanych właściwościach uodparniających. Problem polega na tym, że nie ma leków, którymi możemy zabezpieczyć się w 100 procentach przed infekcjami - tłumaczył kierownik Zakładu Medycyny Rodzinnej na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi prof. Przemysław Kardas.
NFZ zwrócił uwagę, że tylko w pierwszych tygodniach po rozpoczęciu pandemii apteki zanotowały ponad 20 milionów wizyt, a farmaceuci udzielali dziennie nawet 3,5 milionów porad. Wzrost sprzedaży dotyczył szczególnie preparatów bez recepty na uspokojenie i wyciszenie, a także ułatwiających zasypianie suplementów diety.
Choć w większości to ziołowe preparaty, nie pozostają obojętne dla naszego organizmu. Przyjmowane ich łącznie z innymi przewlekle stosowanymi lekami może skutkować niekorzystnymi interakcjami dla zdrowia - podał NFZ.
Strach i niepokój
Prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Elżbieta Piotrowska-Rutkowska podkreśliła, że "strach i niepokój przez pewien czas stały się głównym doradcą pacjentów".
- Z dnia na dzień obserwowaliśmy, jak z półek aptecznych znikają leki przeciwwirusowe i na grypę. Pacjenci mieli błędne przekonanie, że pomogą one w walce z koronawirusem. Rolą farmaceutów jest przekazywanie rzetelnych informacji o działaniu leków. Zwracaliśmy przy tym szczególną uwagę, że ich przyjmowanie bez fachowej diagnozy i wskazań jest nie tylko bezzasadne, ale bywa niebezpieczne dla zdrowia - zaznaczyła prezes NRA.
Autor: kw//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: pexels.com/pixabay.com