Marian Cojocaru to człowiek, któremu trudne warunki pogodowe nękające Rumunię, nie są straszne. Niezależnie od tego, jak jest zimno, dosiada swojej paralotni i dostarcza żywność ludziom odciętym przez śnieg od świata.
Cojocaru, będący na co dzień miłośnikiem sportów ekstremalnych, sam skonstruował swoją paralotnię. Dziennie odbywa nią kilka 45-minutowych lotów, podczas których dostarcza żywność odciętym przez zimę mieszkańcom wschodniej Rumunii.
Choć dla lokalnej społeczności robi wiele dobrego, spotyka się z różnymi reakcjami. - Wolałbym, żeby ludzie nie nazywali takich ludzi jak ja "szalonymi", a dostrzegli, że potrafimy wykorzystać nasze pasje by im pomagać - mówi Cojocaru.
Cojocaru będzie miał sporo pracy
Śnieg odpuścił stolicy Rumunii, Bukaresztowi. W środę wznowiono ruch na wielu tamtejszych drogach, a mieszkańcy wyszli na ulice, żeby oczyścić je z błota pośniegowego i lodu.
Sytuacja wciąż jest trudna w 24 regionach kraju, władze podają, że 23 tysiące obywateli pozostaje odciętych od świata. Ponieważ warunki pogodowe prędko się nie polepszą, jeszcze przez jakiś czas paralotniarz będzie miał sporo pracy.
Autor: map/rs / Źródło: Reuters TV, TVN24