Los Angeles zajmuje powierzchnię 1302 kilometrów kwadratowych. Niewiele mniej, bo 1270 kilometrów kwadratowych oddzieliło się w piątek od lodowca szelfowego Brunta na Antarktydzie. W pobliżu znajduje się stacja badawcza British Antarctic Survey (BAS).
Rządowa agencja British Antarctic Survey (BAS) nagrała w lutym z powietrza materiał, na którym widać ogromne pęknięcie szelfu, około 20 kilometrów od stacji badawczej Halley na Antarktydzie. Po raz pierwszy zaobserwowano je w listopadzie ubiegłego roku, choć spekulacje co do oderwania się tej części pojawiły się już dekadę temu. Przez lata BAS nieustannie monitorowała obszar, na wypadek ewentualnego ocielenia się lodowca.
Teren był ciągle kontrolowany
Do tego zdarzenia doszło w piątek. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ponieważ baza była pusta - 12-osobowy zespół wyjechał w połowie lutego. Mimo braku personelu teren był ciągle kontrolowany.
- Nasze zespoły były od lat przygotowywane na oderwanie się góry lodowej z lodowca szelfowego Brunta. Codziennie monitorujemy okolicę za pomocą zautomatyzowanej sieci precyzyjnych instrumentów GPS, które otaczają stację, mierzą, jak lodowiec odkształca się i porusza. Korzystamy również ze zdjęć satelitarnych. Wszystkie dane są przesyłane z powrotem do Cambridge do analizy, więc wiemy, co się dzieje nawet podczas zimy na Antarktydzie, kiedy na stacji nie ma personelu, jest ciemno, a temperatura spada poniżej -50 stopni Celsjusza - mówiła profesor Jane E. Francis, dyrektor BAS.
Stacja jest bezpieczna
Eksperci są jednak spokojni o bazę i jak twierdzą, nie zagraża jej ryzyko zawalenia.
- W nadchodzących tygodniach lub miesiącach góra lodowa może się oddalić albo osiąść na mieliźnie i pozostać blisko szelfu. Stacja Halley znajduje się w głębi lądu, na części, która pozostaje połączona z kontynentem. Nasza sieć instrumentów da nam wczesne ostrzeżenie, jeśli oderwanie się tej góry lodowej spowoduje zmiany w lodzie wokół naszej stacji - dodała Francis.
Simon Garrod, dyrektor operacyjny w BAS, stwierdził, że gdyby nie decyzja sprzed czterech lat o przeniesieniu stacji w głąb lądu, dzisiaj mogłoby jej już nie być.
- Obecnie naszym zadaniem jest baczne obserwowanie sytuacji i ocena ewentualnego wpływu ocielenia na pozostałą część szelfu. Nieustannie weryfikujemy nasze plany awaryjne, aby zapewnić bezpieczeństwo naszym pracownikom, chronić naszą stację badawczą i utrzymywać wyniki badań naukowych, które podejmujemy w Halley - powiedział.
"Rzadkie i ekscytujące"
Adrian Luckman, brytyjski glacjolog i profesor geologii na Uniwersytecie w Swansea w Walii, badał obrazy szelfu i szacował, kiedy ta duża bryła lodu może oderwać się od lodowca.
- Chociaż cielenie się szelfów Antarktydy jest całkowicie normalną sprawą, tak duże przypadki, jak to z piątku, jest jednak dość rzadkie i ekscytujące. Trzy długie szczeliny, aktywnie rozszerzające się w systemie lodowca szelfowego Brunt przez ostatnie pięć lat, zwiastowały, że wydarzy się coś spektakularnego - mówił.
Jak dodał, na razie trudno ocenić, czy to ocielenie będzie przyczyną kolejnych rozłamów szelfu.
Autor: kw/dd / Źródło: theguardian.com, bas.ac.uk
Źródło zdjęcia głównego: British Antarctic Survey